czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 34.

Obudziłam się w tym miejscu w którym wczoraj usnęłam, czyli w rogu pokoju. Złapałam się za kostkę, która strasznie mnie bolała, gdy tylko próbowałam wstać. Naprawdę nie wiem, co oni ze mną robili, dlaczego na moim ciele jest tyle siniaków, zadrapań i dlaczego kostka zaczęła boleć mnie dopiero po jakimś czasie? Naprawdę nic nie wiedziałam. A faceta, który mnie tu przetrzymuje się bałam.
Gdy jakoś udało się wstać, przeszłam na łóżko. Usiadłam na nim i spojrzałam w górę, w okno. Słońce świeciło, więc musiała być ładna pogoda. Tak strasznie chciałam wyjść na świeże powietrze. Szkoda tylko, że to jest niemożliwe. Nigdy, ale to nigdy nie sądziłam, że mogę zostać porwana. A jednak. To zaszło tak nie spodziewanie. Gdybym o tym wiedziała, pożegnałabym się ze wszystkimi. Przecież nie wiadomo, czy upuszczę jeszcze ten pokój. Mogę zostać tutaj do końca mojego życia, które może szybko się zaczęło, a jeszcze szybciej skończy.
Nagle usłyszałam przekręcany klucz w drzwiach. Spojrzałam w ich kierunku, a już po chwili pojawił się w nich ten sam chłopak, który był ze mną prawie od początku. Wszedł z talerzem, który postawił na łóżko. Leżały na nim kanapki, które zaczęłam pomału jeść. Nie patrzałam na niego, bo nie miałam najmniejszej ochoty. Brzydziłam się nim. Nie wierzyłam, że ludzie tacy jak on są zdolni do czegoś takiego. Wyglądał jakby tego nie chciał, a musiał. Od samego początku wierzyłam, że on jest inny. Że wcale tego nie chciał. Jednak co z tego? Przecież i tak nic nie zrobi. On mnie nie wypuści, bo sam oberwie.
Kiedy zjadłam on zabrał talerz i wyszedł z pokoju, ale nawet nie zamknął drzwi. Od razu poderwałam się z miejsca i zaczęłam biec w ich stronę. Wyszłam z pokoju i znalazłam się na jakimś korytarzu. Szybko biegłam, nie zważając na moją kostkę, która przy każdym kolejnym kroku, bolała mnie coraz bardziej. Otworzyłam drzwi do pierwszego lepszego pomieszczenia. Bałam się że na korytarzy mogę spotkać kogoś z tych facetów. Zobaczyłam okno, więc szybko się na skrzynki, które były poukładane i prowadziły prosto do okna.
*oczami Nialla*
Nie spałem całą noc. Nie mogłem zmrużyć oka. Co chwilę wybiegam na dwór i sprawdzam czy czasem nie ma żadnego listu, ale też sądzę, że facet nie jest taki głupi i wie, że jest tu policja. Wątpię w to, że tu przyjdzie, jak już pewnie będzie dzwonił.
-Niall wszystko będzie dobrze, nie masz czym się martwić. Paul załatwił już ten milion. Gdy tylko facet przyniesie list albo zadzwoni, damy mu je a on nam odda Klaudię. Wszystko będzie dobrze. Już niedługo będzie z nami. –powiedziała mi Dan i mnie przytuliła. Ale przecież, te słowa nic nie zmienią. My mamy tylko nadzieję, że będzie tak dobrze. Ale ten facet, może być prawdziwym specjalistą w takich sprawach. On może wszystko rozegrać tak, że damy mu kasę, a Klaudię on zabije. Wszystkiego można się spodziewać. Naprawdę wszystkiego.
*Oczami Klaudii*
Otworzyłam okno i chciałam z niego wyskoczyć, jednak przez chwilę się zawahałam. Nie miała lęku wysokości, ale tutaj było dość wysoko. Mogłam sobie coś zrobić. Jednak tak strasznie się bałam, że miałam gdzieś czy coś mi się stanie. Skoczyłam. Leżałam przez chwilę na chodniku, ale od razu wstałam i zaczęłam biec. Podbiegłam do jakiejś kobiety i zorientowałam się, że oni już są za mną. Szybko zaczęłam mówić:
-Proszę. Mogę się z panię zabrać? Oni mnie tu więżą. Ja chce do domu! Proszę!
-Oczywiście wejdź. –powiedziała, a ja już chciałam wskoczyć do samochodu, jednak ktoś mnie wyprzedził. Facet złapała mnie za rękę i pociągnął swoją stronę.
-Przepraszam za nią, to moja córka. Cały czas ma złudzenia i wygaduje dziwne rzeczy. Naprawdę przepraszam. Chodź słonko idziemy. –z ostatnim zdanie zwrócił się do mnie. A ja zaczęłam płakać
-On kłamie! Niech pani go nie słucha! Niech pani wezwie policję. Proszę! –krzyczałam jak głupia, ale wiedziałam, że to nic nie pomoże, bo ona uwierzy im. Miałam taką okazję do ucieczki i zmarnowałam ją. Teraz będą pilnowali mnie jeszcze bardziej, a moje szanse będą jeszcze mniejsze. Tak strasznie się bałam.
Znaleźliśmy się w pokoju. Jego oczy płonęły gniewem, a wyraz twarzy mówił sam za siebie. Nie wiedziałam co mam począć. Wiedziałam, że mi się oberwie. I się nie myliłam. Trzymał mnie za rękę i walnął w twarz. Cios był tak mocny, że się zachwiałam. Złapałam się za policzek i zaczęłam szlochać. On natomiast mnie pchnął tak, że upadłam na podłogę.
-Przez Ciebie będziemy musieli się stąd wynieść. Zadowolona? Chciałem Cię wypuścić jutro, ale chyba będziesz musiała trochę poczekać.- kopnął mnie i wyszedł z pokoju, a po nim wszedł ten  młody i zamknął drzwi. Usiadł na krześle, które sobie przyniósł i patrzył na mnie. A ja leżałam skulona na podłodze. Trzymałam kurczowo brzucha, w który przed chwilą dostałam mocnego kopniaka. Przestałam wierzyć w to, że w ogóle stąd wyjdę.
*tydzień później, oczami Nialla*
Porywacze jeszcze nie dzwonili. Strasznie się o nią boję, a nic nie mogę zrobić, nie wiem gdzie jest i co się z nią dzieje. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Jak to możliwe? Straszna jest ta sytuacja. Jedyne w czym mogłem pokładać jeszcze nadzieję, to była kobieta, która zadzwoniła na policję i mówiła coś o jakiejś dziewczynie. Kiedy wyjaśniła jak ona wyglądała, byłem pewny że to Klaudia. Wskazała nam miejsce w którym zaszło całe to zdarzenie, jednak nikogo tam nie było. Ale były ślady po nich. Kiedy wszedłem do jednego z `pokoi` poczułem jej zapach. Byłem pewny, że tu była. I jeszcze to łóżko. Jest to opuszczony dom, więc wiadomo, ze nikt tam nie mieszkał…Ale co z tego wyszło? Nic. Dalej nie wiemy gdzie oni się znajdują. To jest straszne. Chyba załamię się psychicznie, a do tego nawet nie dzwonią, nie piszą. A ja jak sam mam się z nimi skontaktować? No jak?
*Oczami Klaudii*
Przenieśliśmy się do jakiegoś innego domu, również opuszczony. Szkoda, bo może ktoś by mnie w końcu uratował, a teraz znowu wszyscy jesteśmy w punkcie wyjścia. Strasznie się boję tych facetów, bo z dnia na dzień są coraz bardziej agresywni…
*oczami Nialla*

Minęły kolejne trzy godziny. Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Aż nagle zadzwonił mój telefon. Aż podskoczyłem w miejscu i szybko po niego sięgnąłem. Wyświetlił się numer Klaudii, miałem nadzieję, że to ona, odebrałem i usłyszałem…
_____________________________
Taki po nico ten rozdział, ale niech już jest : ) Przez jakiś czas nie miałam neta (przez dzień) haaha i nie wiem czy czasem nie będę go miała częściej ;c Więc jak co, miejcie się na baczności!
Smutno mi bo pod ostatnim rozdziałem osoby które komentowały, akurat teraz tego nie zrobiły, nie wiem czemu, ale nie będę się użalać. Dzisiaj są urodziny Liama! Tak bardzo chciałabym mu złożyć teraz życzenia osobiście ;c Ahh... ;c
No ale jedno mam tylko pocieszenie: 
JUTRO THIS IS US! Jedziecie? Cieszycie się? Nie możecie się doczekać tak jak ja? Zapewne tak! <3 
   No i tak na koniec jeszcze zapraszam was na mojego nowego bloga, tam rozdziały pojawiają się szybko, chociaż są dopiero 3 rozdziały, ale to nic. Na pewno wam się spodoba, wejdźcie, przeczytajcie i pozostawcie po sobie ślad : ) Dziękuję! <3 http://mylifemyworldopowiadanieoonedirection.blogspot.com/
A i jeszcze coś... dziękuję za 6,368 wyświetleń i za 200 komentarzy : ** Jesteście kochani, chociaż nie wszyscy w was komentują ;c
      Do następnego :**

5 komentarzy:

  1. Świetny. Mam nadzieję, że to ci porywacze. Klaudia powinna mieć jeszcze jedną szansę na ucieczkę. Według mnie...
    Uwielbiam twoje opowiadanie <333
    Kocham je <333

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie :*
    Ja chcę next xD
    zapraszam na mój nowy blog : teenagee-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ale żeby w takim momencie?! / Gabrysia Kubala

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) Masz talent :D
    Z przyjemnością nominuję Cię do Liebster Awards !!!!!! ;)
    Więcej na moim blogu :
    www.serduszko5000.blogspot.com
    Liczę na komentarz i szybki post z odpowiedziami <33
    Z poważaniem,
    Serduszko 5000 <333

    OdpowiedzUsuń