wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 2.

Jednak obudziło mnie coś w nocy, nie coś ale ktoś. Otworzyłam oczy i zobaczyłam...kuzyna.
-Liam.? -zapytałam, jakbym jeszcze nie wierzyła w to co widzę.
-Tak. Idź się przebrać. -powiedział, a raczej rozkazał.
-Dobrze, ale po co? A wgl. co ty tu robisz?
-Nie gadaj, tylko się ubieraj.
-Dobrze. -odpowiedziałam i poszłam do łazienki, zabierając po drodze swoje rzeczy. Tam się przebrałam, a gdy wróciłam Liam miał już prawie spakowaną całą walizkę. Wszystko było byle jak powkładane.
Ja mu pomogłam. Pobiegłam jeszcze po potrzebne rzeczy, które miałam w łazience.
No i potem razem wyszliśmy przez okno. Przed domem stał samochód. Liam nie był sam. Jakiś facet siedział za kierownicą.
-Gdzie jedziemy? -zapytałam już siedząc w samochodzie.
-Do Londynu. Do mnie. Zabieram Cię stąd. -powiedział już spokojnie.
-Jednak po mnie wróciłeś. Dziękuję. -on tylko się uśmiechnął.
Ja już widzę tate, jak zobaczy że mnie nie ma. Trochę się obawiam, ale wiem że przy Liamie mogę czuć się bezpiecznie. On zawsze myślał jak osoba dorosła. Nigdy nie robił głupstw.

Już po chwili znaleźliśmy się na lotnisku. Liam wręczył mi bilet. Nasze walizki zabrał ten facet, a my ruszyliśmy na odprawę. I już po chwili siedzieliśmy w samolocie.
-Kim jest ten facet? -zapytałam.
-To nasz ochroniarz.
No tak przecież Liam jest sławny. Z tego wszystkiego kompletnie wyleciało mi to z głowy.
Siedziałam, ale byłam śpiąca i już po chwili usnęłam.

Obudziłam się jak właśnie londowaliśmy. Liam też spał. Więc ten ochroniarz go obudził.
Wyszliśmy z samolotu, i samochodem pojechaliśmy do domu. Na nasze szczęście na lotnisku nie było żadnych fanek One Direction.
Po 20 minutach dojechaliśmy do pięknego, dużego domu. Razem z Liamem weszliśmy tam, a ochroniarz już gdzieś pojechał. Gdy tylko weszliśmy, przy drzwiach znalazła się jakaś dziewczyna.
-Wszystko dobrze poszło? -zapytała Liama
-Tak, już jest tu i to jest najważniejsze.
Dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Przepraszam...Danielle jestem -podała mi rękę.
-Klaudia.
-Chodź, pokażę Ci twój pokój. -złapała mnie za rękę, i zaprowadziła na górę.
Otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się piękny pokój. Miętowe ściany, duże łóżko....był o wiele większy od mojego, i do tego ładniejszy. Od razu weszłam, a dziewczyna widząc moją reakcję, uśmiechnęła się.
-No to ja zostawię cię samą. Połóż się spać, pewnie jesteś śpiąca. -powiedziała i wyszła.
Spojrzałam na zegar....była 2:45 rano. Weszłam do łazienki, która była w moim pokoju. Przebrałam się w piżamę i od razu położyłam się spać.
                                                          Następny dzień
Obudziłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej i leniwie się przeciągnęłam. To była pierwsza noc, kiedy budząc się, czułam że jestem bezpieczna. Że nie zastanę pijanych rodziców i nie będę musiała im sprzątać. Piękne uczucie.
Wstałam i podeszłam do mojej walizki. Otworzyłam ją, i zaczęłam szukać jakiś ciuchów. Wybrałam lekko za dużą bluzkę i czarne spodnie. Przebrałam się, a gdy wychodziłam z łazienki, do mojego pokoju weszła Danielle.
-Cześć. -przywitała mnie z uśmiechem.
-Cześć. -powiedziałam nieśmiało.
-Poczekaj tu, zaraz przyjdę. -powiedziała tak nie spodziewanie i wyszłam.
Lecz już po chwili zawitała znowu.
-Proszę.- powiedziała, wręczając mi ciuchy. -widzę że twoje nie są za ładne.
-Dziekuję. -uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. Przebierz się i zejdź na dół. -powiedziała i wyszła.
Ja znowu weszłam do łazienki. Przebrałam się w to co dała mi Danielle. Był to ładny zestaw. Składał się z czarnych spodni, granatowej w białe kropki koszuli i granatowych trampek. <klik> Przebrana wyszła z pokoju. Stojąc na korytarzu, usłyszałam dochodzące z dołu krzyki, śmiechy. Zdziwiłam się, bo wiedziałam że sam Liam z Danielle by nie zrobili takiego hałasu. Wróciłam się do pokoju, i spojrzałam na godzinę. Była 11:46.
Zeszłam powoli na dół. I weszłam do kuchni. Siedział tam Liam, Danielle i jeszcze pare chłopaków.
-Cześć. -powiedziałam nieśmiało.
-Cześć.- powiedzieli chłopaki, którzy od tego czasu patrzeli caly czas na mnie, a ja na podłogę.
-Ty jesteś? -podszedł do mnie mulat i zapytał.
-Klaudia. -powiedziałam lekko spoglądając na chłopaka
-Zayn -powiedział wyciągając rękę.
Po nim podszedł do mnie każdy z nich i się przedstawili.
Chłopak z burzą loków powiedział:
-No Liam, nie mówiłeś że twoja kuzynka jest taka ładna. -na co ja puściłam buraka.
-Dobra, Harry przestań. -powiedział Liam, i kazał mi usiąść na krześle.
Położył mi przed nos talerz z tostami. A jak blondyn to zobaczył od razu się wzburzył.
-A mi to juz nie zrobisz?
-Jak chcesz to sam sobie zrób.
-Ty mi zrób, bo ja jestem twoim gościem.
-Masz 3 moje. Ja i tak wszystkiego nie zjem. -powiedziałam, a chłopak już stał przy mnie z talerzem. Więc mu włożyłam. No i teraz zaczęłam jeść.
Gdy skończyłam, wszyscy poszliśmy do pokoju. Chłopaki chcieli grać w fifę. Ale Danielle się oburzyła. Jednak po chwili powiedziała:
-Albo dobra, jak chcecie to grajcie. Ja pójdę z Klaudią do sklepu. Trzeba jej jakieś lepsze ciuchy kupić.
-Nie trzeba. -powiedziałam to tak cicho że ledwo co mnie usłyszała.
-Ależ trzeba, trzeba. Chodź ze mną. -pociągnęła mnie za rękę. Chyba do swojego pokoju.
-Ubierz, bo nie jest za ciepło. -podała mi czarny sweter. Który ja szybko ubrałam.
Zeszłyśmy na dół. Danielle oznajmiła chłopakom że wychodzimy i zabrała kluczyki do samochodu.

Pojechałyśmy do jakiejś galerii. Chodziłyśmy po różnych sklep, i chyba w każdym kupiliśmy jakiś zestaw. Takie zakupy zeszły nam do 15:58. A w domu byłyśmy jakoś po 16. Zaniosłam zakupione ciuchy na górę. I wróciłam na dół. Muszę przyznać że Danielle jest na prawdę miła, przyjacielska...jej nic nie można zarzucić. Doskonale pasuje do Liama.
Weszłam do salonu, chłopaki znowu grali w fifę. Poprosili byśmy też grali. Ja nie chciałam, ale Danielle już była na nich zła, i zagrały żeby ich ograć. Najpierw zmierzyła się z Liamem, no i wygrała. Potem z Louisem, Niallem i Harrym. A Zayna nie było w ogóle. Gdy już przegrali z Dan, zaczęli męczyć mnie. A szczególnie Harry. Więc w końcu uległam, ale tylko dlatego bo chciałam już mieć spokój. Na początku szło mi kiepsko, bo nigdy nie grałam. Więc Louis mi trochę pomógł. Ale potem już sama dawałam radę.
Później chłopaki wymyślili żebyśmy zagrali dwa na dwa. Więc ja byłam z Dan, a Harry z Louisem. Chłopaki nie dawali za wygraną, jednak ich pokonałyśmy. I jeszcze na sam koniec przybiłyśmy sobie piątkę.
-Chcieliście z nami grać. To grałyśmy. Tylko źle to się dla was skończyło. -zaśmiala się Dan.
Po tym całym graniu zrobiliśmy popcorn i obejrzeliśmy film. W w połowie przyszedł Zayn z jakąś dziewczyną.
                                _______________________________________
No to jest już 2 rozdział. Dłuższy od poprzednich. Mam nadzieję że podoba wam się. I bardzo, na prawdę bardzo proszę o komentarze.
                                     1 komentarz = jedna motywacja 
Mam nadzieję że każdy kto czyta skomentuje, to dla mnie ważne. Do następnego. xx
 + przepraszam za błędy ;c

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Obudziłam się o 6:00. Dzisiaj jest ostatni dzień szkoły. Wiem że każdy chce wakacje, ale nie ja. Ja wolę szkołę. Bo tam nie jestem bita i wykorzystywana. Tam czuję się bezpiecznie. Wiem też brzmi to dziwnie, no ale taka jest prawda, a ja nie będę kłamać.
Wstałam i podeszłam do okna. Była piękna pogoda. Szkoda że ja nie potrafię się nią cieszyć.
Poszłam do łazienki. Tam ubrałam na siebie strój galowy. Czyli białą koszulę i czarne spodnie. I nie jak każda dziewczyna, zamiast jakiś ładnych butów nałożyłam na nogi czarne, już wynoszone trampki. Włosy uczesałam w luźnego koka, i gotowa wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół. Na moje szczęście rodzice jeszcze spali. Zrobiłam sobie jak co dzień płatki z mlekiem. Po spożyciu miałam jeszcze trochę czasu. Więc postanowiłam że pooglądam telewizje, jednak jak zobaczyłam ten bałagan, to mi się odechciało. Cała kanapa była zawalona w ubraniach, i na tym jeszcze butelki po piwie. Straszny widok, jednak ja już jestem przyzwyczajona.

O godz. 7:30 wyszłam z domu. Powoli szłam w stronę szkoły. Cały czas mijałam różnych ludzi. Jakoś nie specjalnie zwracali na mnie uwagę.
Puż przed ósmą byłam przed szkołą. Weszłam i ruszyłam w kierunku sali gimnastycznej. Było już dużo ludzi. Usiadłam na pierwszym lepszym miejscu. I czekałam aż przyjdzie dyrektorka. Po jakiś 10 minutach zjawiła się i wszystko się zaczęło.

O 10 skończyło się, i mieliśmy wakacje. Wszyscy szli z przyjaciółmi gdzieś. Tylko ja do domu.
Już po 20 minutach byłam w domu. Rodzice oczywiście już nie spali. Gdy tylko weszłam usłyszałam ojca:
-Pójdziesz nam po piwo do sklepu, a jak wrócisz posprzątasz dom bo gości będziemy mieli.
Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w inne rzeczy i zeszłam na dół. Wziełam pieniądze i wyszłam z domu. Sklep był bardzo blisko, więc już po 10 minutach byłam z powrotem. Oczywiście mi piwo sprzedają bo mój tatuś to mi załatwił, żeby samemu nie chodzić.
Weszłam i tata od razu znalazł się przy drzwiach.
-Daj. -zabrał mi reklamówkę- a teraz posprzątaj dom.
No więc zabrałam się za sprzątanie.
A skończyłam dopiero o 18. Posprzątałam cały ten dom. Myślę że nawet prawdziwa sprzątaczka by nie dała rady. Na prawde.!
O godz. 19 przyszli do nas te "goście". Więc ja musiałam im służyć, jednak gdy już byli bardzo pijani, poszłam na górę, do swojego pokoju. Nawet nie zauważyli że mnie nie ma.

Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i o 21:23 byłam w pokoju. Położyłam się spać, i nawet szybko usnęłam.

Jednak obudziło mnie coś w nocy, nie coś ale ktoś. Otworzyłam oczy i zobaczyłam...
________________________
No to jest pierwszy rozdział.! Mam nadzieję że się podoba. Postarałam się w miarę szybko go napisać.: )

                            Podoba się? Czytasz? No to skomentuj.! 

Prolog.

                             Rodzice- dla jednych kochające osoby. 
                              Jednak dla innych to po prostu 
                         osoby dla których nic nie znaczysz,
                        wiedzą o twoim istnieniu ale nie po to by 
                             cię kochać, wspierać i być z tobą. 
                                Tylko by cię wykorzystywać.
                                         Jakich ja mam? 
                        Tych dla których jestem sprzątaczką,
                                  lalką i workiem treningowym. 
                     Niczym więcej. Nie traktują mnie jak człowieka, 
                              tylko jak lalkę w swoich rękach.
                                 Ja już tego nie wytrzymuję.
                             Nie daje rady. Ale jaki mam wybór? 
                                  Nie jestem pełnoletnia. 
                           Nie mogę sobie od tak odejść. 
                              Zawsze przed snem płaczę,
                       modlę się o rodziców którzy są normalni, 
                    nie biją swojego dziecka i nie wykorzystują jego.
                      Mam już 16 lat i wiem co nieco o swojej rodzinie. 
                          Jednak jak mam się do nich dostać, 
                       skoro wszyscy mieszkają za granicą. 
                        Każdy wie jaką ja mam sytuację w domu, 
                           ale nikt mi nie chce pomóc. 
                           Jedynie rok temu był tu mój kuzyn. 
                   Chciał mi pomóc, ale rodzice go wywalili. 
                              Nie dał rady nic zrobić. 
              Ciągle proszę boga o to by wrócił i mnie z tąd wyciągnął.
________________

Prolog krótki, ale prologi zawsze takie są. Rozdziały będą oczywiście dłuższe. Jeżeli masz zamiar czytać, to pozostaw po sobie ślad czyli SKOMENTUJ.! Będę wdzięczna. :*
Rozdział postaram się dodać jak najszybciej.: )