środa, 11 września 2013

Epilog.

Obudziłam się rankiem o 8. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy tylko otworzyłam oczy. Spojrzałam na swój brzuch i pogładziłam go całą ręką. Był już bardzo duży. W końcu to już 8 miesiąc. A ja mam dzisiaj 18 lat. Tak się strasznie cieszę. Z jednej strony, dlatego, że gdy moje dziecko się urodzi, ja będę pełnoletnia. Nie będę dzieckiem. A w moim przypadku, nawet taki młody wiek, robi ze mnie kobietę, a nie nastolatkę. W życiu wiele przeżyłam i nauczyłam się radzić sobie samej. Teraz już to tylko jest dopełnienie tego wszystkiego. Wiem, że jestem dosyć młoda, a może i nawet za młoda na dziecko, ale jestem w stanie sobie z tym poradzić. Wyzwanie które mnie czeka, odbieram pozytywnie. A wiedząc, że w około mam osoby, które tylko mi z tym pomogę, cieszę się jeszcze bardziej. Na razie nie wiem czy będzie to dziewczynka, czy chłopiec, bo prosiła lekarza, by mi tego nie mówił. Chcę mieć niespodziankę, dlatego już nie mogę się doczekać, by się dowiedzieć. Zobaczyć swoje dziecko. Jeżeli odziedziczy urodę po tatusiu, będzie najpiękniejszym dzieckiem na świecie.
   Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Szybko naciągnęłam na nogi jakieś dżinsy i luźną koszulkę. Włosy związałam i zbiegłam na dół. Z kuchni leciał piękny zapach, już nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć co tam się dzieje. Otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg kuchni. Był tam Niall i smażył coś na patelni. Podeszłam bliżej, a on zorientował się, że przyszłam. Odwrócił się i złożył czuły pocałunek moich ustach, a następnie na brzuchu. Uśmiechnęłam się do niego, na co on odpowiedział:
-Wszystkiego najlepszego księżniczko
-Dziękuję –podziękowałam i pocałowałam go w policzek. Zaciągnęłam się zapachem.
-Pięknie pachnie. Co to?
-Twoje śniadanko
-Już nie mogę się doczekać, żeby spróbować
Usiadłam na krześle przy stole i czekałam, aż mój chłopak nałoży mi naleśnika na talerz. Nie czekałam za długo, a już postawił przede mną świetnie przyrządzonego naleśnika. Uśmiechnęłam i ponownie podziękowałam. A następnie zabrałam się za zjedzenie go.
-Pyszne, dziękuję –powiedziałam, gdy skończyłam jeść. Niall tylko obdarzył mnie ciepłym uśmiechem i zabrał talerz. Następnie poprosił, żebym poszła się przebrać w coś ładniejszego, bo zabiera mnie w pewne miejsce. Wykonałam jego polecenie i szybko pobiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy czarne dżinsy i kremową koszulę. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy rozpuściłam. NA nogi naciągnęłam czarne buty na koturnie i zeszłam na dół. Dziwnie się chodzi z takim wielkim brzuchem, ale już się przyzwyczaiłam. Niall stał w salonie i nerwowo tuptał nogą. Uśmiechnęłam się, co odwzajemnił gdy tylko mnie zobaczył
-Coś się stało? Dlaczego się tak denerwujesz? –zapytała, bo się o niego martwiłam
-Nie, nic nie jest. Czasem po prostu lubię tak porobić –posłał mi uspokajający uśmiech i złapał za rękę. Poszedł w stronę drzwi, a ja za nim. Wsiedliśmy do samochodu i Niall ruszył. Nie chciał mi powiedzieć dokąd jedziemy, ale wiedziałam, że na pewno nie będzie to jakaś super restauracja czy coś. Cieszyłam się, bo takiego czegoś miałam już dość. Gdy tylko w takim miejscu się pojawiliśmy, fotoreporterzy też. Robili nam zdjęcia i mimo, że już się do tego przyzwyczaiłam, dalej trochę mnie to drażniło. Każdy mój ruch był fotografowany, czego nie znosiłam. Czułam się w takim miejscu jak w klatce w zoo. Każdy się na ciebie patrzy, robi zdjęcia. ‘A ty robisz to co oni chcą. Wiem, ze Niall jest romantykiem i będzie to coś lepszego, od każdej restauracji.
   Nagle samochód się zatrzymał, a blondyn wysiadł jako pierwszy i otworzył mi drzwi. Podał rękę, którą złapałam i wysiadłam tak jak on. Znajdowaliśmy się w jakimś lesie, lecz jego korony nie były takie duże, by zasłaniać słońce. Obejrzałam się dookoła i nagle poczułam mocne szarpnięcie. Niall ciągnął mnie za sobą, a ja nie byłam mu dłużna. W pewnym momencie się zatrzymał a my znajdowaliśmy się na pięknej zielonej polanie. Słońce świeciło w sam środek. Dookoła były drzewa, było tam strasznie cicho, a jedyne głosy jakie słyszałam to albo nasze oddechy, albo śpiewanie ptaków. Niall podszedł do jednego drzewa i dopiero wtedy zorientowałam się, że stoi tam pięknie przyrządzony stół. Usiadłam razem z nim i uśmiechnęłam się
-Tu jest pięknie. Jak znalazłeś to miejsce?
-Szczerze powiedziawszy, odkrył je mój dziadek. Kiedyś zawsze ze mną tu przychodził, a po jego śmierci przychodziłem tu tylko gdy czułem się źle i musiałem porozmyślać o swoim życiu. Dawno tu nie byłem, ale to tylko dlatego, że będąc z tobą, nie miałem powodów, by odwiedzać to miejsce. Przy tobie byłem szczęśliwy i dalej jestem. Teraz nosisz w sobie nasze dziecko i nie mogę się doczekać, aż je zobaczę. Damy sobie radę jako rodzice Jestem tego pewny. –na moich ustach pojawił się jeszcze większy uśmiech, a łzy zebrały się w oczach. Nie pozwoliłam im jednak wylać się na moje policzki. Nigdy nie usłyszałam od niego tak pięknych słów, a raczej od nikogo.
-Czuję się wyjątkowo. Dziękuję
-To dlatego, że jesteś wyjątkowa. –przybliżył się i pocałował mnie w policzek. –A wiesz co jeszcze mój dziadek tu zrobił?
-Co?
-Oświadczył się mojej babci. Ona nigdy nie lubiła jakiś wytwornych restauracji. Wolała coś zrobionego od serca. Mam nadzieję, ze z tobą jest tak samo –uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
-Ze mną jest całkowicie tak samo.
-Dlatego mam nadzieję, że zgodzisz się też na to. –powiedział i włożył rękę w kieszeń. Nagle wyciągnął z niej jakieś pudełeczko i klęknął.
-Klaudia, wyjdziesz za mnie? –zaczęłam płakać. Teraz już nie mogłam tego powstrzymać. Zdecydowanie to były moje najlepsze urodziny z życiu i nic ich nie pobije. Przez łzy wyłkałam jedno słowo „Tak” a blondyn przestał się denerwować. Otworzył czarne pudełko i wyciągnął z niego piękny pierścionek. –Mogę? –zapytał i wyciągnął w moją stronę rękę. Podałam mu swoją i nałożył na mój palec pierścionek. Obejrzałam go i wtuliłam się w swojego narzeczonego.
-Nie płacz kochanie
-Jestem taka szczęśliwa
-Wiem to. Ja też. Teraz tylko musimy czekać na nasze dzieciątko.
*miesiąc później*
Obudziłam się nagle w nocy, z powodu bólu. Brzuch strasznie mnie bolał, więc złapałam się za niego. Dokładnie wiedziałam, ze dzisiaj mija trzeci dzień po terminie, dlatego wiedziałam o co chodzi. Obudziłam Nialla i powiedziałam o co chodzi. Zdenerwował się i raptem wskoczył w ubranie. Ja zrobiłam to samo, jednak bardziej spokojnie. Wiadomo, że jest to moje pierwsze dziecko i nie urodzi się po 10 minutach od bóli.
Kiedy już się ogarnęłam, kazałam wziąć Niallowi moją torbę, która stała spakowana cztery dni. Już nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu urodzę. A dzisiaj nadszedł ten dzień.
Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu. Niall z piskiem opon ruszył do szpitala. Mówiłam mu, że prędzej nas zabije, zanim ja urodzę, dlatego zwolnił. Cały czas był zdenerwowany, chyba nawet bardziej niż ja. Śmiałam się z niego, ale nie zwracał na to uwagi.
*oczami Nialla*
Zabrali Klaudię na salę. A ja czekałem na korytarzu. Chciałem żeby już urodziła. Nie mogłem się doczekać. Jednak wiedziałem, że jest to dla niej coś trudnego, dlatego wiedziałem, że za szybko mogę jej nie zobaczyć.
*trzy godziny później*
Siedziałem na tym korytarzu i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Krzątałem się tam i pytałem cały czas ludzi ile to jeszcze może trwać. Była tam kobieta, która już, urodziła, dlatego mówiła mi, że to trochę potrwa. Jednak ja już nie mogłem.
Nagle z Sali wyszedł lekarz i uśmiechnął się do mnie. Ruchem ręki pokazał, że mam wejść do środka. Zrobiłem to bardzo szybko i gdy tam się znalazłem zobaczyłem Klaudię na łóżku z naszym dzieckiem na rękach. Spojrzała w moją stronę, a ja zwolniłem tępa. Uśmiechnęła się i powiedziała:
-Masz synka
-Mamy synka –poprawiłem ją i pocałowałem w czoło. Spojrzałem na nasze dziecko i uśmiechnąłem się. Był bardzo przystojnym chłopcem. Cieszyłem się, że mogę go w końcu zobaczyć. W tamtej chwili byłem najszczęśliwszym ojcem na świecie. Wziąłem małego na ręce
-Zrobisz nam zdjecie? –poprosiłem Klaudię, na co ona się zaśmiała
-Serio masz tu aparat?
-Muszę jakoś uwiecznić ten moment. Mam go w kurtce. Wyciągnij. –podałem jej ciuch i ustałem do zdjęcia.
Oddałem jej naszego synka, a ona położyła go koło siebie. Wyciągnąłem z jej torby misia, którego tam wpakowałem kiedy nie widziała. Położyłem go między jego małymi rączkami i sam zrobiłem mu zdjęcie. Które wstawiłem na tt z podpiskiem „Mój mały synek, właśnie się urodził. Jako pierwsi możecie go zobaczyć” I schowałem telefon do kieszeni.


              *narrator*
Chłopiec został nazwany imieniem Liam, na cześć wujka, dzięki któremu para się poznała.

Wzięli ślub w kwietniu, następnego roku. Teraz są szczęśliwą rodziną, na zawsze.
_______________________________________
Dziękuję każdemu, który czytał to opowiadanie. Gdyby nie wasze komentarze, napewno bym tak daleko nie zaszła. Wszystko zawdzięczam osobom, które mnie motywowały. Bardzo wam dziękuję :* Teraz za dużo, wam nie napiszę, bo mam karę i rodzice nie wiedzą, że jestem, napisałam wam troche prędzej, wiec wiecie jak was kocham :* Teraz już to był ostatni wpis, dziękuję tym którzy czytali :) :*

piątek, 6 września 2013

Rozdział 36.

-Jest pan chłopakiem, pani Klaudii? –lekarz zwrócił się do mnie, a ja się uśmiechnąłem i odpowiedziałem, że tak.
-No to gratulacje. Zostaniecie rodzicami. –lekarz w końcu wydusił z siebie słowa, które strasznie mnie uradowały. Przez chwilę mnie zamurowało, nie wiedziałem co mam robić, lecz po chwili uśmiech pojawił mi się na twarzy i przytuliłem Klaudię. Dziewczyna lekko się zaśmiała.
-Przecież nie jestem nawet dorosła.
-Ale jak nasz maluszek się urodzi, będziesz..
Byłem taki szczęśliwy, że słowami nie mogę tego opisać. Cieszyłem się jak małe dziecko z zabawki. Nie wiedziałem co mam powiedzieć mojej kochanej dziewczynie. Miałem nadzieję, że ona cieszy się razem ze mną i tak samo. Lecz wiem, że jest teraz wykończona, z siniakami, więc chcę żeby odpoczywała… Przez chwilę bałem się, że lekarz powie coś co zmieni nasze życie, że to będzie coś złego, a stało się wręcz przeciwnie. Chciałem wybiec z budynku i krzyknąć na cały Londyn, że zostanę ojcem i gdyby była taka możliwość zrobiłbym to. Chwilę się zamarzyłem i nie zwracałem uwagi na ukochaną, która lekko chrząknęła. Zwróciłem się w jej stronę.
-Przepraszam, ale jestem strasznie szczęśliwy.
-Jesteś pewien, że damy radę? –zapytała i widziałem, że nie jest co do tego przekonana. Bała się tego.
-Kochanie nie bój się –podniosłem jej podbródek- damy radę, kochamy się i kochamy nasze dziecko. Kiedy ono się urodzi, będziesz dorosła i nikt nie będzie mógł nic zrobić. Sama będziesz o wszystkim decydować. I już się nie martw. Już jestem z tobą i przez wszystko przejdziemy razem. Pamiętaj, że Cię kocham –na jej ustach zawitał uśmiech, przez co ja też się uśmiechnąłem. Pocałowałem ją delikatnie w usta, a ona tylko wydukała, dwa piękne polskie słowa
-Kocham Cię
Myślała, że może tego nie zrozumiem, ale to znam bardzo dobrze. Jestem dumny, że matką mojego dziecka, będzie piękna Polka. Jestem naprawdę wielkim szczęściarzem.
*tydzień później*
Dzisiaj przyjechałem po Klaudię do szpitala. Dopiero teraz wychodzi, ale to nic. Lepiej, żeby było wiadomo, że wszystko z nią okej.
Wszedłem do wielkiego budynku i podążyłem w stronę Sali w której leżała moja ukochana. Zapukałem do drzwi i wszedłem nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Klaudia siedziała na łóżku i patrzała przed siebie, lecz gdy zorientowała się, że przyszedłem, odwróciła się w moją stronę. Posłałem jej ciepły uśmiech i podszedłem bliżej. Pocałowałem ją czule w usta, a ona swoje ręce zawiesiła na mojej szyi. Chciałbym całować ją co chwilę i robię to za każdym razem, kiedy tylko nadarzy się okazja. Po tym jej porwaniu zacząłem bardziej ją doceniać. Myślałem, że już mocniej nie można. A jednak. Kiedy nie było jej ze mną i miałem świadomość że oni mogą jej coś zrobić, a ja mogę jej już nie zobaczyć, byłem zły. Teraz spędzam każdą chwilę z nią. Cieszę się każdą chwilą spędzoną z nią, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się coś wydarzyć.
-Gotowa?
-Jasne
Złapałem ją za rękę i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szpitala, przed którym roiło się od fotoreporterów i fanek. Wiedziałem, że Klaudii może się to nie podobać, może być wykończona, więc byłem na nich zły, ale kiedy ona cały czas się uśmiechała, ja byłem o to spokojniejszy.
Opuściliśmy budynek, a światła fleszy oślepiły nas. Było wielkie zamieszanie. Pełno pytań zadawanych na raz. Chciałem krzyknąć, bo bałem się o nią. Chciałem się o nią troszczyć, lecz moja ukochana złapała mnie mocniej za rękę, przez co na nią pojrzałem. Posłała mi uspokajający uśmiech, i się uspokoiłem.
Jakoś dostaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. Nikt oprócz nas dwóch, no i lekarzy nie wiedział, że zostaniemy rodzicami. Dzisiaj był dzień, kiedy się o tym dowiedzą. Nie mogę się doczekać ich reakcji.
Weszliśmy do domu  i przy drzwiach zrobiło się straszne zamieszanie. Każdy przybiegł i zaczął obściskiwać moją Klaudię. Śmiałem się z nich, ale sam znałem to uczucie ulgi, co oni. Przyglądałem się im z zaciekawieniem, ale nie mogłem się doczekać tego szczególnego momentu. Nie dawałem po sobie poznać, że jestem strasznie podekscytowany, ale byłem.
-Tak się cieszymy, że wróciłaś do domu.
-Ja tez
-No dobra, koniec tego. Idziemy do kuchni. –pognałem ich i wszyscy poszli tam gdzie im kazałem.
-No to mamy dla was jedną, małą niespodziankę –powiedziała Klaudia, a ja złapałem ją za rękę.
-Nie taką małą. –uśmiechnąłem się, a wszyscy patrzyli na nas z zaciekawieniem wypisanym na twarz, a śmiać mi się chciało, ale próbowałem zachować powagę.
-No mówicie już! Bo nie wytrzymam! –krzyknął Hazza i każdy się zaśmiał. Spojrzeliśmy z Klaudią na siebie w tym samym czasie i powiedzieliśmy:
-Będziemy mieli dzieco!
Wtedy dopiero zapanował wielki chaos. Wszyscy zaczęli krzyczeć, piszczeć i cieszyć się. Byliśmy uradowani, że tak pozytywnie to przyjęli. Nie spodziewaliśmy się tego.
Każdy podszedł i składał życzenia. A na sam koniec był wielki wspólny przytulas.
*Oczami Klaudii, godzina później*
Siedzieliśmy w pokoju i jedliśmy popcorn, a za to Niall skakał po kanałach szukając czegoś odpowiedniego. Zapomniałam już o całym porwaniu i zaczęłam cieszyć się tym co mam. Każdą chwilę z przyjaciółmi, z Niallem spędzałam jak najlepiej. Bo wiedziałam teraz że wszystko w życiu możliwe…
*8 miesięcy później, dzień urodzin Klaudii*
Dzisiaj ten wspaniały dzień. Obudziłam się z samego rana o 9. Przetarłam oczy, a uśmiech pojawił się mi na twarzy. Leżałam w łóżku i przypominałam sobie urodziny w zeszłym roku. Wtedy nawet nie myślałam, że rok później mogę siedzieć z wielkim brzuchem. Że będę z Niallem. Nic a nic…
Dziecko ma wyjść za miesiąc. W sierpniu. Już nie mogę się doczekać, ale teraz chcę się skupić na dzisiaj. Na moich 18 urodzinach. Jestem ciekawa co mnie w nie czeka….

 __________________________________
Wiem, że nie za długi, ale dodałam go chyba szybko, nie? Wiele z was pewnie myślało, że to będzie coś strasznego a tam okazała się ciąża : ) Co się z wami dzieje? Czemu tylko 2 kom, dotyczące rozdziału? Zawiodłam się, no ale cóż ;c Oznajmiam, że to jest chyba ostatni rozdział, przed epilogiem, ale jeszcze nie wiem dokładnie : ) 
            Do następnego / do ostatniego :**

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 35.

-Halo? Klaudia?
-Jutro, w parku koło twojego domu, o 15. Szykuj forsę! –tylko tyle zdążyłem usłyszeć i połączenie zostało zerwane. Powiedziałem chłopakom, że dzwonili…ucieszyli się. W sumie ja też. W końcu mogę ją odzyskać… minął już przecież tydzień… Nie mogłem się doczekać jutra. Cały się trząsłem. A pieniądze są przygotowane już od tygodnia. Bardzo jestem wdzięczny chłopakom, Dan i Perrie, bo cały czas  mnie wspierają. Czuję, że nie jestem z tym wszystkim sam. To miłe.
*Oczami Klaudii*
Jestem wykończona tym wszystkim. Mija tydzień od kiedy jestem tutaj. Mam już dość. Niby cały czas leżę, odpoczywam, ale cały czas wszystko mnie boli. Od jakiegoś czasu, od paru dni boli mnie brzuch. Ale wiadomo, że oni mają to wszystko gdzieś. Zaczęłam się bać bo przecież na samym początku kopnął mnie jeden z nich w brzuch, a co jeśli coś się stało? Naprawde jestem wystraszona. Tak strasznie chcę stąd wyjść.
-Jutro wyjeżdżasz, ale jeżeli wszystko pójdzie dobrze….
Jego słowa utknęły mi w głowie. Gdy tylko wyszedł z pomieszczenia na moich ustach pojawił się uśmiech. Byłam zadowolona, że w końcu mnie wypuszczą, czasami traciłam nadzieję, że w ogóle stąd wyjdę.
Położyłam się do łóżka i próbowałam usnąć. Chciałam, żeby ten dzień minął mi jak najszybciej.
*następny dzień, godzina 14:35*
Przyszli po mnie. Było ich paru, ale tylko jeden złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić na zewnątrz. Wsadzili mnie do samochodu i po chwili ruszyliśmy. Minęło zaledwie 10 minut jazdy, a oni już gdzieś dzwonili. Byłam pewna, że do Nialla, bo w końcu od niego chcą pieniądze, okup za mnie. Z jednej strony się cieszyłam. W końcu nareszcie się od nich uwolnię, ale z drugiej strony jak coś pójdzie nie tak. Jeden mały poślisk i może wszystko runąć. Oni są osobami, które nie przejmują się niczym. Porwą człowieka, wezmą okup i mam nadzieję, że odstawią do domu. To jest bardzo dziwne. Czemu nigdy nie złapała ich policja? Czy ludzie zawsze działali na własną rękę? Nie bali się? Nie wiem. Bardzo dziwi mnie ich zachowanie…. Niby się cieszę, ale się boję. Bo mogą mnie po prostu zabić.
*Oczami Nialla*
Gdy dochodziła już 15, zjawiłem się na miejscu gdzie miałem. Czułem się bezpieczniejszy, bo była dookoła policja, ale jeżeli oni się dowiedzą, to co? Mogą ją zabić i mogę nigdy jej nie zobaczyć. Na początku nie chciałem policji, chciałem sam się wszystkim zająć, ale moi przyjaciele mnie do tego przekonali. Wytłumaczyli mi, że tak będzie o wiele lepiej. Ale dziwię się dlaczego oni porwali dziewczynę sławnego chłopaka. Przecież wiadomo, że o tej sprawie będzie głośno na całym świcie. Jeżeli dowiedzą się czegokolwiek już będzie wielka afera. Z małej rzeczy zrobią dużą i tak zaczął się plotki itp.
   Spojrzałem na zegarek. Było 2 po 15. Zacząłem tuptać nogą. Nie mogłem się doczekać tego momentu, kiedy w końcu ją zobaczę. Kiedy będą mógł ją przytulić i już nie wypuścić. Tak bardzo chciałem już ją zobaczyć.
Zadzwonił po raz kolejny mój telefon. Odebrałem.
-Za chwilę podjedzie samochód, okno będzie otwarte. Wrzucisz tam worek z pieniędzmi.
-A co z Klaudią?
-Spokojnie. Dziewczyna wysiądzie. –rozłączyli się, a ja zacząłem się rozglądać i szukać samochodu. Nie minęła chwila i już zajechali. Przestraszyłem się lekko, ale w końcu jestem facetem i muszę być twardy. Tak jak powiedzieli. Okno było otwarte. Wrzuciłem tam wór, a oni odjechali. Już się bałem, ze jej mi nie oddali. Lecz gdy cały kurz który po nich został, zniknął, zobaczyłem ją. Leżała na poboczu. Podbiegłem do niej i zobaczyłem jak policja zaczęła ścigać porywaczy.
Klaudia była cała posiniaczona. Zacząłem się o nią bać. Z jednego z policyjnych samochodów wybiegł Liam. Był sam. Mimo, ze ich prosiłem, żeby nie jechali z nami, on pojechał. Wiem, że się o nią martwi. W końcu to jego kuzynka. Martwi się o nią itd. A szczerze to w tamtej chwili nie był to mój największy problem. Moja dziewczyna była pobita i posiniaczona. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. Kazałem mu zadzwonić po karetkę. Zrobił to o co prosiłem i już po chwili jechałem z nimi do lekarza. Klaudia była nie przytomna. Lekarze ułożyli ją na łóżku i wjechali do jednej z Sali. Ja czekałem z Li na korytarzu. Po 10 minutach pozwolili mi do niej wejść, więc zrobiłem to. Lekarz powiedział, że zaraz przyjdzie bo idzie sprawdzić wyniki. Ja stanąłem koło niej i ją mocno przytuliłem. Otworzyła oczy i jedna łza spłynęła jej po policzku.
-Już myślałam, że nigdy Cię nie zobaczę
-Nie martw się, teraz już nigdy cię nie zostawię. Będę cię pilnował
*20 min później*

W końcu do Sali wszedł lekarz. Nie mogłem z jego twarzy wywnioskować czy wszystko jest okej, czy nie, dlatego czekałem na jego słowa…
______________________________________
Wiem, że zawaliłam ten rozdział, wyszedł taki nijaki, musieliście na niego długo czekać a tu takie coś. Bardzo was przepraszam. Postaram się następny napisać lepiej ;c 
Do następnego :**
PS. Juz nie długo koniec bloga i jak sądzicie co lekarz powie im? 

poniedziałek, 2 września 2013

Infoo :D

Napiszę wam, że nie dokładnie teraz kiedy pojawi się rozdział, myślę, że jak będę czas to się za niego wezmę, bo mam pomysł. Jak na razie mam coś innego do zrobienia, więc przepraszam, ale w tym tygdniu pojawi się na 100% : ) Czekajcie! :**
I wgl. jak tam rozpoczęcie? Jak nowa klasa? Jak plan lekcji?
Ja wam napiszę, że rozpoczęcie? OKEJ! Każda z dziewczyn gadała, że nie wiadomo było kogo słuchać, ale jutro będziemy już mogli gadać do bólu :D Nowa klasa? Prawie została taka sam, tylko pare osób doszło, a w tym dwie najgorsze dziewczyny! Lalunie jedne! Nie lubię ich, ale jakoś muszę sobie dac radę :D A plan lekcji ? Znam tylko na jutro :D hahahah xd Mam 7 lekcji, na 8 i nie ma w tym WF-u :CCC
Załamka :D
            Do następnej notki :*

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 34.

Obudziłam się w tym miejscu w którym wczoraj usnęłam, czyli w rogu pokoju. Złapałam się za kostkę, która strasznie mnie bolała, gdy tylko próbowałam wstać. Naprawdę nie wiem, co oni ze mną robili, dlaczego na moim ciele jest tyle siniaków, zadrapań i dlaczego kostka zaczęła boleć mnie dopiero po jakimś czasie? Naprawdę nic nie wiedziałam. A faceta, który mnie tu przetrzymuje się bałam.
Gdy jakoś udało się wstać, przeszłam na łóżko. Usiadłam na nim i spojrzałam w górę, w okno. Słońce świeciło, więc musiała być ładna pogoda. Tak strasznie chciałam wyjść na świeże powietrze. Szkoda tylko, że to jest niemożliwe. Nigdy, ale to nigdy nie sądziłam, że mogę zostać porwana. A jednak. To zaszło tak nie spodziewanie. Gdybym o tym wiedziała, pożegnałabym się ze wszystkimi. Przecież nie wiadomo, czy upuszczę jeszcze ten pokój. Mogę zostać tutaj do końca mojego życia, które może szybko się zaczęło, a jeszcze szybciej skończy.
Nagle usłyszałam przekręcany klucz w drzwiach. Spojrzałam w ich kierunku, a już po chwili pojawił się w nich ten sam chłopak, który był ze mną prawie od początku. Wszedł z talerzem, który postawił na łóżko. Leżały na nim kanapki, które zaczęłam pomału jeść. Nie patrzałam na niego, bo nie miałam najmniejszej ochoty. Brzydziłam się nim. Nie wierzyłam, że ludzie tacy jak on są zdolni do czegoś takiego. Wyglądał jakby tego nie chciał, a musiał. Od samego początku wierzyłam, że on jest inny. Że wcale tego nie chciał. Jednak co z tego? Przecież i tak nic nie zrobi. On mnie nie wypuści, bo sam oberwie.
Kiedy zjadłam on zabrał talerz i wyszedł z pokoju, ale nawet nie zamknął drzwi. Od razu poderwałam się z miejsca i zaczęłam biec w ich stronę. Wyszłam z pokoju i znalazłam się na jakimś korytarzu. Szybko biegłam, nie zważając na moją kostkę, która przy każdym kolejnym kroku, bolała mnie coraz bardziej. Otworzyłam drzwi do pierwszego lepszego pomieszczenia. Bałam się że na korytarzy mogę spotkać kogoś z tych facetów. Zobaczyłam okno, więc szybko się na skrzynki, które były poukładane i prowadziły prosto do okna.
*oczami Nialla*
Nie spałem całą noc. Nie mogłem zmrużyć oka. Co chwilę wybiegam na dwór i sprawdzam czy czasem nie ma żadnego listu, ale też sądzę, że facet nie jest taki głupi i wie, że jest tu policja. Wątpię w to, że tu przyjdzie, jak już pewnie będzie dzwonił.
-Niall wszystko będzie dobrze, nie masz czym się martwić. Paul załatwił już ten milion. Gdy tylko facet przyniesie list albo zadzwoni, damy mu je a on nam odda Klaudię. Wszystko będzie dobrze. Już niedługo będzie z nami. –powiedziała mi Dan i mnie przytuliła. Ale przecież, te słowa nic nie zmienią. My mamy tylko nadzieję, że będzie tak dobrze. Ale ten facet, może być prawdziwym specjalistą w takich sprawach. On może wszystko rozegrać tak, że damy mu kasę, a Klaudię on zabije. Wszystkiego można się spodziewać. Naprawdę wszystkiego.
*Oczami Klaudii*
Otworzyłam okno i chciałam z niego wyskoczyć, jednak przez chwilę się zawahałam. Nie miała lęku wysokości, ale tutaj było dość wysoko. Mogłam sobie coś zrobić. Jednak tak strasznie się bałam, że miałam gdzieś czy coś mi się stanie. Skoczyłam. Leżałam przez chwilę na chodniku, ale od razu wstałam i zaczęłam biec. Podbiegłam do jakiejś kobiety i zorientowałam się, że oni już są za mną. Szybko zaczęłam mówić:
-Proszę. Mogę się z panię zabrać? Oni mnie tu więżą. Ja chce do domu! Proszę!
-Oczywiście wejdź. –powiedziała, a ja już chciałam wskoczyć do samochodu, jednak ktoś mnie wyprzedził. Facet złapała mnie za rękę i pociągnął swoją stronę.
-Przepraszam za nią, to moja córka. Cały czas ma złudzenia i wygaduje dziwne rzeczy. Naprawdę przepraszam. Chodź słonko idziemy. –z ostatnim zdanie zwrócił się do mnie. A ja zaczęłam płakać
-On kłamie! Niech pani go nie słucha! Niech pani wezwie policję. Proszę! –krzyczałam jak głupia, ale wiedziałam, że to nic nie pomoże, bo ona uwierzy im. Miałam taką okazję do ucieczki i zmarnowałam ją. Teraz będą pilnowali mnie jeszcze bardziej, a moje szanse będą jeszcze mniejsze. Tak strasznie się bałam.
Znaleźliśmy się w pokoju. Jego oczy płonęły gniewem, a wyraz twarzy mówił sam za siebie. Nie wiedziałam co mam począć. Wiedziałam, że mi się oberwie. I się nie myliłam. Trzymał mnie za rękę i walnął w twarz. Cios był tak mocny, że się zachwiałam. Złapałam się za policzek i zaczęłam szlochać. On natomiast mnie pchnął tak, że upadłam na podłogę.
-Przez Ciebie będziemy musieli się stąd wynieść. Zadowolona? Chciałem Cię wypuścić jutro, ale chyba będziesz musiała trochę poczekać.- kopnął mnie i wyszedł z pokoju, a po nim wszedł ten  młody i zamknął drzwi. Usiadł na krześle, które sobie przyniósł i patrzył na mnie. A ja leżałam skulona na podłodze. Trzymałam kurczowo brzucha, w który przed chwilą dostałam mocnego kopniaka. Przestałam wierzyć w to, że w ogóle stąd wyjdę.
*tydzień później, oczami Nialla*
Porywacze jeszcze nie dzwonili. Strasznie się o nią boję, a nic nie mogę zrobić, nie wiem gdzie jest i co się z nią dzieje. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Jak to możliwe? Straszna jest ta sytuacja. Jedyne w czym mogłem pokładać jeszcze nadzieję, to była kobieta, która zadzwoniła na policję i mówiła coś o jakiejś dziewczynie. Kiedy wyjaśniła jak ona wyglądała, byłem pewny że to Klaudia. Wskazała nam miejsce w którym zaszło całe to zdarzenie, jednak nikogo tam nie było. Ale były ślady po nich. Kiedy wszedłem do jednego z `pokoi` poczułem jej zapach. Byłem pewny, że tu była. I jeszcze to łóżko. Jest to opuszczony dom, więc wiadomo, ze nikt tam nie mieszkał…Ale co z tego wyszło? Nic. Dalej nie wiemy gdzie oni się znajdują. To jest straszne. Chyba załamię się psychicznie, a do tego nawet nie dzwonią, nie piszą. A ja jak sam mam się z nimi skontaktować? No jak?
*Oczami Klaudii*
Przenieśliśmy się do jakiegoś innego domu, również opuszczony. Szkoda, bo może ktoś by mnie w końcu uratował, a teraz znowu wszyscy jesteśmy w punkcie wyjścia. Strasznie się boję tych facetów, bo z dnia na dzień są coraz bardziej agresywni…
*oczami Nialla*

Minęły kolejne trzy godziny. Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Aż nagle zadzwonił mój telefon. Aż podskoczyłem w miejscu i szybko po niego sięgnąłem. Wyświetlił się numer Klaudii, miałem nadzieję, że to ona, odebrałem i usłyszałem…
_____________________________
Taki po nico ten rozdział, ale niech już jest : ) Przez jakiś czas nie miałam neta (przez dzień) haaha i nie wiem czy czasem nie będę go miała częściej ;c Więc jak co, miejcie się na baczności!
Smutno mi bo pod ostatnim rozdziałem osoby które komentowały, akurat teraz tego nie zrobiły, nie wiem czemu, ale nie będę się użalać. Dzisiaj są urodziny Liama! Tak bardzo chciałabym mu złożyć teraz życzenia osobiście ;c Ahh... ;c
No ale jedno mam tylko pocieszenie: 
JUTRO THIS IS US! Jedziecie? Cieszycie się? Nie możecie się doczekać tak jak ja? Zapewne tak! <3 
   No i tak na koniec jeszcze zapraszam was na mojego nowego bloga, tam rozdziały pojawiają się szybko, chociaż są dopiero 3 rozdziały, ale to nic. Na pewno wam się spodoba, wejdźcie, przeczytajcie i pozostawcie po sobie ślad : ) Dziękuję! <3 http://mylifemyworldopowiadanieoonedirection.blogspot.com/
A i jeszcze coś... dziękuję za 6,368 wyświetleń i za 200 komentarzy : ** Jesteście kochani, chociaż nie wszyscy w was komentują ;c
      Do następnego :**

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 33.

Obudziłam się, a ręce strasznie mnie bolały. Byłam cała posiniaczona i brudna. A kiedy zorientowałam się co się właśnie stało, zaczęłam panikować. Ręce miałam przywiązane do jakiegoś pręta. Próbowałam się uwolnić. Ale na marne… Byłam w jakimś starym budynku, a raczej pokoju. Było bardzo zimno, więc moje sine od zimna ciało, pokryte siniakami wyglądało strasznie. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo, dlaczego tak wyglądam. Kto mnie porwał? Kto mi zrobił takie świństwo? Byłam przestraszona i cała drżałam. Rozglądnęłam się po pokoju, nic ani nikogo tu nie było. Ale może i lepiej? Dopiero się tego przekonałam gdy do pomieszczenia wszedł jakiś facet. Wyglądał na 4o lat, ale tuż za nim wszedł następny. Młody, z jakieś 25. Przestraszyłam się, gdy spojrzeli na mnie swoimi złymi oczami, a na ich twarzach widniały złowieszcze uśmiechy, co wyglądało jeszcze straszniej. Zaczęłam płakać. Pytałam dlaczego mnie tu więżą, co ja im zrobiłam? Nic nie odpowiedzieli, tylko wyszli z pokoju. Zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. Byłam przerażona. Nikt nie wie co się ze mną dzieje. A nawet.. ja sama tego nie wiem. Po chwili znowu do pomieszczenia wszedł ten młody i przykrył mnie kocem. W jego oczach widziałam ból. Ale dlaczego? Teraz ta cała sprawa dziwiła mnie jeszcze bardziej. Spojrzałam na niego smutnym spojrzeniem, a on wyszedł z pokoju. Znowu zostałam sama. Ale czułam, że może jednak ten młodszy mnie wypuści? Miałam tą nadzieję. Cały czas powtarzałam sobie w myślach, że będzie dobrze. Wiem, że to jest bez sensu, ale podtrzymuje mnie na duchu. Bo lepiej mieć nadzieję, niż siedzieć i nic nie mieć. Byłam strasznie wykończona tym wszystkim, że aż usnęłam…
*Oczami Nialla*
Obudziłem się o 9, Klaudii koło mnie nie było. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie wczorajszego dnia. I szybko wyskoczyłem z łóżka i założyłem spodnie oraz t-shirt, po czym zszedłem na dół. Wszyscy jeszcze spali, ale Klaudia nie… a tak jak ich nie było jej na dole. Zadzwoniłem do niej, ale jej komórka była wyłączona.  Przestraszyłem się i wybiegłem z domu. Zacząłem jej szukać po całej okolicy. Nigdzie jej nie było. Wracałem do domu zrezygnowany skrótami i tam znalazłem dwie siatki z zakupami z tesco. Pobiegłem szybko do marketu i zacząłem wypytywać sprzedawczynie oraz wszystkich ludzi czy nie widzieli Klaudii. Miałem jej zdjęcie w portfelu, więc gdy pokazałem je jednej z kobiet, oznajmiła mi, że Klaudia kupowała tutaj i wyszłam z jakieś pół godziny temu. Byłem przerażony. Pobiegłem pędem do domu, by powiedzieć im co się właśnie dowiedziałem. Pobudziłem ich wszystkich, a Harry przyniósł mi czystą kopertę, na której jedno co było napisane to moje imię. Wyciągnąłem z niej kawałem kartki i zacząłem czytać na głos, a przy tym płakałem:
„Mamy twoją dziewczynę, nic jej się nie stanie jeśli zapłacicie mi milion złotych. Jeżeli będziecie się ociągać, ona zginie. Więcej szczegółów dowiesz się w następnym liście.”
To tyle. Tylko tyle. Nie wiem co się dzieje z moją dziewczyną. Gdzie ona jest i czy w ogóle żyję. Beczałem jak małe dziecko, a wszyscy mnie pocieszali. Dopiero ją odzyskałem, a już straciłem. To było bolesne. Nie wiem jak mam się skontaktować z porywaczem by mi ją oddał. Zapłacę za nią każdą cenę. Chcę tylko by była przy mnie. Zadzwoniliśmy po policję. Ale wiadomo, nie mają żadnych informacji, to będzie trudno. Nikt nie może mi teraz pomóc. Wiem, że moi przyjaciele cierpieli tak samo jak ja. Wolałbym być na jej miejscu. Chciałbym, żeby to mnie porwali, a nie ją.
*Oczami Klaudii*
Znowu obudziłam się w tym pomieszczeniu, tylko, że trochę się w nim zmieniło. Było tu łóżko, dobrze wyposażone. Siedziałam pod tą ścianą i modliłam się, żeby wszedł tu ten chłopak. I jakby czytał mi w myślach, nagle pojawił się w pokoju. Podszedł do mnie i odwiązał mi ręce, po czym pomógł mi wstać i zaprowadził mnie na łóżko. Ułożyłam się na nim i masowałam swoje ręce które strasznie mnie bolały. Trzęsłam się z zimna, bo w pokoju było jeszcze zimniej niż przedtem. Chłopak usiadł mi w nogach i przykrył kocem, którym byłam przykryta przedtem i kołdrą która leżała na łóżku.
-Dlaczego to robisz? Przecież widzę, że nie chcesz. –powiedziałam cichutko, bo głośno nie mogłam.  Patrzałam na niego, widać, że był zmieszany.
-Nic nie rozumiesz.
-To mi wytłumacz.
-Muszę jakoś zarabiać. A porywanie takich osób jak ty jest moją pracą.
-Dam Ci tyle pieniędzy ile tylko będziesz chciał, tylko proszę Cię, błagam, wypuść mnie stąd.
-Nie mogę. –wstał i ruszył w stronę drzwi. Byłam zła. Znowu pojedyncza zła spłynęła mi po policzku.
-Zaczekaj
-Co? –odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
-Kto za tym stoi? Kto kazał Ci mnie porwać? Ten facet co tu był? On?
-Nie.
-To kto? –nic nie powiedział i złapał za klamkę. Już chciał wyjść.
-Zrób dla mnie jedno. –nie odwrócił się, tylko stał twarzą do drzwi- przynieś mi jedzenie, jestem głodna.
Wtedy już całkowicie zniknął mi z oczu. Usłyszałam tylko jak kluczyk w drzwiach się przekręca. Wstałam z łóżka i wdrapałam się na nie, by zobaczyć co jest za oknem, które jest umieszczone wysoko. Ledwo co widziałam, ale wiedziałam gdzie jestem. Było to opuszczone mieszkanie, niedaleko mojego domu. Czułam się źle, że jestem tak blisko, a tak daleko… Usiadłam na łóżku i spojrzałam na swoje dłonie. Całe czerwone i sine od liny. Jednak ja jestem odporna na ból. Tylko haczyk jest taki, że na ból zewnętrzny, a nie wewnętrzny. Czułam się podle, że teraz moi przyjaciele odchodzą od zmysłów. Mimo, że powinnam martwić się o siebie, martwiłam się o nich. To dzięki nim stałam się osobą o której wie cały świat. To oni uratowali mnie przed własnymi rodzicami i to oni pokazali mi jak się kocha. Teraz gdy mam przyjaciół, muszę zadbać o to by ich nie stracić… Podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie walić pięściami. Aż drzwi się otworzyły. Pojawił się w nich ten chłopak z talerzem, na którym miał kanapki.
-Dlaczego wy mi to robicie? Dlaczego? –wycedziłam przez zęby. Ale chłopak miał to gdzieś. Nie zwracał na mnie uwagi co mnie wkurwiało. –No mów! Krzyknęłam
-No proszę, proszę, proszę. Widzę, że dziewczynka naprawdę nic sobie nie przypomina –do pokoju wszedł facet, a jego twarz była mi znajoma. Widziałam już go gdzieś.
-O co ci chodzi?
-Nic sobie nie przypominasz? Kompletnie nic? A wtedy na przystanku autobusowym? Nic? Mówiłem, że wiem gdzie mieszkasz. Mówiłem, że to jeszcze nie koniec. Twój chłoptaś musi mi zapłacić za to, ze wtedy nam przeszkodził. –nic nie rozumiałam z tego co właśnie do mnie mówił. Stałam jakbym była wmurowana. I nawet nie spostrzegłam się kiedy oni we dwóch opuścili pomieszczenie i zakluczyli je na klucz.
Usiadłam na łóżku i zabrałam się za jedzenie. Byłam strasznie głodna. Ale w między czasie zastanawiałam się o co mu chodziło. I wtedy… zaczęłam sobie przypominać. Tamten dzień.
„Siedziałam, a nagle usłyszałam na sobą jakiś szelest. Odwróciłam się, a tam stało jakiś dwóch typków. Dreszcz przeszedł mnie po całym ciele. Odwróciłam się przodem do szosy. Zaczęłam szukać jakiś ludzi. Jednak nikogo nie było.
-A co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama.? -uśmiechnął się, a mnie znowu przeszedł dreszcz.
-Co wy chcecie.? -zapytałam. Strasznie się bałam.
-Wiesz...chcemy ciebie. -znowu powiedział z uśmiechem, i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę. I wycedził przez zęby:
-Pójdziesz z nami.
-Zostawcie mnie. -zaczęłam się wyrywać, jednak na darmo. Był za silny. Strasznie się bałam, a pierwsza łza już poleciała po moim policzku. Gdy nagle usłyszałam głośny pisk opon. Odwróciłam się, a po mojej prawej stronie stanął samochód. Nie wiedziała kto to. Bałam się że to może ktoś od tych dwóch, ale nie. Gdy zauważyłam kto wychodzi z samochodu, na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.”
To wtedy Niall im przeszkodził. Uratował mnie.
„Blondyn podszedł do nich. Na początku gdy im groził śmiali mu się prosto w twarz. Niall wkurzył się, było to widać. Najpierw przywalił jednemu z pięści w nos, przez co tamten upadł, później jeszcze go kopał, ale pociągnęłam go za rękaw, mógł mu jeszcze coś zrobić, a tego nie chciałam. Razem ze mną wsiadł do samochodu. Gdy już zamykałam drzwi usłyszałam jak jeden z nich woła:
-Wiem gdzie mieszkasz. To jeszcze nie koniec.
Trochę się przestraszyłam, ale nie mogę się tym zadręczać. „
Przypomniało mi się wszystko. Byłam przerażona. Jego słowa ciągle chodziły mi po głowie. Sama nie wiedziałam co mam począć. Sama, dalej nie rozumiałam czego on od nas chce?! Ja się pytam czego?! Chodziłam po pokoju i trzymałam się za głowę. W pewnym momencie zabolała mnie noga. Upadłam na zimny beton. Przeczołgałam się w róg i zaczęłam płakać. Nie mogłam się opanować. Sama nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś stąd wyjdę. Czy jeszcze spotkam Nialla. Czy spotkam Dan, Li, Lou, Hazzę, Zayna, Perrie… Po mojej głowie chodziły tylko i wyłącznie historie, zakończone tragicznym zakończeniem. Moją śmiercią w tym okropnym miejscu…

Myślałam, płakałam, myślałam, płakałam i w końcu usnęłam…
____________________________________________-
No i proszę : ) Podoba się? : ) Mam nadzieję, że tak :D Wiem, że musi dużo osób czytać skoro mam w jednym dniu tak wiele wejść, tylko szkoda, że nie każdy komentuje ;c No ale muszę i tak wam podziękować za tyle wejść :** A szczególnie dzisiaj, bo było ich: 111 : ) Dziękuję :** 
          Czekam na wasze opinie :) 
                 Do następnego :**

niedziela, 25 sierpnia 2013

Informacja :)

No więc tak: Nie chcę was martwić, bo bloga jeszcze nie kończę, ale założyłam nowy :) Mam nadzieję, że każdy wejdzie i przeczyta prolog, a jak się spodoba to nawet pierwszy rozdział :) Byłabym wdzięczna, bo jesteście wspaniałymi czytelnikami, a gdy ten blog się skończy, mam nadzieję, że będzie czytać mój inny, czyli w tym przypadku ten: http://mylifemyworldopowiadanieoonedirection.blogspot.com/
Mam dla was też niespodziankę, że na tego bloga zaczęłam też już pisać rozdział, więc szybko czytajcie mój 32, bo już nie długo może pojawić się 33. :) Wiem, że cieszyliście się że są razem, a tu porwanie, ale tak musi być, żeby ten blog jeszcze był : )
No i tylko jeszcze jedna prośba, że jeżeli zdecydujecie się na czytanie, to proszę o komentarz, dla was to chwila, a dla mnie wiele znaczy :)

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 32.

Następnego dnia obudziłam się o 6. Wstałam i z walizki wyciągnęłam rzeczy na dzisiaj. <klik> Ubrałam się w nie, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Zrobiłam sobie śniadanie, po którym spakowałam na dzisiaj, potrzebne książki. I wyszłam z domu, ponieważ Matt i Dawid nie wiedzą że mieszkam teraz tutaj. Szłam ulicą, aż dotarłam do domu Matta, który był jako pierwszy po drodze. Chwilę musiałam na niego czekać i już po chwili szliśmy do Dawida. A od niego do szkoły. Dotarliśmy do niej trochę przed czasem. No i chłopaki wypytywali mnie czemu nie jestem w domu z Niallem. Musiałam się tłumaczyć… Nie było za fajnie, no ale cóż jak trzeba to trzeba. Sama sobie to zgotowałam.
   Lekcje skończyliśmy o 15:10 i znowu nie mogłam wracać z chłopakami do domu. Po ostatnim razie byłam szczęśliwa, nie wiem jak teraz… Oczywiście przed szkołą stał Niall. Przerosiłam chłopaków i podeszłam do niego

-Coś się stało? –powiedziałam patrząc w ziemię
-Nie rozumiem dlaczego ze mną zerwałaś, co zrobiłem nie tak. Przemyślałem całą tą sprawę i na prawdę bez Ciebie nie mogę żyć. Kocham Cię 
-Też Cię kocham, ale jeżeli chcesz chronić swoje zdrowie nie możesz się ze mną zadawać. Najlepiej jakbyśmy nie rozmawiali. -znowu łza spłynęła mi po policzku. Czemu on tu przyszedł? Żeby znowu cierpiała? Przecież przy każdym rozstaniu jest mi źle. Nie widzi tego? 
-Ale czemu? 
-Jeżeli chcesz znać prawdy, to ci powiem. Ale nie tutaj. Pojedźmy do mnie. 
-A można wiedzieć gdzie teraz przesiadujesz? -zapytał i najwyraźniej był już zadowolony. Ale to przecież nie oznaczało że wracamy do siebie, więc nie wiem, czym się tak cieszył. 
   Doszliśmy do domu, a całą drogę przeszliśmy w milczeniu. Otworzyłam mu drzwi i weszliśmy do środka domu. Usiadł na kanapie w salonie i mnie ruchem ręki poprosił bym usiadła obok niego. Zrobiłam to. 
-No to czekam -przerwał ciszę, a ja musiałam mu opowiedzieć dlaczego z nim zerwałam. 
-Chodzi o to, że twoi fani pisali do mnie, że jeżeli cię nie zostawię zginę. Nie przejełam się tym za bardzo. Ale gdy po dwóch tygodniach dostałam groźbę, że zabiją Ciebie, nie było już tak miło. Musiałam Cię zostawić, bo inaczej mogło Ci się coś stać 
-Nie mogłaś mi o tym powiedzieć? Na prawdę chcesz sama sobie z tym wszystkim radzić? Skoro masz mnie?
-Ale to było jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji. Przynajmniej wtedy...
-Dobrze wiesz, że wolał bym umrzeć, niż żyć bez Ciebie. Za bardzo Cię kocham, by sobie odpuścić. Więc teraz nie wyjdę z tego domu, dopóki nie powiesz mi, że jesteś moją dziewczyną. -Niall miał uśmiech na ustach. Sama nie wiedziałam czy to jest dobre. Przecież może mu się coś stać, ale dobrze wiem, że ani on ani ja nie wytrzymamy bez siebie za długo. 
-No dobra, ja Klaudia jestem twoją dziewczyną 
-No i pięknie 
Uśmiechy na naszych twarzach pojawiły się od razu, a Niall pocałował mnie, a ja oczywiście oddałam pocałunek. 
Był on dłuższy niż zazwyczaj. Jakbyśmy nie widzieli się jakieś dwa tygodnie. A to może nawet nie dzień? Ale to mi nie przeszkadza. Niall jest słodki, delikatny, ale jak trzeba to też groźny. To jest mój ideał. 

-Miło, że wróciliście. Razem. -powiedziała Dan, gdy tylko przekroczyliśmy próg domu
-Gdyby nie chciała ze mną wracać, nie zobaczylibyście mnie tu. -odpowiedział jej Niall, i pociągnął mnie za rękę na górę. Usiedliśmy w swoim pokoju, na łóżku. Lecz byłam zmęczona, więc się położyłam, a Niall zrobił oczywiście to samo. Patrzał mi głęboko w oczy i zaczął się przybliżać. Pocałował mnie, najpierw delikatnie, lecz gdy oddałam go, stał się bardziej namiętny. Jedną dłoń włożyłam w jego włosy, a drugą trzymałam za kark. Niall swoje natomiast ułożył na moich pośladkach. Lecz nie na długo, gdyż po chwili zaczął jedną ręką jechać do góry i zatrzymał się na piersiach. Przewróciłam go tak, że leżał plecami na łóżku, a ja usiadłam na nim okrakiem i złapałam za nadgarstki, po czym wróciłam do całowania. Podobało mu się, bo uśmiechał się cały czas. Wyzwolił swoje ręce z uścisku i zabrał się za guziki mojej koszuli, którą raz dwa miał zdjętą. Ja zabrałam się w tym samym czasie za koszulkę przy której musiał mi pomóc, unosząc swoje dłonie do góry. Cały czas nasze usta były złączone. Niall zabrał się za mój stanik, a później za spodnie, a ja za jego. Trzymał moje piersi w swoich dłoniach, a gdy schodził nimi do linii majtek, spojrzał na mnie pytająco, czy chcę do zrobić. Moja odpowiedź była oczywista. Bardzo go pragnęłam. Był osobą której mogłam zaufać i z nim chciałam stracić dziedzictwo.
(Przepraszam, że dalej wam nie napiszę co się działo, a każdy wie co, bo uważam że jestem za młoda i nie chcę pisać o tym XD Wiem głupie, ale moja kuzynka to czyta i uzna mnie za zboczoną osobę, a tego nie chcę :) hahaha xd A teraz to co działo się następnego dnia)
*następny dzień*
Obudziłam się o 8 i wyciągnęłam z szafy rzeczy na dzisiaj. Poszłam do łazienki i się w nie przebrałam, umalowałam i uczesałam włosy w niechlujnego koka. Dzisiaj sobota, dzień wolny od szkoły, do której przez długi czas nie chodziłam.
Wyszłam z łazienki, a że Niall jeszcze spał zeszłam na dół. Jak się okazało wszyscy spali, więc wzięłam swoją torebkę, do której spakowałam telefon, kasę i jeszcze inne potrzebne rzeczy, po czym poszłam na zakupy.
    Wracałam już z zakupów, z dwoma siatkami, było mi ciężko, więc postanowiłam pójść na skróty, lecz szybko się okazało to złym pomysłem. Droga ta prowadziła przez taki mini lasik, lecz szybko można z niego wyjść. Nie było tu nikogo więc przyśpieszyłam tępa. A już po chwili poczułam szarpnięcie za rękę i jakiś worek na głowie. Reszty nie pamiętam.
Obudziłam sie...
___________________________________
No i jest. Sama nie wiedziałam co mam w nim napisać, ale jak widzicie coś tam się udało. Są razem, ale jest kolejny problem. Przepraszam, że nie napisałam tam tego wszystkiego do konca, ale nie mogłam : )
   No i już prawie koniec wakacji, jak tam wasze? Jak wam minęły? Bo mi słabo, muszę przyznać, że są to najgorsze moje wakacje, ale cóż. Chcę już nawet trochę do szkoły : D A wy?
Jak wam się podoba wgl. rozdział ? Czekam na wasze opinię :)
PS. Zapraszam na bloga z imaginami (nie mój) sama go czytam i wam polecam :) Oto link:
http://imaginy-1direction.blogspot.com/
                    Zapraszam :)
                I do następnego :**
A i tak jakoś mam ochotę na napisanie imagina, napiszcie mi z kim ma być i czy smutny, wesoły, czy jaki :) 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 31.

-Dlatego co? –już się bałem o to co mogę za chwilę usłyszeć. Wstrzymałem oddech i patrzałem na nią z zaciekawieniem. Obawiałam się najgorszego, w głowie ustawiły mi się najgorsze scenariusze. Przecież trasa zaczyna się dopiero w styczniu, w przyszłym roku. Mamy jeszcze dwa miesiące.
-Dlatego powinniśmy zerwać –powiedziała to niemal bezdźwięcznie. A ja zamarłem. Moje obawy zaczęły się spełniać. Zerwała ze mną. A ja nawet nie wiem dlaczego. Przecież trasa to nic takiego. Poradzilibyśmy sobie.
-Ale dlaczego? –nic nie mówiła, patrzała w stronę balkonu. Patrzała na niebo które w jednej chwili zrobiło się czarne i zaczęły z niego padać wielkie krople deszczu. A po chwili usłyszeć można było burzę, a błyskawice oświetlały jej twarz. Zauważyłem jedną łzę, która pomału spływała po policzku i zatrzymała się na ustach.
-Nie radzę sobie z tym. Możesz mi powiedzieć gdzie byłeś wczoraj? Obudziłam się. Była 3. Nie było Cię. Kto normalny nie śpi o 3? Nawet nie próbuj mi wmawiać, że byłeś w kuchni, albo w salonie. Poszłam tam. Szukałam Cię. –spojrzała teraz w moją stronę, płakała. Widziałem, że bardzo to wszystko przeżywa. Wiem, że wiele przez krótki czas przeszła. Wiele przeżyła. Ale czy rozstanie ze mną, jej coś da? Nie wiem czy mnie kocha czy też nie. Czy robi to dlatego, że naprawdę sobie z tym wszystkim nie radzi, czy po prostu to tylko wymówka, bo boi mi się powiedzieć, że już nic do mnie nie czuje. Nie wiem.
-Byłem coś załatwić. –nie wiedziałem co mam powiedzieć. Przecież, nie mogę jej powiedzieć prawdy. To byłyby dla niej cios prosto w serce. Przecież obiecałem jej że będę z nią i będę jej pomagał. A jeżeli jej powiem, że musiałem do tego wszystkiego odpocząć, zrozumie to inaczej.
-Co? –widziałem, że mi nie wierzy. Sam nie wiedziałem co mam wymyślić.
-Niall, nie musisz kłamać. Teraz gdy już nie jesteśmy razem, to i tak nic nie da. Powiedz mi prawdę. Nie chcę być oszukiwana.
-No dobrze. –na chwilę się zatrzymałem, a ona patrzała na mnie wyczekująco –Byłem w clubie. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego.
-Chciałeś odpocząć ode mnie. –wtrąciła się, a ja się zmieszałem.
-Przecież Cię kocham i nie ważne jaka byłaś, jesteś i jaka będziesz, ja Cię zawsze pokocham.  Ty jesteś moją drugą połówką i nie zależnie od tego jaka będziesz ja Cię zawsze będę kochał. –znowu się rozpłakała. Podeszła do okna i patrzała przed siebie. Miałem mętlik w głowie. Przecież nie mogę jej stracić. Za bardzo ją kocham. Nie wytrzymam bez niej. Jak ja sobie poradzę?
-Też Cię kocham Niall. Ale nie możemy być razem. Nawet nie pytaj dlaczego, bo Ci na to nie odpowiem. Zawsze będziesz w moim sercu. Nigdy Cię nie zapomnę. Ale lepiej będzie dla Ciebie gdy się teraz rozstaniemy. –w końcu coś powiedziała, a ja poczułem pierwszą łzę na swoim policzku. Patrzałem na jej plecy, bo była odwrócona do mnie tyłem. Analizowałem to co właśnie powiedziała.
-Przecież to ja wiem, co jest dla mnie najlepsze, a co nie. To ja będę decydował czy rozstanie z tobą wpłynie mi na korzyść czy nie. I jak na chwilę obecną to wiem, że bez Ciebie nie dam rady. Moje serce bije tylko dla Ciebie. Musisz to wiedzieć. Proszę Cie nie odchodź.
-Nie wiesz Niall tego co wiem ja. I naprawdę, posłuchaj mnie. Nie możemy być razem, ze względu na Ciebie. Chcę Cię chronić.
-Przed kim? Przed kim ty chcesz mnie chronić?
-Przed nią, nim. Nie wiem. Ale muszę Cię chronić. –mówiła jakby ujrzała ducha który jej każe to mówić. Przecież gadała jakieś bzdury. Co się z nią dzieje? Odeszła od okna i spojrzała na mnie. Podeszła bliżej. Przetarłem jej łzę która spływała po policzku, a ona się we mnie wtuliła. A następnie pocałowała w czoło. I odeszła w stronę drzwi. Ostatni raz mogłem poczuć ją, poczuć jej ciepłe usta na swoim ciele. Być może, ostatni raz ją widziałem.
-Klaudia –powiedziałem, gdy już chciała wychodzić. Stanęła, ale się nie odwróciła i nic nie powiedziała- Kocham Cię i musisz wiedzieć, że dopóki żyję będę o Ciebie walczył. Ale jeżeli tego nie chcesz, to powiedz tylko słowo, a ja Cię zostawię. Już nigdy do ciebie nie zadzwonię, nie napiszę. I się nie odezwę. Nie będę Ciebie szukał i zapomnę o Tobie. Powiedz tylko słowo. –zacząłem płakać. Przecież właśnie w tej chwili jej jedno słowo zadecyduje o tym czy będę musiał o niej zapomnieć. Nie chciałem tego, ale ją kocham i liczę się z jej zdaniem.
Jedna ona nic nie powiedziała i po prostu wybiegła z pokoju. W pewnej chwili poczułem ulgę. Ale wiedziałem, zrozumiałem, ze być może straciłem ją na zawsze.
*Oczami Klaudii*
Wybiegłam z jego pokoju i biegłam w stronę drzwi. Na całe szczęście z nikim się nie minęłam i mogłam w spokoju opuścić dom. Miałam przygotowane klucze, pieniądze itp. Padał deszcz, więc nikt nie mógł zobaczyć że płaczę. Pobiegłam za dom i wzięłam stamtąd przygotowaną wczoraj walizkę, a następnie poszłam z nią w stronę przystanku. Poczekałam chwilę na autobus i w niego wsiadłam. Pojechałam do naszego domu. Wiedziałam, ze jak na chwilę obecną tam mogę się schować. Schronić. Ale nie na długo, bo prędzej czy później będą mnie tam szukać.
    Odkluczyłam drzwi i weszłam do środka. Zimno które panowało w domu, wdało się we znaki i po ciele przeszedł mnie dreszcz. Odstawiłam walizkę na bok i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Nie macie co się dziwić, bo wszystko tam zostało. Miałam szczęście. Wyciągnęłam z szafki koc i usiadłam na kanapie, po czym się nim okryłam. W domu było zimniej niż zwykle, więc trochę się obawiałam, w końcu niedługo zima, ale jakoś sobie poradzę.
Oglądałam telewizję i płakałam. Wiem, że to ja z nim zerwałam, ale miałam inne wyjście? Miałam. Mogłam  z nim być, ale wtedy prawdopodobnie ten `ktoś` może go zabić. Nie chciałam tego, dla tego też zrobiłam to. Wiem, że mogłam powiedzieć Niallowi o całej tej sytuacji, ale wtedy, tym bardziej nie pozwolił by mi odejść. I zginął by. A jego śmierć przeżyłabym o wiele wiele gorzej. Tak myślałam i myślałam, że usnęłam. A obudziłam się następnego ranka. Pogoda była taka sama. Padało i była burza. Poszłam sprawdzić czy jest jakieś drewno i na całe szczęście zostało jeszcze trochę. Wzięłam je i rozpaliłam w kominku, po czym poszłam kupić coś do sklepu, więc wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w jakieś bardziej przyzwoite rzeczy. Wzięłam parasol i opuściłam dom.
Kupiłam coś do jedzenia i wróciłam do domu. Schowałam to do lodówki i przygotowałam sobie kanapki. Poszłam z nimi do pokoju i jadłam przy kominku. Zrobiło się lepiej, było o wiele cieplej. Włączyłam TV i przełączyłam na kanał muzyczny. Akurat leciała ich piosenka. Patrzałam tylko na niego, a łza sama kręciła mi się w oku. Przełączyłam na kanał na którym miał się dzisiaj odbywać wywiad z nimi. Już wszystko było zaczęte. Niall wyglądał nie za dobrze. Ale widać było, że makijażystki robiły wszystko co w ich mocy. Oglądałam ten wywiad i płakałam. Straciłam chłopaka i przyjaciół przez jednego głupiego e-maila. W pewnym momencie zapytano Nialla, o mnie
-Doniesiono nam, że twoja dziewczyna z walizką opuściła wasz dom. –Na Nialla twarzy dostrzec można było strach. Sam nie wiedział co ma powiedzieć.
--Tak rozstaliśmy się, ale chyba nie na długo. –wymusił uśmiech, a facet zakończył wywiad. Co to miało znaczyć?! Jak to `chyba nie nadługo` ? Co on kombinuje?
_______________________________________________
Napisałam rozdział. I tutaj jeszcze wiedziałam, mniej więcej co chce zrobić. Ale nad następnym muszę jeszcze trochę pomyśleć. Może wam się to nie spodobać, ale będę robiła co w mojej mocy by było dobrze :) Jak widać, sytuacja trochę się zmieniła. Zacznie się dziać trochę więcej i może trochę nie na korzyść ich, ale będzie jeszcze dobrze :D
Nie mogę zdradzać więcej szczegółów, ani nic. Musicie poczekać : )
Czekam na wasze opinię :)
A i wgl. to 18 zagłosowało na to jakie ma być zakończenie, a jeżeli te 18 osób czyta, to bardzo wam dziękuję :**
        Do następnego :**

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 30.

Dzisiaj. 1 listopada. Wszystko było dobrze, z moim sercem już wszystko w porządku, moi przyjaciele nie są już nadopiekuńczy. Zaczęli mnie traktować normalnie. Tak jak przedtem. Myślałam, że wszystko już gra, że jest już dobrze. Ale się myliłam.
   Wstałam o 8 i przeciągnęłam się z uśmiechem, po czym spojrzałam w lewą stronę. Oczywiście zastałam tam blondyna, który słodko spał. Miałam wolne od szkoły, więc się nigdzie nie śpieszyłam. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj. Po czym poszłam do łazienki i się w niego przebrałam, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. <klik>
Następnie gdy weszłam do pokoju znowu spojrzałam na niego i po raz pierwszy przyszła mi myśl, czy ja na niego zasługuję? Przecież on jest świetny, ma talent, ma świetny charakter i jest mega przystojny. Nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie, by pomógł jakbyś tego potrzebowała. A ja? Jestem zwykłą dziewczyną, wcale nie jestem jakaś piękna, chociaż nie mówię, że jestem brzydka. Charakter może i mam miły, jednak to Niall w naszym związku jest osobą, która… o jezu, co ja wygaduję w ogóle? Przecież Niall mnie kocha, a ja jego i to jest najważniejsze.
Wyszłam na balkon by trochę ochłonąć, nie wiem sama czemu mogłam tak w ogóle pomyśleć. Przecież to nie dorzeczne. Oparłam się o barierkę i patrzałam przed siebie. Na dworze nie było za ciepło i wiało, dlatego czułam na swojej twarzy zimny powiew wiatru, a włosy fruwały w powietrzu. Nagle poczułam czyjś ciepły pocałunek na swojej szyi. Odwróciłam się i oczywiście zastałam tam Nialla. Dałam mu buziaka i złapałam za ręce.
-Jak się spało?
-Bardzo dobrze, ale mnie bardziej obchodzi jak ci się spało?
-Jak ty byłeś przy mnie to nie mam zastrzeżeń. –uśmiechnęłam się zadziornie, po czym ugryzłam się w wargę. Niall się tylko zaśmiał i złączył nasze usta w pocałunku.
-Idziemy coś zjeść? Jestem głodna. –powiedziałam gdy tylko skończyliśmy się całować, a blondyn tylko skinął głową i złapał mnie za rękę. Tak też opuściliśmy pokój. Zeszliśmy do kuchni i zastaliśmy tam tylko Harrego, w samych bokserkach.
-Cześć Harry, nie masz spodni?
-Ubranych nie –zaśmiał się
-No przecież widzę
-Gdzie się patrzysz? –zapiszczał i się zasłonił, a gdy stał już przy drzwiach dorzucił –idę się ubrać, bo same zboczeńce w tym domu
Zaczęliśmy się z Niallem śmiać i usiedliśmy do stołu.
-To co jemy? -zapytał
-A na co masz ochotę?
-Powinnaś się domyślić na co.. –zagryzł wargę i spojrzał mi w oczy
-Ja się nie liczę –pokiwałam przecząco głową, na co on zrobił smutną minkę
-A to niby czemu?
-To może jajecznica?
-Może być
-no –powiedziałam i zabrałam się za zrobienie. Niall mi oczywiście pomagał. A w tym czasie także zszedł ponownie Harry, już ubrany. Zaśmiałam się na sam jego widok.
-Co się tak cieszysz? Gwałt Ci się nie uda koleżanko.  Umiem się bronić. Chodzę na karate. –zrobił jakieś dziwne pozy, by pokazać, że coś potrafi.
-Nawet z tobą bym sobie poradziła –zaśmiałam się i próbowałam go naśladować
-Co jecie? –do kuchni weszła Dan z Liamem
-Jajecznicę. Chcecie też?
-Jasne, jak chcecie zrobić to tak –posłała mi ciepły uśmiech i zasiadła z Li do stołu.
-A mnie to już nie zapytałaś czy chcę jajecznicę –oburzył się Harry i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Przecież ty już jadłeś
-No wiem, ale powinnaś zapytać. –wszyscy się zaśmiali, a Hazza wyszedł z kuchni. Natomiast na jego miejsce wkroczył Zayn, a tuż za nim Perrie. Musieliśmy zrobić jajecznicę dla wszytych, ale na szczęście Dan nam w tym pomogła.
-Może wyjdziemy gdzieś na imprezę? Dzisiaj? –zaproponował Zayn, a Perrie posłała mu tylko złośliwe spojrzenie
-No co? –zdziwił się, ale ja nie. Nie dziwię się jej, Zayn zawsze na takich wyjściach przesadza. Nawet wdaje się w bójki. Taki już jest i trzeba się do tego dostosować. Ale to nie zmienia faktu, że mógłby czasem odpuścić.
Podaliśmy z Niallem jedzenie do stołu i wszyscy zaczęliśmy jeść. A gdy skończyliśmy udaliśmy się do swoich pokoi. Chłopaki jutro też mają wyczerpujący dzień dlatego dzisiaj chcą odpocząć. Leżeliśmy z Niallem na łóżku i patrzeliśmy w oczy, niby taka romantyczna chwila, ale Niallowi zachciało się siku. Zostałam sama, więc odpaliłam laptopa. Weszłam na swoją pocztę i zadziwił mnie jeden `list`. Otworzyłam to i zaczęłam czytać:
`Cześć Klaudia. Miło, że Cię uratowali, ale to nie zmienia faktu, że masz się odwalić od Nialla raz na zawsze. Nie wiesz jaką przykrość robisz Directioners. One go kochają, a nie chcą tylko kasy. Tak. My znamy prawdę. Albo się od niego odczepisz, albo zginiesz!`
Jak one mogą? Jestem pewna, że napisała to jakaś Directioners. Nigdy nic do nich nie miałam i w prawdzie nie mam, gorzej z nimi. Pisząc takie rzeczy, chyba nie sądzą, że go zostawię? Kocham go i nawet jak chcą niech mnie zabiją. Nie zerwę z Niallem, bo one tego chcą. Zerwę jak ja tego będę chciała. A takimi pogróżkami nic nie zdziałają.
*dwa tygodnie później*
Nie przejęłam się tą groźbą wtedy, dwa tygodnie temu, ani też jak dostawałam je prawie, że codziennie, ale kiedy dostałam następną w której było napisane, że zabiją Nialla, by tylko nie był ze mną, przeraziłam się. Spanikowałam. Zaczęłam krzątać się po pokoju. Ona była tak realna. Sama bałam się, nawet na nią spojrzeć. Nie sądzę by jakakolwiek Directioners była w stanie to zrobić. No ale psychoDirectioners to już tak. Byłam się nie o swoje życie, a o życie Nialla
*Oczami Nialla*
Wszedłem do pokoju i zastałem tam Klaudię, która chodziła po pokoju. Z jej oczach widziałem strach i łzy które się tam zatrzymały, a ona nie pozwoliła im wypłynąć. Usiadłem na skraju łóżka i przypatrywałem przez chwilę, a następnie spytałem
-Coś się stało? Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku.  Musimy porozmawiać. Wy macie niedługo kolejną trasę, a ja? Tylko będę przeszkadzać, dlatego nie jadę tam z tobą. Zostanę w domu. Ale wiem, że nie wytrzymam bez Ciebie, dlatego…
__________________________________________________
No to jest następny. Zaszła miała zmiana planów, więc moim zdaniem wyszedł nieciekawy. ; / Przy następnym już bardziej się postaram i mam nadzieję, że wyjdzie lepiej. Jak wiadomo, nie wszystko będzie takie piękne jak do tej pory. Jednak mam nadzieję, że wam się to spodoba : )
No to tyle. Czekam na wasze opinię J

           Do następnego :**

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 29.

Jejuś nawet nie wiecie jaką radość sprawiłyście mi swoimi komentarzami. Cieszę się, że moje opowiadanie wam się podobało, a raczej podoba. Jestem szczęśliwa, że moja praca nie poszła na marne i ktoś potrafi to docenić. Zaczynając tego bloga nie wierzyłam, że zajdę tak daleko, że ktoś będzie to czytał, komentował, a na samym końcu tak ładnie się wypowiadał. To nie ja jestem niesamowita, tylko wy. Bo gdyby nie wy, napewno nie pisałabym teraz tego. Kocham was i dziękuję za każdy komentarz. Dziękuję każdej osobie która komentowała, bo sprawiała mi tym radość. Dziękuję :**
Postanowiłam pisać jeszcze na tym blogu, bo widzę, że mam dla kogo, a to jest motywacja. Oczywiście wiadomo, że teraz zacznie się trochę więcej dziać, bo piękne związki to tylko w filmach. Dlatego u mnie tak nie będzie. Będę pisała, ale nie martwcie się, wszystko będzie okej :) 
Ten rozdział zaczełam pisać wczoraj, a dokończyłam dzisiaj. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania : ) :**
_______________________________________________________________________________

Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam, ponieważ światło mnie poraziło. Znowu próbowałam powtórzyć czynność, lecz wolniej i teraz gdy już jestem oswojona ze światłem które panuje w pomieszczeniu, mogę dokładnie zobaczyć co jest dookoła. Poczułam jakiś ciężar na swoich nogach, spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam śpiącego blondyna. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy „Ja żyję” To było pierwsze co pomyślałam po przebudzeniu się. W oddali także dostrzegłam resztę chłopaków, Dan i Perrie. Byłam szczęśliwa, że mogę ich zobaczyć, że mogę zobaczyć Nialla, że jeszcze będę żyła. Nie sądziłam, że ta operacja się uda, a lekarz nawet mi w tym nie pomagał. Cały czas mówił, że muszę mieć szczęście. No może i tak. Najwidoczniej mam szczęście, ale i tak ja wiem swoje.
Oparłam głowę na poduszkę, ponieważ głowa mnie bolała. Złapałam się za klatkę piersiową. Nie sądziłam, że tak się tym przejmę. Mam teraz w sobie czyjeś serce. Nie leży mi ta sytuacja, jednak cieszę się, bo nie muszę zostawiać Nialla samego. Wiem, że bardzo bym za nim tęskniła. Ta choroba bardzo nas do siebie zbliżyła. Teraz wiem, że on jest tym jedynym, z którym chcę przeżyć resztę swojego życia. I wiem, że muszę robić wszystko by go przy sobie przytrzymać.
-Klaudia? –usłyszałam ten nieziemski, zachrypnięty głos. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego piękne niebieskie tęczówki. Blondyn się pochylił nade mną i znowu wyszeptał:
-Tak się cieszę, że jesteś. Kocham Cię. Zawsze przy tobie będę. Nigdy Cię nie opuszczę. Nigdy. –pocałował mnie, a ja oddałam jego pocałunek. To jest piękne, że w moich najlepszych, a może najgorszych chwilach Niall i przyjaciele są ze mną. Wszystko muszę zawdzięczać Liamowi. Gdyby wtedy, tej nocy nie przyleciał po mnie, nie było by mnie tu. Nigdy bym nie spotkała Nialla. Nigdy bym się nie zakochała. Nigdy bym z nim nie była. Nie miał by kto mnie teraz wspierać. Byłabym sama. Cieszę się, że chociaż raz w życiu spotkało mnie coś miłego, a później było już tylko lepiej. W krótkim czasie  spotkałam przyjaciół których będę miała do końca życia i co najważniejsze, spotkałam chłopaka który bez względu na wszystko jest przy mnie i mnie wspiera. Jest moją drugą połówką.
-Niall? –usłyszałam głos dochodzący gdzieś w oddali. To był Liam- Klaudia się obudziła?
-Tak –Niall powiedział jedno krótkie słowo, a Liam już był przy mnie. Spojrzał mi w oczy, a w jego widziałam łzy. Mam nadzieję, że szczęścia. Musnął mój policzek i powiedział:
-Już się baliśmy, że Cię straciliśmy
-Nigdy mnie nie stracicie. Zawszę będę przy was
Przez nas obudziła się cała reszta. Wszyscy obeszli nas dookoła. Czułam się niezręcznie gdy tak wszyscy się na mnie patrzyli. Jestem nieśmiałą osobą, więc tak sytuacja mnie przytłaczała. Ale wiem, że cieszą się razem ze mną. Bali się, że mnie stracą, dlatego nie mam im niczego za złe. Są przy mnie i jestem im za to wdzięczna.
*parę dni później*
Dzisiaj poniedziałek. Dzisiaj wychodzę z tego szpitala. Niczym się nie przejmuję. No może jedna rzecz- wszyscy fotoreporterzy czuwają pod szpitalem dobre parę dni. Stoją tam cały dzień i całą noc. Boję się wyjść. Nie wiem czemu, przecież jestem do nich przyzwyczajona. Wiem, że jestem obiektem który ma duże zainteresowanie, ale potrzebuję po takim czymś trochę przerwy. W tym szpitalu doznałam szoku. Mogłam stracić życie, mogłam stracić wszystko co osiągnęłam. Głupio mi tak wyjść przed szpital i odpowiedzieć reporterom jak się teraz czuję i co tam robiłam. Co się ze mną działo. A wiem, że będą o to pytać. Czułam strach. Chciałam stąd wyjść od dawna, lecz dzisiaj jak już mogę wyjść, to nie chcę. Boję się. Ale wiem, że musze pokonać strach…
   Staliśmy z Niallem przed drzwiami. Niby chciałam iść, ale z drugiej strony nie. Trzymałam Nialla rękę i za każdym razem, kiedy myślałam co może mnie spotkać przed szpitalem ściskałam mu rękę jeszcze bardziej. Blondyn czuł mój strach, więc szepnął mi do ucha, że wszystko będzie dobrze, że mam zrobić krok i już. Za chwilę będziemy w samochodzie i pojedziemy do domu.
No więc zdałam się na odwagę i zrobiłam ten krok. Niall otworzył drzwi, a wszystkie flesze skierowały się na nas. Oślepiały mnie, więc wzięłam głowę w dół. Niall ciągnął mnie za sobą, a drugą ręką odpychał wszystkich którzy stali nam na drodze. W końcu doszliśmy do jego samochodu, a ja siedząc w środku poczułam ulgę. Odepchnęłam głośno i spojrzałam przed siebie. Całą drogę nie odzywaliśmy się. Niall siedział skupiony na drodze, a ja patrzałam w okno, po którym zaczęły spływać duże krople.
Gdy dojechaliśmy do domu, blondyn od razu otworzył mi drzwi i dał swoją bluzę. Nie wiem po co przecież do domu mamy zaledwie pięć kroków, jednak doceniam jego starania. Wiem, że chce dla mnie wszystkiego co najlepsze.
W środku wszyscy siedzieli w salonie i wyczekiwali mnie. Siedzieli w ciszy, więc my ją przerwaliśmy. Nie podobało mi się to, że tak się mną opiekują. Wiem, że się starają, ale nic mi już nie jest. Żyję i normalnie funkcjonuję, dlatego nie chcę, by aż tak się mną przejmowali. Mówiłam im, ale oni nadal swoje. Z nimi nie wygram. Posadzili mnie na kanapie, przykryli kocem i podali ciepłe kakao. A następnie włączyli jakiś film. Wszyscy razem spędzaliśmy czas. Jak to oni powiedzieli: „Dopóki ty nie będziesz mogła chodzić do szkoły i będziesz musiała siedzieć w domu, tak długo my będziemy się tobą opiekować i spędzać z tobą czas.  Jesteśmy tutaj dla Ciebie”

Ja uroniłam pare łez, bo to mnie poruszyło. Odpowiedziałam im krótko „A ja jestem tutaj dla was”
*Dwa dni później*
Obudziłam się o 10 i poszłam się ubrać. Wybrałam zestaw na dzisiaj i poszłam do łazienki. Tam się przebrałam, zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy, a gdy już byłam gotowa opuściłam łazienkę i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w kuchni, więc tam weszłam i się z nimi przywitałam. Od razu podali mi talerz z tostami i kazali jeść. Byłam głodna, więc się nie opierałam. Niestety, a może i stety, chłopaki nie dostali dzisiaj wolnego, więc już myślałam, że będę sama i będę mogła porobić coś na co będę miała ochotę. Cały czas prawie leżę, więc bardzo bolął mnie kości, a oni na nic mi nie pozwalają.
Gdy tylko skończyliśmy śniadanie, chłopaki się z nami pożegnali i wyszli. Myślałam, ze Dan też wychodzi, ale jak się okazało tylko Perrie ma próby, a Dan zostaje ze  mną. Na pewno pozwoli mi na więcej niż chłopacy, ale też nie do końca.
Kiedy Dan siedziała w pokoju i była zapatrzona w telewizor, ja poszłam na górę i przebrałam się w dresy. A gdy zeszłam na dół oznajmiłam jej, że idę pobiegać. Nie chciała mnie puścić, no ale też nie mogła mię zatrzymać. Dlatego postanowiła pójść ze mną. Zgodziłam się na to, bo nie miałam innego wyboru i tak i tak by za mną pobiegła. Dlatego przebrała się i razem wybiegłyśmy z domu. Włożyłam z uszy słuchawki i zapuściłam muzykę, podobnie zrobiła Dan. Oczywiście nie rozmawiałyśmy. A biegałyśmy z godzinę. Dobrze mi to zrobiło. W końcu mogłam się trochę poruszać.
-Tylko nic nie mów chłopakom –powiedziała zdyszana Dan, gdy tylko przekroczyłyśmy próg domu
-A o czym?
-No, że wypuściłam Cię na dwór i pozwoliłam biegać. Jakby się dowiedzieli to by mnie zabili –zaśmiałam się i oczywiście przyrzekłam, że nic im nie powiem. A następnie poszłam wziąć prysznic.
Gdy zeszłam na dół była już 13. Oglądałyśmy z Dan jakieś filmy, które leciały w tv i rozmawiałyśmy. A o 15 zadzwonił dzwonek do drzwi, Dan poszła otworzyć a po chwili weszła do pokoju i powiedziała, że to do mnie. Zaraz za nią szli Dawid i Matt. Ucieszyłam się na ich widok i przytuliłam każdego, następnie dając buziaka w policzek. Zrobiłam im herbaty i poprosiłam by usiedli. Zapoznałam ich z Dan, bo nie chciałam żeby siedziała sama w pokoju. Mogła przecież z nami rozmawiać. Miło było. Chłopaki bardzo się o mnie martwili, tak samo jak chłopacy z tej całej `drużyny` z którą grałam na boisku. Powiedzieli, że ich tajna bron prawie zginęła. Rozśmieszyła mnie cała ta sytuacja. Ogólnie to była fajna atmoswera chłopaki polubili się z Dan, więc to też było miłe. O 18 chłopaki poszli a godzinę po nich wrócili nasi chłopacy. Albo raczej nasze `dzieciaczki`.
O 22 wszyscy poszliśmy się położyć spać.
_______________________________________________________
Może nie działo się tutaj za dużo, ale w następnym będzie :D 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 28.

             Okej wiem, że może nie wszyscy przeczytali tamten rozdział. Dlatego jeżeli jeszcze go nie przeczytaliście to zapraszam jest krótki, więc raz dwa wam to pójdzie :) No a wracając do tematu: Nie mogę się doczekać, więc dodaję : ) Na dole macie niespodziankę, która was raczej ucieszy : )
Miłego czytania wam życzę :** Włączcie muzykę :***              
_________________________________________________________________________________

                          włącz: http://www.youtube.com/watch?v=9RtHCAJkMF4
                                         
                              Parę dni później.
*Oczami Nialla*
Cały czas jestem przy niej. Wiem, że jej stan jest ciężki i wiem, że może lada moment umrzeć, jednak nie dopuszczam do siebie tej myśli. Boję się, ją stracić. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest dla mnie wszystkim. Jest moim powietrzem, najlepszym narkotykiem. Jest moim sercem, a bez serca nie da się żyć. Ona nie może umrzeć. Będę robił co w mojej mocy by tak się nie stało.
-Cześć kochanie –powiedziałem gdy się obudziła. Jej oczy skierowały się na mnie, a na twarzy pojawił lekki uśmiech. Pocałowałem ją w czoło, bo tylko tyle mogłem w tej chwili zrobić. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Była coraz słabsza. Lekarze mówili, że jej stan zależy od szczęścia. Jeżeli je ma, przeżyje operacje, która ją czeka. A jeżeli nie, to umrze może nawet szybciej. Nie wiem, czy chciał mnie tym uspokoić czy raczej jeszcze bardziej pogrążyć? Myślę, że to drugie, bo jego słowa cały czas chodzą mi po głowie. Jestem zestresowany, chyba bardziej niż ona. Próbuję sobie przypomnieć wszystkie chwile spędzone razem, jednak gdy tylko to robię, to musi coś to zakłócić. W tym przypadku jest to, że od razu mój mózg mówi „To był pierwszy i ostatni raz” ostatni raz naszego szczęścia. Jestem zły, że nie dałem jej się leczyć szybciej. Może gdyby miała operację szybciej, to teraz nie była by ona taka ryzykowna? Nie wiem. Ale jestem pewny, że to moja wina. Mogłem szybciej zaaragować. Mogłem coś zrobić, a nie patrzeć tylko na swoje potrzeby…
Dopiero teraz zrozumiałem, że cały czas krążę po Sali, a Klaudia przygląda mi się z uśmiechem.
-Niall –wyszeptała cicho, a ja raz dwa znalazłem się u jej boku. Złapała mnie za rękę i zaczęła:
-Bez względu co się stanie, proszę Cię nie obwiniaj się za to. Znam Cię i wiem, że próbujesz zwalić moją chorobą na siebie. Ale to nie jest rozwiązanie. Jeżeli będziesz mówił, że to tylko i wyłącznie twoja wina, to ja będę cierpieć. Jesteś wspaniałym chłopakiem i chcę żebyś o tym wiedział. Kocham Cię i zawszę będę.
Po moim policzku spłynęła łza, którą Klaudia wytarła. Przytuliłem się do niej i powiedziałem, że też ją kocham. Podziwiam ją. Tyle w życiu przeszła. Tyle wycierpiała. Teraz leży w ciężkim stanie w szpitalu, a martwi się o mnie. W ogóle nie płacze. Ciągle się uśmiecha.
-Dlaczego się uśmiechasz? –wiem, że może to jest nie na miejscu, ale musiałem spytać. Przecież w takiej sytuacji, nie można się śmiać.
-Patrzę na twoją przerażoną twarz i po prostu nie da się płakać. Jesteś taki uroczy. A tak poza tym, cieszę się tym co mam. Cieszę się, że spotkałam Ciebie. Gdyby to nie nastąpiło, na pewno leżała bym teraz w szpitalu i modliła o śmierć. Na pewno nigdy bym nie uwolniła się od rodziców i nigdy nie zaznała spokoju. A śmierć była by jednym z najlepszych wyjść.
-Jednak to się nie stało. Jesteś tutaj. Ze mną. Z osobą która kocha Cię ponad życie i nie pozwoli Ci odejść. Jesteś moi światem. Proszę Cię nie odchodź.
-To nie odemnie zależy Niall –teraz po raz pierwszy od pobytu w szpitalu, zauważyłem łzy w jej oczach, które już po chwili wydobyły się na zewnątrz. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. Tak strasznie tęsknie za nią- uśmiechniętą, ale nie z powodu mojego zakłopotania, tylko cieszącej się z życia. Za nią malutką, krzątającą się po domu i robiącą wszystko by tylko mi dokuczyć. Za nią nadzwyczaj delikatną i kruchą.
-Czas na operację. –do Sali wszedł lekarz. Spojrzałem na nią, a ona złapała mnie za rękę i powiedziała:
-Włóż rękę pod poduszkę. –zrobiłem tak jak prosiła. Wyciągnąłem z pod niej kopertę. Wiedziałem, że to list. Spojrzałem na nią, załzawionymi oczami i pocałowałem delikatnie w usta. Tak bardzo tego potrzebowałem.
-Wszystko będzie dobrze. Bądź silna. Czekam tutaj na Ciebie. Kocham Cię. Nie odchodź. –mówiłem aż do czasu, gdy zniknęła mi z oczu. Usiadłem na krześle i otworzyłem list. Po czym zacząłem czytać:
„Oboje wiemy, że mój stan jest ciężki, a ja mogę nie przeżyć tej operacji. Dla tego jeżeli mnie zabraknie na tym świecie, chcę abyś wiedział, że kocham Cię całym swoim chorym sercem. Ty wiedziałeś jaką miałam sytuację w domu i mimo to, nie zostawiłeś mnie, a każdy inny by to zrobił. To ty jesteś moją drugą połówką, na którą tak długo czekałam i mogę tak szybko stracić. To ty wspierałeś mnie na każdym kroku. To przy tobie czułam się bezpiecznie, wiedziałam że nic mi nie grozi. Przy tobie spędziłam najlepsze chwile swojego życia. Wiem, że mieliśmy czasem upadki, ale doskonale sobie z tym radziliśmy. Wierzyliśmy w swoją miłość i to było najważniejsze. Nie sądziłam, że mogę spotkać kogoś tak wspaniałego jak ty. Nie sądziłam też, że mogę umrzeć w tak młodym wieku. Jak widać –życie lubi zaskakiwać. Jesteś wspaniałym chłopakiem i jeżeli mnie zabraknie, nie przejmuj się mną, znajdź sobie dziewczynę. Po postu bądź szczęśliwy. Ja będę Ciebie wspierać na każdym kroku, tak jak ty wspierałeś mnie. Lecz ja będę z góry. Obiecuję, że zawsze będziesz czuł moją obecność. Nawet gdy mnie zabraknie, wiedz że tak naprawdę cały czas jestem przy tobie i bardzo bardzo mocno Cię kocham. I nigdy nie przestanę. Trzymaj się.
I gdyby operacja się nie udała to…do zobaczenia tam u góry. Będę na Ciebie czekać :*
                                           Twoja Klaudia xx”
W oczach miałem łzy, nie umiem opisać tego jak się teraz czuję. Po przeczytaniu tego listu, moje obawy, że ją stracę stawały się coraz bardziej większe. Czekałem tylko na lekarzy którzy powiedzą mi, że Klaudia żyje i mogę do niej wejść. Siedziałem w tej Sali, na krześle w ciszy i powoli próbowałem sobie wszystko poukładać. Tyle się wydarzyło w tak krótkim czasie, że nie mogę nawet tego ubrać w słowa. To mnie przerasta, dlatego ona musi żyć. Musi mi pomóc się pozbierać. Przecież ja nie pogodzę się z jej śmiercią nigdy.
Czekam tutaj już 2 godziny. Tym czasie przyszedł do mnie Zayn, który mnie wspiera. Tylko on mógł przyjść. Jest mi ciężko dlatego cieszę się że jest tutaj ze mną. Chodzę poddenerwowany i nie mogę się uspokoić.
   Minęło już 3 godziny. A z Sali wyszedł lekarz, spojrzał na mnie i powiedział:
*Oczami Danielle*
Jestem roztrzęsiona. Jak to się w ogóle mogło stać? Dojechaliśmy z Liamem do szpitala. Klaudia ma operację. Może jej nie przeżyć, a ja się z nią nie pożegnałam. Jak ja mogłam? Dopiero teraz dochodzą do mnie informację, które wstrząsnęły moim życiem.
Weszliśmy na korytarz na którym jest Klaudia. Na samym końcu siedział Zayn z podpartymi rękoma. A Niall siedział oparty o ścianę i płakał. Minęliśmy właśnie lekarza, więc zaczęliśmy biec.
-Zayn! Co się stało? Co z Klaudią? Czy ona….? –wręcz zaniemówiłam. Łzy napłynęły mi do oczu i wtuliłam się w Liama. A Niall wstał, podszedł do nas i się uśmiechnął
-Ona żyje.
Sama już nic nie rozumiałam z tego.
-Ale jak to…? Dlaczego płaczesz?
-To łzy szczęścia. Moje szczęście będzie już ze mną….NA ZAWSZE!
_________________________________________________
No to proszę. Ostatni rozdział. Postarałam się i mam nadzieję że wam się spodobał. Chciałabym, żebyście wynagrodzili mi jakoś to, że pisałam tyle czasu dla was i ten ostatni raz skomentowali co sądzicie o blogu. Wiem, że większość z was nie komentuje, bo wam się po prostu nie chce. Ale byłabym szczęśliwa, jeżelibyście ten jeden raz się pofatygowali.
Chcę podziękować tym osobom które komentują cały czas. Cały czas ze mną byli i mnie wspierali. Dziękuję wam za motywację. Bez was nic by tu nie było. Kocham was. Jesteście najlepsi :*

Myślę, że to jeszcze nie koniec i będziecie czytać moje inne blogi. :**
                                ______________________
Napisałam to, gdy chciałam skończyć na tym rozdziale bloga, ale tak przemyślałam sprawę i może da się coś jeszcze wymyślić, by on jeszcze trwał? Sądzę że tak. Więc, jeżeli tylko chcecie ja będę pisać dalej, a ten `epilog` nie będzie epilogiem, tylko normalnym rozdziałem. Co wy na to? Zgadzacie się? Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, i te złe i te dobre : ) Czekam :**

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 27.

Obudziłam się o 10. Spojrzałam na blondyna, który jeszcze spał i tak przez jakieś najbliższe 5 minut. Później już wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj i poszłam z nim do łazienki. Tam się przebrałam, zrobiłam makijaż, a włosy uczesałam w niechlujnego koka. Następnie zeszłam na dół i zrobiłam nam śniadanie. Dzisiaj była sobota, więc i ja i Niall mieliśmy `wolne` ja od szkoły, on od pracy.
Wzięłam tackę, na której miałam naleśniki i inne dodatki i zaniosłam wszystko do naszego pokoju. Postawiłam tackę na biurku i wczołgałam się pod rękę śpiącego jeszcze Nialla.
 Blondyn się nie obudził, więc też postanowiłam się zdrzemnąć jeszcze, no ale właśnie w tym momencie otworzył oczy.
-Cześć kochanie. Zrobiłam nam śniadanko –przywitałam go i pocałowałam w czoło.
-A może tak buziak i usta? –podniósł znacząco brwi, na co ja odpowiedziałam:
-Najpierw śniadanko.
-No dobrze, dobrze. –zaśmiał się, a ja mu podałam tackę, po czym oboje zabraliśmy się za jedzenie.
A gdy już skończyliśmy dałam mu tego buziaka, po czym on poszedł się ubrać, a ja włączyłam laptopa. Oczywiście zalogowałam się na to co chciałam i przejrzałam wszystko. A gdy Niall wrócił wyłączyłam wszystko i zeszłam z nim na dół. Przywitaliśmy się z wszystkimi i dosiedliśmy się do nich.
-No to co dzisiaj robimy? –zapytał Louis
-Może plaża? –powiedział Harry
-Człowieku, czy ty widziałeś jak jest na dworze? –powiedziałam pokazując na mokre szyby. Harry jak i każdy się zaczeli śmiać. A ja zaraz z po nich.

-No to może obejrzymy tylko jakieś filmy? 
-Ale to jest nudne. 
-No to wymyślcie coś lepszego -ciągnął się dialog co będziemy dzisiaj robić, aż nagle Niall wykrzyczał;
-Howanego! 
-Świetny pomysł
-Tak
-Ja chcę
No i się zaczęło. Niall miał szukać, bo to on wymyślił tą zabawę. Nie chciał, no ale musiał. 
*Oczami Nialla*
Nie dość, że wymyśliłem nam zabawę, po jeszcze muszę szukać. Policzyłem, więc do 30 i zacząłem szukać. Najpierw wybrałem moje ulubione miejsce czyli - kuchnia. No i tam znalazłem Dan. Następnie poszedłem na górę. Tam znalazłem Li, Lou, Hazzę i Perrie. Znowu wróciłem na dół i w salonie znalazłem Zayna. Została mi jeszcze Klaudia, której nie mogłem znaleźć. Lecz w końcu otworzyłem wielką szafę, które stała pod schodami. Nie było tam nic innego, tylko pełno ciepłych płaszczy, jednak gdy pogrzebałem dalej, znalazłem Klaudię. Miałam zamknięte oczy. Szybko ją wyciągnąłem i zawołałem resztę. Zadzwonili po karetkę. Pojechałem z nimi, wcześniej mówiąc przyjaciołom, że Klaudia ma przecież chore serce...
*w szpitalu* 
Właśnie dojechaliśmy, lekarze zabrali Klaudię na jakiś oddział. Strasznie się o nią boję. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Jeszcze wczoraj była taka szczęśliwa...
_____________________________________
Wiem, że krótki ten rozdział, ale was pocieszę i napiszę, że epilog mam już napisany i jak będzie tutaj dużo komentarzy, to mogę go dodać bardzo szybko : ) Nawet zaraz, bo jest napisany. Świetnie mi wyszedł. Mnie się podoba i wam myślę, że też się spodoba :) Komentujcie i czekajcie :)
         Do następnego :**

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 26.

W kominku ogień, a w około niego pełno świeczek i płatków róż. Podobnie na stole, na którym również znajdowała się lampka wina i dwa kieliszki. A w tle romantyczna muzyka. Ogólnie w domu było ciemno, przecież salon oświetlały tylko małe świeczki i ogień w kominku. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Niall się postarał. Tak byłam w to wszystko zapatrzona, że nawet nie zauważyłam kiedy  Niall mnie pociągnął za rękę i siadając na kanapę, posadził na swoich kolanach. Po czym musnął moje usta bardzo delikatnie. Podobało mi się. Lecz uciekłam mu z kolan, a gdy już stałam na drugim stopniu schodów rzuciłam tylko że zaraz wracam i pobiegłam na samą górę. Nie chciałam chodzić w tych ubraniach, więc postanowiłam je zmienić i tak też zrobiłam. Już po chwili miałam nałożony inny zestaw. <klik>
Zeszłam na dół. Niall już zdążył nalać do kieliszków wina i gdzieś się ulotnić. Poszłam więc sprawdzić do kuchni, no i tam go zastałam. Usiadłam na blacie i patrzałam jak przygotowuje jakieś jedzenie. Przypatrywałam mu się uważnie, a on był bardzo skupiony na swoim zajęciu, jednak trzy razy spojrzał na mnie kontem oka. A kiedy skończył zabrał to co przygotował i znikł mi z widoku. Nie czekałam długo a już był przy mnie. Podszedł, złapał mnie za biodra i czule pocałował. Po czym wziął na ręce i zaniósł na kanapę w salonie. A następnie podał jeden z kieliszków i wzniósł za nas toast. Łyknęliśmy trochę i to odłożyliśmy, po czym skosztowaliśmy jedzenia Nialla. A następnie oparłam się całkowicie o kanapę, a Niall się położył kładąc głowę na moich kolanach. Rozmawialiśmy sobie. Było bardzo miło, bo już od dawno nie mieliśmy okazji zająć się tylko i wyłącznie sobą. Mijały minuty, a my cały czas z uśmiechem na ustach. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim i o niczym. A gdy już minęła godzina, Niall mnie przeprosił i poszedł gdzieś, a po chwili wrócił z dwoma kartkami. Usiadł koło mnie i wręczył mi kartkę. Na której było napisane "I ♥ him" A na jego "I ♥ her" Uśmiechnęłam się pod nosem, a Niall włączył samo wyzwalacz w aparacie. I mnie pocałował do zdjęcia.
Po czym dodał je na swojego tt z dopiskiem "I Love You"
Wtedy znowu już mieliśmy czas dla siebie, jednak była już ok godzina 18, a wiadomo nie jesteśmy tutaj sami, więc niedługo powinni wrócić chłopaki i Dan. Więc poprosiłam Nialla o spacer. Zgodził się, więc poszłam po jakiś sweter bo wieczory są mroźne, a jak wróciłam Niall już wszystko miał wyniesione do kuchni, a świeczniki były pogaszone. Jako pierwsza wyszłam z domu i już zaraz dołączył od mnie Niall, kótry złączył nasze ręce i pociągnął mnie w stronę parku. Cały czas miałam wrażenie że ktoś nas śledzi, czy coś. Jednak nie skupiałam się na tym za bardzo, aż do czasu kiedy szliśmy ścieżką gdzie nie było prawie wcale świateł. Powiedziałam o tym Niallowi i wtedy po raz pierwszy się odwróciłam, Niall zrobił to samo i zaczął się śmiać. Ochrzaniłam go za to, a on mi wytłumaczył, że to tylko ich ochroniarz. Kamień spadł mi z serca, tak strasznie się bałam. Szliśmy jeszcze chwilę i usiedliśmy na ławce. Teraz już zrobiło się naprawdę zimno i do tego zaczął wiać zimny wiatr. Niall zauważył że chowam ręce w rękawy i się trzęsę, więc dał mi swoją bluzę. Nie chciałam jej wziąć, bo teraz on był w samej bluzce z krótkim rękawkiem. Ale był uparty. Więc jedyne co mogłam zrobić to wtulić się w niego, żeby i jemu było cieplej. Siedzieliśmy w ciszy, bo teraz rozkoszowaliśmy się samą swoją obecnością.
-Czemu ten facet za nami chodzi? -zapytałam, patrząc na ochroniarza który siedział ławkę dalej od nas.
-Musi nas pilnować.
-Ale dlaczego? No chyba nikt nam nic nie zrobi.
-A skąd wiesz, że ja nic nie zrobię?
-Czy ty coś sugerujesz? Chcesz mnie zgwałcić? -zaśmiałam się.
-Nie, bo ochroniarz patrzy, takie rzeczy tylko w domu. -wybuchłam śmiechem i przykułam uwagę ochroniarza, który teraz perfidnie się na nas patrzał.
-Idziemy do domu? -zapytałam, a Niall tylko kiwnął głową na tak i wstał z ławki, a ja za nim. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę powrotną.
*W domu*
Weszliśmy do domu. Wszyscy już byli bo światła paliły się w całym mieszaniu, a ich śmiechy można było usłyszeć nawet na dworze. Ściągnęłam buty i bluzę Nialla, po czym poszłam się do nich przywitać, ponieważ dzisiaj dopiero teraz widzę, ich po raz pierwszy.
-No no no, widzę że się balowało. -powiedział oczywiście z chytrym uśmieszkiem Harry
-No a coś ty myślał? -zapytałam, podnosząc do góry jedną brew.
-No to jak było? -zapytał Zayn, który siedział koło Perrie, która zapewne dzisiaj u nas nocuje
-Nie mogę zdradzać szczegółów, powiem wam że było super, a teraz idę się umyć. Do zobaczenia później -powiedziałam ostatnie słowa i poszłam na górę. Weszłam do naszego pokoju i wzięłam potrzebne rzeczy, a następnie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i się ubrałam. Muszę przyznać że wyglądam nieźle w ciuchach Nialla.
Wyszłam z łazienki i znalazłam się w naszym pokoju, w którym siedział Niall.
-Widzę, że ktoś się rządzi -spojrzał na `moją` bluzkę i się uśmiechnął.
-No wiesz, tak mi się spodobała twoja bluza, że postanowiłam pożyczyć także bluzkę.
-No i świetnie, wyglądasz w niej lepiej niż ja. -zaśmiałam się i usiadłam koło niego na łóżku. Pocałowałam go i spytałam czy idziemy zjeść kolację. Niall postanowił że najpierw się wykąpie (co do niego nie podobne, kolacja na drugi plan spada?) a później pójdziemy zjeść. No więc kiedy on zniknął za drzwiami łazienki, ja żeby zająć sobie czymś wolny czas, włączyłam laptopa. Zalogowałam się najpierw na tt i obejrzałam nasze zdjęcie. Było trochę hejtów, trochę osób życzyło nam wszystkiego co najlepsze, a jeszcze inni pisali że ładnie razem wyglądamy. To miłe z ich strony, jednak nie rozumiem tych osób co nasz hejtują. Skoro Niall jest ze mną szczęśliwy, to powinni to chyba zaakceptować, prawda? No ale cóż. I tak się tym nie przejmuję. Ważne, że mam Nialla, a opinia innych ludzi nie jest ważna.
Przejrzałam jeszcze inne stronki, a kiedy Niall opuścił łazienkę wyłączyłam laptopa i zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli w kuchni i już jedli, więc nie musieliśmy sobie nic robić, ponieważ były naleśniki na stole. Niall od razu zabrałam się za jedzenie, a ja najpierw życzyłam wszystkim smacznego.
   Po kolacji wszyscy usiedliśmy na kanapie i Liam włączył jakiś film. Horror. Był naprawdę straszny. Perrie i Zayn siedzieli razem, Dan z Liamem, ja z Niallem. Tylko Lou i Harry takie króliki przestraszone, zawinięte w koce, siedzieli na dwóch osobnych fotelach.
   Gdy dochodziła już godzina 22, film się skończył i wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Położyłam się i wtuliłam w nagi tors Nialla. Czułam jak bije mu serce, to była muzyka dla moich uszu.
-Dziękuję. -wyszeptałam po dłuższej chwili
-Za co?
-Za ten dzień. Kocham Cię, jesteś całym moim światem. Nie wiem co bym zrobiła, jakbym Cię straciła.
-Nie stracisz mnie. Obiecuję. Kocham Cię całym swoim sercem i nigdy Cię nie zostawię. Już szybciej przestanę jeść. -powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Dobranoc Niall
-Dobranoc Klaudia -pocałował mnie w czoło i wtedy usnęłam.
______________________________________
No to macie nowy rozdzialik. Teraz mi nie napiszecie że jest krótki, bo według mnie nie jest i bardzo się starałam żeby go napisać. : ) Mam nadzieję że to docenicie i skomentujecie ;c Bo ostatnio mam bardzo mało kom, pod ostatnim tylko 3 ;c No ale cóż...
Fajnie, że głosujecie w ankiecie. Chociaż to robicie :D No to do następnego :**
A i zapraszam na mojego nowego bloga: http://opowiadanie-o-one-direction-tak.blogspot.com/