wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 23.

    9 września –poniedziałek
Wstałam tak jak zawsze czyli o 7. Od razu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj. <klik>Poszłam do łazienki, przebrałam się, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Dzisiejsza pogoda nie była za ładna, ale dla mnie było dobrze. Taka w sam raz. Zeszłam na dół, do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Chłopaki jeszcze spali, bo wczoraj mieli jakieś spotkanie na 7:30,  a dzisiaj za to mają na 10 dopiero. No ja niestety do szkoły. O 7:40 zadzwonił dzwonek, więc wzięłam plecak i wyszłam przed dom, gdzie stał już Matt. Na szczęście chodzi ze mną do klasy, nie wiem co bym bez niego zrobiła, chyba się zgubiła w tej wielkiej szkole….
Szliśmy i jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jest fajnym chłopakiem, mamy dużo wspólnego, mamy o czym rozmawiać. Na przykład: piłka nożna, może i nie gram teraz, ale ogólnie bardzo lubię ten sport. Umiem grać, nie jestem jak niektóre dziewczyny –nie grają bo się pobrudzą, zniszczą manikiur itd.- jestem inna, jak już wiele razy powtarzałam. Nie jestem "wszyscy".
  W Polsce nikt nie odkrył mojego talentu do piłki, ponieważ nie pokazywałam go. Nie grałam tak jak umiem, chciałam pozbyć się zbędnych uwag, które często na mnie spływały. Jednak teraz wiem że będę mogła robić to co kocham i nie będę musiała patrzeć na to czy komuś się to podoba czy też nie. Mam to gdzieś.

   Po 10 minutach doszliśmy do miejsca nauki. Muszę przyznać że każdy się na nas patrzy. Nie dziwię się, przecież jestem tą szczęściarą która chodzi z Niallem. Najbardziej to się cieszę że nic mi nie chcą zrobić, wiem jakie pomysły nieraz mają te psycho fanki. Dlatego jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem -mam chłopaka którego kocham i na całe szczęście fankom (które chodzą ze mną do szkoły) to nie przeszkadza.. 
   **
 Dochodziła już godzina 14:20, więc zaraz miał być dzwonek. To była ostatnia lekcja, więc już zeszyt i książki trzymałam w ręce, żeby raz dwa je spakować do plecaka i opuścić szkolną klasę. Oczywiście siedziałam w ostatniej ławce z Mattem. Tam, nie było jak w Polsce, podwójne ławki, tylko tam były potrójne, ale było tam tyle miejsca że każdy mógł spokojnie siedzieć podwójnie a nawet pojedynczo. My właśnie siedzieliśmy razem, we dwoje. Czyli jedno miejsce było wolne, nie zabranialiśmy nikomu siadać, tylko nikt nie chciał (J).
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek, kończący lekcję. Szybko spakowałam książki i opuściłam klasę wraz z Mattem. Może dziwi was czemu tak szybko chcieliśmy się stamtąd wydostać? Otóż jest tu tyle ludzi, że jakbyśmy wyszli ostatni, to do drzwi byśmy dotarli po 10 minutach po dzwonku. A tego nie chcieliśmy. Po prostu chcieliśmy uciec od tego tłoku….
*
   Postanowiliśmy, że pójdziemy sobie na boisko. Pograć w piłkę. Nie mieliśmy swojej, ale chcieliśmy dołączyć się do osób które tam są. No i tak też było, gdy tam dotarliśmy, znajdowali się tam jacyś chłopacy. Po pierwsze nie mieliśmy problemu z dołączeniem się, dlatego że to koledzy Matta, a po drugie to mili ludzie i nawet gdybyśmy ich nie znali, pozwolili by nam grać.
*
   No więc zaczęło się wybieranie drużyn. Chłopaki pozwolili mi wybierać dlatego że jestem dziewczyną, a ja nie pogardziłam. Natomiast drugą drużynę wybierał Matt. Chłopaki śmieli się że jestem jego siostrą bliźniaczką, jednak nie uważam, że jestem do jego jakoś mocno podobna, no ale oni swoje że bliźniaki, nie muszą być mocno podobni itd. Dlatego mówili że będzie to „pojedynek rodzeństwa”. Przynajmniej miałam się z czego pośmiać. Ci chłopacy to fajni goście, mili przede wszystkim. Miło było pograć z nimi.
*
Kiedy już mieliśmy wybrane drużyny, mecz się zaczął, oczywiście ja byłam napastnikiem i pierwszą bramkę w meczu zdobyłam właśnie Ja. Byłam dumna, bo już dawno nie grałam, a pokonałam chłopaków, bo wiadomo do bramki nie jest łatwo się dostać. No a mi się udało. Chłopaki byli pod wrażeniem….
Drugą próbę podjął Matt, ale mu się nie udało. Celnął w słupek. Śmiałam się z niego, oczywiście nie jakoś złośliwie, tylko na żarty. On to dobrze wiedział, wiec nie miał mi tego za złe, czy coś.
*
Mecz się skończył, moja drużyna wygrała 3:1. Cieszyłam się, ale też pochwaliłam tamtych, bo naprawdę dobrze grali.
   Po meczu oczywiście zostawiłam pamiątkę, bo moje vansy były trochę brudne. Ale się nie dziwić jak co chwile któryś mi na nogę stawał. Muszę sobie chyba kupić korki…
*

Chłopaki mieli wrócić dopiero o 18, więc zaprosiłam Matta do domu, bo sama nie miałabym co robić. A byłam już 15:20. Postanowiliśmy że odrobimy lekcje i obejrzymy jakiś film. I tak też zrobiliśmy, lekcje poszły nam jak z płatka i o 15:40 mogliśmy zacząć oglądać film. Wybrałam ze sterty filmów jaką komedię, wiec się pośmialiśmy. Zrobiłam popcorn i było git. Mile spędziłam ten czas. O 17 coś Matt wrócił do siebie i zaraz po nim przyjechali chłopaki. Zrobiłam im jedzenie, przy którym o dziwo pomógł mi Niall i po 10 minutach siedzieliśmy i jedliśmy kolację. 
A na koniec pomył Hazza i przenieśliśmy się do salonu, Lou puścił jakąś stację muzyczną i zaczął się mnie pytać co robiłam
-To jak tam w nowej szkole? Podoba się? 
-No jasne, jest świetna 
-A o której dziś skończyłaś lekcje? -spytał Hazza
-O 14:20 
-I nudziłaś się w domu? Tak? 
-Nie. Byłam z kolegą na boisku, graliśmy w nogę, potem odrabialiśmy lekcje i obejrzeliśmy film. Fajnie było
-Grasz w noge ?-Lou
-Czasami. 
-I kto wygrał? -Lou
-Moja drużyna oczywiście 
-No to chyba musimy się zmierzyć -uśmiechnął się zadziornie 
-Z miłą chęcią, nawet jutro. 
-Okej. 
Później już tylko oglądaliśmy jakieś filmy które leciały w TV i o 22 poszliśmy się umyć i spać.
________________________________
No to jest rozdział, dodałam go z okazji 3 lat <3 To tak szybko minęło <3 A ta ich piosenka, ten teledysk, BOSKIE! <3 Kocham to! :*
Wracając jak się podoba rozdział? Okazało się że tą osobą jest Matt :) 
On jak i Dawid wstąpili do zakładki "Bohaterzy" więc możecie sprawdzić :D 
  5 kom = nowy rozdział
ale liczę się komentarze tylko i wyłącznie pisane z własnego konta, bo jedna osoba mnie oszukuje i pisze 2 z anonima, nie chcę być oszukiwana, więc lepiej już tego nie rób :)
No więc tak: 5 kom bez anonima :) Czekam :*
Do następnego :*

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 22.

Obudziłam się dość późno, bo o 11, a spać poszłam szybko. No ale cóż, spojrzałam w prawo, Niall już nie spał i przyglądał mi się
-Cześć kochanie –przywitał mnie pocałunkiem –spójrz w lewo –powiedział z uśmiechem, a ja zrobiłam to co mówił. Spojrzałam, a tam na szafce nocnej, stało jedzenie. Wzięłam je go ręki i postawiłam na łóżku, nad swoim ciałem. I zaczęłam jeść.
-A ty już jadłeś?
-Tak, jadłem, smacznego.
-Dziękuję. –podziękowałam i dokończyłam to co zaczęłam.
Już po 10 minutach byłam najedzona. Niall wziął na kolana laptopa i odpalił go, po czym zalogował się na tt. Chwile przyglądałam się jego czynom, a później postanowiłam się w końcu ubrać. Więc podeszłam do walizki, którą nie miałam jeszcze wypakowanej i wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj. <klik>Po czym poszłam do łazienki. Przebrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa opuściłam łazienkę.
-Idź się ubrać. –powiedziałam do Nialla, bo szczerze chciałam żeby zwolnił mi laptopa.
-Okej. –wziął swoje rzeczy i zniknął za drzwiami łazienki. Ja zalogowałam się na swojego tt i skype. Siedział akurat Louis i oczywiście zadzwonił. Nie był sam. Byli u niego chłopaki. Czyli Harry i Zayn.
-Cześć chłopaki.
-Cześć Klaudia. I ja tam u was.
-Dobrze, dobrze, a u was? Jak tam mój pies?
-No o to musisz zapytać Liama, a i ja na twoim miejscu bym się obawiał. –powiedział Harry.
-Ja bym się obawiała jakby on został z tobą.
-Tsaa, ja jestem dobrym „ojcem”. Bym się nim opiekował.
-Jasnee, jasne, już my wiemy –tym razem skomentował Zayn.
-No a wy co tam robicie? Sami jesteście i co? –oczywiście swoje podejrzenia miał Hazza. Zboczeniec.
Ja tylko odwróciłam głowę i cicho powiedziałam „No wiesz…”

Chłopaki zaczeli się śmiać i właśnie wszedł Niall. Chwile jeszcze z nimi rozmawialiśmy i potem wyłączyliśmy laptopa.
-Idziemy na spacer? –zaproponował Niall.
-Możemy iść. –zakluczyliśmy pokój i zeszliśmy na dół. Przy drzwiach Niall złapał mnie za rękę i tak opuściliśmy hotel. Szliśmy po mału, Niall cały czas zachwycał się Polską. Ale ja nie widzę tam nic pięknego. Gdańsk –bo tu mieszkam –to jest nic w porównaniu do Londynu. Tam jest jedna znacząca różnica –mili ludzie. Tak. To nie to co w Polsce. Powiesz do nich dzieńdobry to ci odpowiedzą, a w Polsce krzywo na ciebie spojrzą i pójdą dalej… Taki już jest nasz kraj, nie ma co.
   W końcu zatrzymaliśmy się w parku i usiedliśmy na jednej z ławek. Chwile rozmawialiśmy i wtedy podeszły do nas dwie dziewczyny. Zaczęły piszczeć, Niall się zaczął śmiać, a ja dziwnie na nie patrzałam. Okej, cieszą się, ale chyba nie muszą piszczeć. No ale cóż. Poprosiły mnie żebym powiedziała Niallowi czy mogą sobie z nim zrobić zdjęcie i czy dostaną autograf, bo nie umieją angielskiego. Oczywiście blondyn się zgodził, i po chwili tych dziewczyn było coraz więcej. Ponieważ Niall był tu po raz pierwszy z każdą dziewczyną zrobił sobie zdjęcie i dał autograf. Te dziewczyny o mało co nie dostały zawału. W końcu Niall je przeprosił i powiedział że musimy już iść.
    Wybraliśmy się do szpitala. Chciałam się z nimi pożegnać i wyjechać stąd, bo po co mam tu być?

Podeszliśmy pod samą salę i otworzyłam drzwi. Matka tam siedziała, a ojciec spał. Zapytałam ją czy on wyzdrowieje. Powiedziała że tak i najprawdopodobniej jutro wychodzi, będzie musiał tylko odpoczywać. A tak wszystko okej. Więc powiedziałam jej że chcemy już jutro wrócić do Londynu, musiałam zapytać czy zgadza się żebym tam zamieszkała i tam chodziła do szkoły. Chwilę się wahała, a ja się przestraszyłam, ale w końcu powiedziała że mogę tam zamieszkać. Ucieszyłam się i pożegnałam z nią, po czym wraz z Niallem opuściliśmy szpital Wróciliśmy do hotelu i do końca dnia go nie opuszczaliśmy. Spakowani byliśmy, więc nic nie musieliśmy robić. Odpoczywaliśmy, rozmawialiśmy. Miło było. Jeszcze bardziej poznałam Nialla i jeszcze bardziej cieszyłam się że go poznałam. 
   Gdy dochodziła już 20, wzięłam swoją piżamę oraz czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Napuściłam do wanny wody, rozebrałam się i weszłam. Umyłam się dokładnie i kiedy już woda się uspokoiła, a ja leżałam w wannie odpoczywając usłyszałam że Niall z kimś rozmawia. Próbował chyba cicho, ale nie do końca mu wyszło. Może i nie słyszałam co mówi, ale że rozmawia. Wyszłam z wanny i okryłam się ręcznikiem. Najpierw postanowiłam wysuszyć włosy i tak też zrobiłam. Kiedy były już suche związałam je w niechlujnego koka i ubrałam się. Gotowa wyszłam z łazienki. Niall siedział z laptopem na kolanach, a jego telefon był dość daleko od niego. Co on ukrywa? Nie chciał żebym wiedziała że z kimś rozmawia?
-Z kim rozmawiałeś? –spytałam podchodząc do walizki i  wkładając tam swoje rzeczy, żeby jutro mieć spokój. Wylatujemy z rana.
-Y…-zająkał się –z Louisem. Pytał o której będziemy jutro.
-Zająkałeś się, dlaczego kłamiesz? Wiesz że tego nie lubię. Wolę znać prawdę. Bez znaczenia jaka ta prawda jest zła.
-Nie kłamię. Tylko się zająkałem, bo patrzałem co tam fani pisali i tak wiesz byłem w szoku, że coś mówisz do mnie. –uśmiechnął się, ale na mnie nie zrobiło to wrażenia. Wiem że kłamie, i nie chce powiedzieć prawdy, ale wcześniej czy później się tego dowiem. Teraz już nie będę go męczyła.
-Idź się teraz umyj, bo jutro szybko wstajemy. –zrobił to o co prosiłam i już po chwili zniknął za drzwiami. Położyłam się do łóżka i ustawiłam alarm na jutro, po czym wtulona usnęłam, nie czekając na niego…
      Następny dzień
Budzik obudził mnie o 7. Przetarłam oczy i go wyłączyłam. Po czym wydostałam się z objęć blondyna i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj i poszłam do łazienki. Tam się w niego przebrałam, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Kiedy byłam gotowa, wyszłam i kosmetyczkę schowałam z powrotem do walizki, po czym obudziłam Nialla. Zrobił to co ja i poszedł do łazienki, ja natomiast zadzwoniłam po jedzenie. Które po 20 minutach już miałam w pokoju. Zabrałam się za jedzenie, odstępując trochę Niallowi.
      Gdy dochodziła 8 zabraliśmy swoje bagaże i zeszliśmy na dół, gdzie czekała na nad taksówka.
Pojechaliśmy na lotnisko, bo o 8:45 mieliśmy lot.
         Podróż nie minęła nam długo, to znaczy jakoś szybko mi się wydawało.  I o 11:30  byliśmy pod moim, Liama i Dan domem. Z taksówki wyciągnęłam swoje bagaże, pożegnałam się z blondynem i poszłam w stronę domu. Drzwi były otwarte, co strasznie mnie zdziwiło. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, przy moich stopach znalazł się Mały. Odstawiłam ją gdzieś na bok i wzięłam psa na ręce. Poszłam z nim w stronę salonu i tam też spotkałam Liama. Chłopak wstał i przywitał mnie przytulaskiem. Spytałam gdzie jest Dan, powiedział że poszła na zakupy. „Dlatego drzwi były otwarte” –od razu pomyślałam i poszłam na górę. Jednak zanim tam się dostałam Liam powiedział tak
-Z powodu, że teraz będziemy mieli dużo spotkań, na przykład wywiady, to menadżer wymyślił żebyśmy na jakiś czas zamieszkali razem, żeby jeździć tam razem, a nie osobno. Dlatego też dzisiaj przeprowadzamy się na jakiś czas do innego mieszkania. Spakuj swoje rzeczy do końca i znieś je na dół. Po południu wyjedziemy.
   Zdziwiłam się że robią coś takiego, ale też cieszyłam się że będę mieszkać z Niallem. Jednak był też minus- Holly. Ona już pojechała czy nie? Będzie z nami mieszać? Bo jak tak, to atmosfera będzie bardzo napięta….
Zaczęłam pakowanie reszty moich rzeczy, co zeszło mi nie całą godzinę.
Miałam jeszcze czas, bo nie jechaliśmy, to włączyłam laptopa i zalogowałam się na tt, fb i obejrzałam besty. Później przeczytałam jeszcze jakieś tam plotki na temat gwiazd i wyłączyłam laptopa. Zeszłam z walizką na dół i pozostawiłam ją przy drzwiach, stały też tam walizki Liama i Dan.
Poszłam na górę do ich pokoju i przywitałam się z brunetką. Po czym zeszłam na dół, do kuchni, zjadłam coś i zaczęłam pakować jedzenie i zabawki Małego. Po czym odstawiłam je  tam gdzie moje rzeczy.
Akurat na dół zeszła Dan i Li i oznajmili że zaraz wyjeżdżamy do nowego domu.
         3 godziny później
Wszyscy już byli w nowym domu, rozpakowani itd. Okazało się że Dan była po rzeczy dla mnie do szkoły. Byłam wdzięczna że się tym zajęła. Miałam już wszystko, schowane w moim pokoju.
             Godzina 22
Wszyscy już poszli do swoich pokoi - ja miałam pokój z Niallem – Poszłam wziąć prysznic i spać.
No to jest kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. I sądzę że jest nawet długi. Cnie?
Myślę że w następnym rozdziale ona pójdzie już do szkoły. Pozna, a raczej zobaczy osobą którą już zna. Jak myślicie kto to będzie?
Piszcie komy, nie ważne czy pozytywy czy negatywy, chcę znać waszą opinię. A nowy rozdział pojawi się dopiero jak będzie 6 kom!

Do następnego :**
PS. Wie ktoś może ja zrobić coś takiego, żeby pod postem można było zaznaczać? 
Tak jak np. tutaj: 
Była bym wdzięczna gdyby ktoś mi pomógł :*

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 21.

Znaleźliśmy się pod nie wielkim budynkiem. Pomalowanym na biało. Nie był jakoś specjalnie ładny, od razu można rozpoznać, że to Polski szpital. Stałam przed nim i wpatrywałam się w każdy najmniejszy szczegół. Bałam się tam wejść. Był dość mocny wiatr, który oblewał moją twarz, przez co przechodził mnie dreszcz. Po raz pierwszy od bardzo dawna tak źle się czułam. Niby chciałam wejść, a niby nie. Sama już nie wiedziałam co mam robić. Jednak chcę być silna. Przełknęłam ślinę, a Niall złapał mnie za rękę. Pociągnęłam go w stronę drzwi.
W środku wyglądał tak samo przerażająco jak z zewnątrz. Wszystkie ściany pomalowane na biało, pod którymi stały zielone krzesełka. Długi korytarz, a na jego samym początku mały „stolik”, „lada”, nie wiem jak to się nazywa :D
Podeszłam do kobiety która tam siedziała, i zapytałam o ojca. Od razu powiedziała mi pod którą salą leży, więc tam się udaliśmy. Szliśmy cały czas w ciszy. Niall nic nie mówił, tylko cały czas rozglądał się na różne strony. Ja natomiast, nie mogłam sobie wyobrazić jak to nasze spotkanie będzie wyglądało. Co ja im powiem? Jestem strasznie ciekawa, czy mama coś piła. Jak ona na mnie zaaraguje. Miałam mętlik w głowie, nic nie mogłam stosownego ułożyć. Czekałam tylko aż ją zobaczę.
W końcu stanęliśmy przy tych drzwiach, z numerem 11. Spojrzałam na Nialla, a on mnie przytulił i obiecał że wszystko będzie dobrze, mówił że jest ze mną i nie mam się czego bać. Muszę przyznać że to mi pomogło. Nie wiem jak bym dała sobie radę, tu sama. Na pewno bym się poddała i uciekła stąd. Ale na szczęście jest ze mną Niall, wspiera mnie i ja to czuję. Czuję że przy nim jestem silniejsza. Wspaniałe uczucie mieć kogoś takiego u boku.
Wzięłam ostatni głęboki wdech i złapałam za klamkę. Serce zaczęło bić mi szybciej, kiedy zobaczyłam go leżącego w tym szpitalnym łóżku i ją siedzącą obok. Chciałam się wycofać, ale Niall mi na to nie pozwolił. Podeszłam bliżej i wtedy „mama” zorientowała się że weszliśmy tu. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Nie wiedziałam co mam robić. Patrzałam na nią, obserwowałam każdy jej ruch, dokładnie. Wstałam z krzesła i podeszłam do mnie, a ja natychmiast mocniej ścisnęłam rękę Nialla.
-Świetnie że cię widzę, stęskniłam się, tata na pewno bardzo się ucieszy. –mówiła to cały czas z uśmiechem na ustach. Sama nie wiem czy mnie to drażniło. Nie wiedziałam też do końca czy jest to szczery uśmiech…
-Przyjechałam tu, ponieważ taka jest moja rola. Coś się dzieję z ojcem, nie chce być jak większość tej dzisiejszej młodzieży. Ja mam uczucia, i chcę też sprawdzić co z waszymi. Czy nadal jest tak jak było. Czy może przemyśleliście to co zrobiliście źle. Chcecie się poprawić i naprawić swoje błędy. Jeżeli nie, to powiedz, bo w takim razie nic tu po mnie. Nie mam zamiaru przechodzić tego koszmaru po raz drugi. Ułożyłam sobie jakoś życie z osobami które naprawdę kocham i wiem że one kochają mnie.
-Możemy porozmawiać? –teraz nie cieszyła się tak jak na początku, miałam nadzieję że w końcu coś do niej dotarło. Mi też jest ciężko żyć bez nich, może i skrzywdzili mnie, ale to cały czas moi rodzice, którzy mnie wychowali. Przecież ten koszmar zaczął się nie od moich narodzin, a tylko pare lat temu. Jednak może AŻ pare lat temu?
-Przecież rozmawiamy
-Ale na osobności, w cztery oczy. Proszę.
Spojrzałam na Nialla, w jego oczach widziałam że zachęca mnie, prosi bym poszła. Więc tak też zrobiłam. Wyszłam na korytarz i weszłam do łazienki która była naprzeciwko, matka szła cały czas za mną.
-To o czym chcesz pogadać?
-Słuchaj…wiem że cię skrzywdziliśmy, cały czas piliśmy, wykorzystywaliśmy, byliśmy. Ale koniec z tym. Wiemy że zrobiliśmy błąd że w ogóle zaczęliśmy z tym, ale się uzależniliśmy. Nie mogliśmy przestać. To było silniejsze od nas. Jednak przestaliśmy. Zrozumieliśmy co robiliśmy źle
-żle? To było okropne! Jak mogliście tak traktować własne dziecko?! Nawet nie wiecie jak ja wtedy potrzebowałam waszego wsparcia! Ale dla was liczył się tylko alkohol!
-Wiemy o tym, przepraszam bardzo, ale my naprawdę robiliśmy to pod wpływem alkoholu i nawet nie wiem co robiliśmy. Teraz dopiero przejrzeliśmy na oczy, kochamy Cię. Chcemy żebyś nam wybaczyła. Proszę.
-Myślicie że tak łatwo wam wybaczę?
-A co mamy zrobić żebyś nam wybaczyła?
-Pozwólcie mi zamieszkać z Liamem. W Anglii.
-Ale…
-żadnych ale, albo robicie to o co was proszę, albo oddajcie mnie do adopcji. Nie chcę z wami mieszkać. I jeżeli mam być szczera, to powiem w prost że brzydzę się wami. Wy nie wiecie cor obiliście, ale ja tak, dokładnie pamiętam wszystko te świńskie sytuacje. Nie mogę wam teraz od tak odpuścić.
-Może wróćmy już co?
-A powiedz mi jeszcze, co z nim?
-Ma raka. Nie wiemy czy lekarzom udała się to jakoś powstrzymać, jeżeli nie, to umrze.
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z tej łazienki i wróciłam do Sali w której był Niall. Spojrzałam na ojca. Ale ja już nic nie czuję. Nie czuję do nich złości, nienawiści, a tym bardziej miłości. Dla mnie oni to jak jakaś dalsza rodzina. Z którą się nie widuję. Szanuję ich, bo w końcu są gdzieś tam w moim sercu, są częścią moje nieszczęsnego życia, ale tak naprawdę to nie mam ochoty z nimi gadać, czy coś….
Podeszłam do Nialla i poprosiłam żeby mnie stąd zabrał. Więc „pożegnałam się z matką i powiedziałam że przyjdę jutro” po czym wyszłam z Sali.
     W końcu znaleźliśmy się w hotelu. Opadłam ciężko na łóżko i wzdychnęłam,
- I jak? –w końcu zapytał Niall
-Normalnie. Przeprosiła mnie, można powiedzieć że przyjęłam jej przeprosiny, bo i tak chcę stąd wyjechać. Jaz nimi nie zostanę. Wracam do Londynu.
-To świetnie –powiedział z uśmiechem i rzucił się na łózko, lądując koło mnie.
-Świetne to łóżko, nie? –zmieniłam temat, bo nie chcę już o nich rozmawiać.
-Jestem głodny idziemy coś zjeść?
-Tak, pewnie na dole coś mają. Albo zamów coś. –złapał szybko za telefon, ale po chwili przypomniał sobie że nie umie po Polsku. Zaśmiałam się i przejęłam od niego komórkę. Zamówiłam coś do jedzenia, które raz dwa nam przynieśli. Niall cieszył się jak dziecko, bo powiedział, że dawno nic nie jadł.
    O 18 poszłam wziąć prysznic, bo byłam przemęczona całym tym dniem. Raz dwa się umyłam, a zarazem odprężyłam i już po 15 minutach leżałam w łóżku, i poszedł Niall.
Wtuliłam się w kołdrę i leżałam czekając na blondyna. Nie musiałam czekać długo, bo raz dwa i znalazł się koło mnie. Odpalił laptopa i włączył tt. Jednak jakieś fanki się dowiedziały że jest w Polsce, bo był straszny spam. Wszyscy się go o to pytali. Napisał tylko krótkiego tweeta że jest zmęczony i idzie spać. I wyłączył laptopa. Wtuliłam się w jego ciepły tors i tak usnęłam.
_______________________________
Nie było tych 6 kom, ale już wam wstawiłam ten rozdział, bo napisałam go jakieś pare dni temu -.-
Proszę naprawdę żebyście docenili to i może tym razem będzie więcej.. 

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 20.


Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegar. Była 9:03. Przetarłam oczy i spojrzałam w stronę okna. Słońce świeciło, czyli była  ładna pogoda. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakiś zestaw. Po czym poszłam do łazienki żeby się w niego przebrać. <klik>Oczywiście zrobiłam też makijaż i uczesałam włosy. Gotowa zeszłam na dół. Liam i Dan siedzieli w salonie i coś oglądali w TV. Przywitałam się z nimi i sama poszłam do kuchni, żeby coś zjeść.
Zrobiłam sobie szybkie „danie”, czyli płatki z mlekiem. Po 10 minutach już miałam zjedzone. Kiedy wkładałam brudne naczynia do zmywarki, wszedł do kuchni Li. Nie miał jakiejś zadowalającej miny, więc trochę się obawiałam.
-Coś się stało?
-Bo wiesz, wujek, to znaczy, twój tata jest w szpitalu. Dzwoniła twoja mama do mojej. Oni wiedzą że jesteś z nami, bo nikt inny by cię nie wziął. Nie chcą cię z tąd zabierać, bo wiedzą że tu masz lepiej.
-Czy mama była pijana kiedy dzwoniła do twojej? –zapytałam, bo to jest dziwne, żeby ona się o mnie martwiła i chciała dla mnie tego co najlepsze, a co dopiero tata.
-Nie wiem, ale mam pytanie, chcesz wrócić do Polski? Lekarze prawdopodobnie nie dają twojemu ojcu dużo dni życia, sama wiesz z jakich powodów. –No tak jak ciągle pił…
-Tak, chcę, nawet dzisiaj. Ale…-zawahałam się, ale nie chce tam już zostać na zawsze- czy będę mogła tu wrócić –Liam się zaśmiał i odpowiedział:
-Oczywiście że możesz..
-Dziękuję –przytuliłam go i weszła Dan.
-Jak chcesz mogę lecieć z tobą.
-Nie, dam sobie radę, ale gdybyście mogli, to załatwicie mi samolot? I w jakim szpitalu leży tata?
-My się tym zajmiemy, a ty idź się spakować. Nie bierz wszystkich ciuchów, bo jeszcze tutaj wrócisz, mamy nadzieję że nie będziesz tam długo. –powiedziała Dan, a ja zrobiłam tak jak kazała i poszłam się spakować.
Sięgnęłam największą walizkę jaka była w pokoju i wpakowałam w nią 1/3 moich ciuchów, no bo po co mi więcej? Jadę tam zobaczyć co z ojcem, a nie żeby zostać na zawsze…. W wolne miejsca wsadziłam moje potrzebne rzeczy z łazienki. M.in. szczoteczka, i takie tam. Raz dwa i byłam spakowana. Zeszłam na dół i walizkę postawiłam przy drzwiach, po czym poszłam do kuchni. Liam rozmawiał przez telefon, a Dan trzymała jakąś kartkę w ręce. Podała mi ją i powiedziała że w tym szpitalu leży tata. Przeczytałam ją. Wiedziałam gdzie to jest. Blisko mojego domu.
Kiedy Li skończył rozmawiać, powiedział że taxówka zaraz będzie. Więc zaczęliśmy się ubierać. Ja tylko buty i byłam gotowa.
-A, czy mogę się pożegnać z Niallem?
-Jedziemy na lotnisko. My wszystko załatwiliśmy
-Ale..
-Żadnych ale, my wszystko załatwiliśmy – i co ja mogłam zrobić? Chciałam się z nim pożegnać, przecież nie wiem na ile tam wyjeżdżam. Nie wiem kiedy wrócę, kiedy się spotkamy. Nie mam pojęcia. Obawiam się, sami wiecie z jakich powodów, ale ufam blondynowi i wiem, a raczej wierzę że nic głupiego nie zrobi..
    Tak jak mówili, taxówka przyjechała po 5 minutach. Zapakowaliśmy moją walizkę i weszliśmy do samochodu. Były trochę korki, więc nie za szybko tam dotarliśmy. No ale jakoś daliśmy radę, żeby się wyrobić w pół godziny. Myślałam ze więcej czasu nam to zajmie.
   Razem weszliśmy na lotnisko. Liam poszedł do tej tam całej kasy, czy czegoś i odebrał bilety. Czekaliśmy jeszcze 25 minut i miał być samolot. Czas dłużył mi się i dłużył. Cały czas myślałam o Niallerze.
I w pewnym momencie odwróciłam się i go zobaczyłam. Szedł w naszą stronę. Czułam się jakbym widziała go po raz pierwszy od jakiś 10 lat. Naprawdę. Jego widok strasznie mnie ucieszył. Szybko wstałam z miejsca i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję, przez co zgubił walizkę którą trzymał w ręce.
-Cieszę się że Cię widzę. –wyszeptałam mu na ucho. Czułam że się uśmiecha. –A po co ci te walizki?
-Lecę z tobą.
-Naprawdę? –odchyliłam się trochę żeby spojrzeć mu w oczy, a kiedy potwierdził że leci ze mną do Polski pocałowałam go.
    Czekaliśmy jeszcze 10 minut i poszliśmy na odprawę. A później do samolotu. Kiedy już się w nim znaleźliśmy i zajęliśmy miejsca, oczywiście Niall wyciągnął jedzenie. A ja nałożyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu ale w samolocie zawsze śpię, i tak było też tym razem. Po 10 minutach lotu, spałam.
      Obudziła mnie stewardessa, która mówiła że zaraz lądujemy w Polsce, więc mamy zapiąć pasy. Obudziłam Nialla który też spał i powiedziałam co ma zrobić.
    Natomiast po 10 minutach już byliśmy na miejscu i wychodziliśmy z samolotu. Po czym odebraliśmy swoje bagaże, a ja zamówiłam taxówkę, ponieważ Niall nie znał polskiego.
     Samochód zatrzymał się pod moi domem. Strasznie się bałam tego co zobaczę w środku. Ten zapach, a raczej smród roznosi się pewnie po całym domu, który jest cały poobrzucany ciuchami i butelkami.
Niall wziął nasze walizki, a ja podeszłam do drzwi by je otworzyć. I było tak jak podejrzewałam. Gdy tylko przekroczyłam próg, smród doszedł do mojego nosa, a oczy zaczęły mię piec. Już dawno nie czułam tego zapachu, więc teraz uroniłam parę łez. Niall stał zaraz za mną. A kiedy zobaczył ten dom, najwyraźniej się przestraszył. Pewnie nigdy nie widział tak zaniedbanego domu jak ten. Złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę, poczym wyprowadził z domu. Kazał mi go zakluczyć, więc zrobiłam tak jak kazał. Następnie powiedział że mam zadzwonić po taxówkę. To też zrobiłam. Kiedy już przyjechała wpakował nasze rzeczy do auta i usiadł koło kierowcy, a ja z tylu. Jak się okazało facet mówił po angielsku, więc Niall się z  nim dogadał. Kazał nas zawieść do najbliższego hotelu. I tak też się stało. Po 10 minutach staliśmy przed wielkim budynkiem. Cieszę się że Niall mnie z tamtąd zabrał. On jest moim bohaterem.
    W końcu byliśmy w pokoju. Wielkim pokoju. Nawet chłopaki nie mają takich wielkich. No ale się nie dziwię, ponieważ Niall zabrał nas do najdroższego jaki tylko mógł być. Pięciogwiazdkowy.
-Dziękuję –powiedziałam i usiadłam na wielkim łóżku. Niall spojrzał na mnie i spytał:
-Za co?
-za to że przyleciałeś tutaj ze mną i nie pozwoliłeś zostać w tamtym domu. Nawet nie wiesz, jakie złe wspomnienia mi przyniósł.
-Robię wszystko dla twojego dobra. Kocham Cię po prostu.
Wstałam i go przytuliłam a zaraz z uśmiechem na twarzy zapytałam:
-A jak ci się podoba Polska? Nigdy tu nie byłeś, nawet nie wiesz co to będzie, jak wasze fanki się dowiedzą że właśnie tutaj się znajdujesz.
-Polska, to wspaniałe państwo. Piękne dziewczyny, jedną mam przed sobą. –powiedział i mnie pocałował. Poczułam że mam motylki w brzuchu. Niall jest taki słodki, że każde wypowiedziane przez niego słowo, przyprawia mnie o dreszcze. Nawet nie sądziłam że może mnie w życiu spotkać coś tak wspaniałego, jak blondyn. Dziękuję życiu za to że tak właśnie się potoczyło i go poznałam. Nie sądziłam że moje Zycie może nabrać kolorów, może być piękne…. Myliłam się, teraz wiem że nawet mnie może spotkać coś dobrego. Ale że Az tak dobrego, to nie sądziłam….
-To chcesz jechać do tego szpitala?
Przełknęłam ślinę, bo trochę się obawiałam tego „spotkania”. Zobaczę rodziców, po ucieczce z domu. Tak naprawdę nie powinnam przejąć się nimi. Dlaczego? Dlatego że zrobili mi z życia piekło. Przez nich wiele wycierpiałam. Stałam się strasznie samodzielna. Zamknęłam się w sobie. Nie było dnia, żebym nie płakała. W szkole nikt mnie nie lubił, dlatego czemu polubił mnie Niall? Może dlatego że nie znał mojej sytuacji, nie wiedział jakich mam rodziców, co się ze mną działo zanim go poznałam, w jakich warunkach żyłam. A może po prostu dlatego że on jest wspaniałym człowiekiem, nie patrzy na to jak ktoś wygląda, jak się ubiera. Tylko patrzy na charakter, na duszę. On nie jest osobą, która zakochuje się w pierwszej, ładniejszej dziewczynie. Widać to przecież po tym że przez wiele czasu nie miał dziewczyny. A codziennie widział inne, ładne dziewczyny. Jednak żadną się nie zainteresował. Bo nie oceniał je po wyglądzie. O ta jest ładna, więc musi być fajna, zabawna, troskliwa itp. On czekał na tą jedyną. I teraz wierzę że to właśnie ja nią jestem. Z tą świadomością życie jest o wiele lepsze. Niall jest moim pierwszym i chcę żeby był moim ostatnim chłopakiem. Moim na zawsze…
-To jak?
-Tak, jedziemy.
Zamówiliśmy taksówkę, podałam adres kierowcy i pojechaliśmy do tego szpitala.
No to jest następny rozdział. :D Chyba nie musieliście dlugo czekać, prawda? J
Mam nadzieję że wam się podoba :D
Niestety ostatnio znowu zabrakło komentarzy, 3 czy tam 4 to nie jest nic wielkiego na tyle wejść, naprawdę. ;c Cieszę się że w ogóle wchodzicie, bo to jest już coś, ale moglibyście też zostawić po sobie komentarz, moje życie też było by lepsze. Ja się strasznie staram żeby te rozdziały na tym blogu były jak najlepsze. Na tamtym już się tak nie staram, ale to tylko i wyłącznie wina właśnie czytelników. Tak z dnia na dzień każdy przestał komentować. To smutne najpierw napisać jak najlepiej się umie rozdział, apotem dostać wymuszony komentarz. Ja tez nie lubię pisać że ileś tam kom, nowy rozdział, bo wolę jak sami to napiszecie, bo doceniacie to co dla WAS robię ;c
Ale jeżeli nie sami, no to ja musze ;c
6 kom = nowy rozdział
I proszę żebyście nie pisali z anonima 3 kom, b je usunę, ja wiem kiedy ktoś tak oszukuje, więc proszę tego nie robić. Może na tym blogu nikt tak nie zrobił, ale na tamtym owszem :D
Więc komentujcie, negatywnie, pozytywnie, nie ważne jak, ale komentujcie xd Proszę :**
           Do następnego :*

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 19.


No to tak: Koncert w końcu się skończył. I ja z dziewczynami siedziałam już w limuzynie, a chłopaki rozdawali jeszcze autografy i robili sobie zdjęcia z fanami. Miałyśmy dużo miejsca, więc każda z nas leżała. Byłyśmy wykończone.
Po 30 minutach przyszli chłopacy. Wpadli do tego samochodu, jak jakieś słonie. Każdy, ciężko wzdychając, opadł na siedzenie.
-Jestem wykończony –oczywiście musiał coś powiedzieć, bo by nie przeżył Lou.
-Nie tylko ty –skomentowałam i wtedy już każdy był cicho. Szybko dojechaliśmy do domu. Najpierw do naszego (mój, Liama i Dan). Pożegnaliśmy się ze „wszystkimi”. Myślę że wiecie z kim nie żegnałam się. I opuściliśmy limuzynę. Od razu po przekroczeniu progu, zrzuciłam z nóg buty i poszłam na górę. Weszłam do swojej łazienki i napuściłam do wanny wody. Ściągnęłam ubrania i rzuciłam je gdzieś w kąt, po czym weszłam do wody. Cały ten pot zmyłam z siebie, co dało mi wielką ulgę. Leżałam w wannie prawie zasypiając, więc kiedy już byłam dokładnie umyta, wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem i opuściłam łazienkę.
W pokoju założyłam czystą bieliznę i piżamkę, po czym położyłam się do łóżka. Jednak coś nie dawało mi spać. Tak- byłam głodna. Więc z powrotem musiałam opuścić łóżko. A tak wygodnie się leżało.
   Zeszłam na dół. Nikogo tam nie zastałam. Było ciemno. Więc zapaliłam światło w kuchni i podeszłam do lodówki. Stałam chyba z trzy minuty i zastanawiałam się co mam wziąć. Tak, było tego pełno. Nie to co u mnie w domu. Albo nie było niczego, albo piwo…
W końcu zdecydowałam się na jakiegoś hamburgera. Oczywiście musiałam go podgrzać bo był zimny. Już po minucie siedziałam i jadłam.
Kiedy skończyłam, znowu podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej batona i poszłam na górę. Położyłam się do łóżka, zjadłam to co miałam. Papierek odłożyłam na szafkę i wyłączyłam lampkę.
                Następny dzień
-Wstawaj, wstawaj –poczułam, że ktoś mnie sztura i mówi coś do mnie. Kiedy już się lekko obudziłam, wiedziałam że to Dan mnie budzi.
-Co jest? –zapytałam, kiedy już siedziałam z otwartymi oczami
-Jedziemy nad morze. Szykuj się. Masz godzinkę. –powiedziała i opuściła pokój.
Wtedy dopiero wszystko do mnie dotarło. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegar. Była 9.
„Pewnie chcą jechać na cały dzień” –pomyślałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna, by sprawdzić jaka jest pogoda, co było niepotrzebne, bo skoro jedziemy nad morze to musi być ładnie.
Wróciłam, więc do szafy i zaczęłam w niej szukać, czegoś odpowiedniego. W końcu znalazłam krótką bluzkę w paski. Co prawda odkrywała mi brzuch, ale jedziemy nad morze, to i tak ją ściągnę i będę na staniku… Do tego wzięłam też czarne szorty i balerinki. Do torebki, schowałam parę drobiazgów i przewiesiłam ją przez ramię. A na nos założyłam czarne okulary. <kilk>
W łazience zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w niechlujnego koka. Gotowa zeszłam na dół.
-Cześć –przywitałam się z Liamem, który siedział w kuchni i się objadał.
-Cześć, cześć –odpowiedział z pełną buzią
-Po pierwsze nie mówi się z pełną buzią, a po drugie nie objadaj się, bo jak będziesz się kompał to dostaniesz Skórczu. –zaśmiałam się
-No i co z tego? Jestem głodny. –ja tylko pokiwałam głową i sama podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej tego samego batona co wczoraj i go zjadłam.
-No i kto to mówi? –powiedział Liam, patrząc na mnie, jak jem.
-Ja jem tylko batona, a ty?
-A tam!
-No widzisz –rzuciłam i wyszłam z kuchni. Poszłam do salonu. Zastałam tam Danielle.
-O której będą chłopaki?
-Za pół godziny –uśmiechnęła się i poklepała miejsce koło siebie. Usiadłam koło niej i zaczęłam oglądać jakiś film. Jednak przypomniało mi się, że skoro jedziemy tam na cały, lub chociaż pół dnia, no to musimy mieć ze sobą jakieś jedzenie, prawda?
Poszłam więc do kuchni i wzięłam się za robienie kanapek. Liam bacznie przyglądał się temu co robię. A kiedy skończyłam powiedział:
-Właśnie miałem robić kanapki, ale mnie wyprzedziłaś, dziękuję –poklepał mnie po ramieniu, ze  śmiechem
-O ty! Wykorzystałeś mnie! –odwróciłam się i zdążyłam walnąć go w barek. Odwrócił się i z uśmieszkiem powiedział:
-Wojna dopiero się zaczęła. –podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać, tak że nie mogłam złapać oddechu.
-Liam przestań! –mówiłam przez łzy, od tego śmiechu.
Jednak on nie przestawał. Na szczęście do kuchni wszedł Niall. Nie wiadomo skąd, no ale pewnie już przyjechali
-Co tu się dzieje? –zapytał zdziwiony
-Pomóż –powiedziałam, a ten od razu podszedł do mnie i odciągnął mnie od Li. Tak że wylądowałam w jego ramionach.
-Dziękuję, mój Książe. –powiedziałam i go pocałowałam
-No dobra, gołąbeczki, jedziemy już! –krzyknął nam do ucha Liam i wyszedł. Odkleiłam się od blondyna, wzięłam przygotowane wcześniej kanapki i wyszłam na zewnątrz. Dan zakluczyła dom, a ja wsiadłam do jednego z samochodów. Tak, były dwa. Bo inaczej byśmy się nie pomieścili, a limuzyną przecież nie pojedziemy. A więc w tym byłam ja, Louis, Harry i z przodu Perrie, a za kierownicą Niall. A w drugim za kierownicą jeden z ochroniarzy, no bo musiał chociaż jeden jechać. Koło niego Liam, a z tyłu Dan, Zayn i Holly. Tak więc dobrze wybrałam wsiadając do pierwszego.
      Po 20 minutach znaleźliśmy się na plaży. Podróż była wyczerpująca bo Lou ciągle coś gadał, pytał się, o byle jakie rzeczy. To było wkurzające, no ale trzeba mu wybaczyć. Jest najstarszy a zachowuje się jak dziecko. Cały Louis.
Kiedy wyszłam z samochodu od razu usłyszałam szum fal. Tak, po prostu muzyka dla moich uszu. Pomogłam wygrzebać się z samochodu Louisowi, bo jak to on powiedział: Jestem przyklejony do siedzenia. Ciekawe tylko skąd u niego pot, skoro mamy klime? Następna zagadka nie do rozwiązania.
Niall zakluczył samochód i podszedł do mnie. Nasze palce złączył z jedną całość i tak zeszliśmy z parkingu na plażę, na której było pełno ludzi. Miałam tylko jedną obawę: fanki. Chłopaki przyjechali tutaj odpocząć, a na tyle ludzi na pewno znajdzie się jakaś. A zapewne parę. Jednak kiedy rozłożyliśmy ręczniki oraz koc nikogo jeszcze nie było. Ludzie jakoś nie specjalnie zwracali na nas uwagę. Więc jest dobrze. Na kocu wszyscy usiedliśmy, ponieważ ręczniki są do wytarcia się, po wyjściu z wody. A na razie nikt jeszcze nie poszedł.
    Oczywiście Niall już wziął się za jedzenie, więc obawiałam się że nie starczy nam na później. No ale na szczęście na plaży była też jakaś knajpka, więc jest dobrze.
-Pyszne kanapki –mówił tak jak Liam dzisiaj, czyli z pełną buzią
-Nie mówi się z pełną buzią kochanie i dziękuję.
-Idziemy się kompać? –zapytał Lou
-To ty idź.
-Ale nie chcę sam. –zrobił smutną buźkę.
-dobra ja idę –oznajmił Zayn i poszli, a zaraz za nimi Holly, Harry, Dan i Perrie. Zostałam sama z Niallem.
-Ty nie idziesz? –zapytał się mnie
-Nie, ja się poopalam –powiedziałam i ściągnęłam bluzkę oraz szorty, i zostałam na stroju. Okulary założyłam i się położyłam. –a ty nie idziesz?
-Nie, ja jem. –zaśmiał się, a ja już nic nie powiedziałam, tylko się położyłam i zaczęłam opalanie.
Po jakiś 10 minutach oznajmił że też idzie, no i poszedł. Zostałam sama.
Leżałam, leżałam, aż nagle poczułam na swojej twarzy piasek. No właśnie. Szybko się podniosłam i ściągnęłam okulary. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który przebiegał koło mnie.
-Mógłbyś trochę uważać, co ? –podniosłam głos
-Co się stało ? –zapytał zdziwiony, odwracając się
-Opsypałeś mi twarz piaskiem.
-Przepraszam. Nie wiedziałem że tak poleci.  Spieszyłem się. Przepraszam.
-No dobra już –powiedziałam i zaczęłam się otrzepywać
-Może mógłbym coś dla ciebie zrobić? Może pójdziemy coś zjeść?
-Nie, jestem z przyjaciółmi, nie trzeba.
-No okej. –powiedział i chciał już iść
-Przepraszam, a mógłbyś mi posmarować plecy? Bo zapomniałam, a wszyscy są w wodzie.
-Okej.
Podałam mu to co trzeba i zrobił to o co prosiłam.
-Dziękuję
-Nie ma za co. Dawid jestem –podał mi rękę
-A ja Klaudia. Jesteś z Polski? –zdziwiłam się, no bo miał polskie imię.
-Tak, jestem z Polski, mieszkam w Gorzowie Wielkopolskim. –powiedział to po Polsku
-To fajnie. Ja też. –zaśmiałam się
-No dobra, to ja lecę. Jeżeli będziesz potrzebowała pomocy to mnie poszukaj.
-Raczej nie, ale dzięki –powiedziałam a on poszedł
Wtedy spojrzałam na wodę w której byli moi przyjaciele. Zorientowałam się że Niall nam się przygląda. Założyłam jednak okulary i się położyłam z nadzieją że nie widział jak Dawid smaruje mi plecy.
    Minęło zaledwie 5 minut, a poczułam na swojej skórze wodę. Znowu się podniosłam i dostrzegłam Louisa.
-Jesteś nie normalny? Ja jestem gorąca od słońca, a ty mokry i mi tu stoisz nad ciałem.
-No przepraszam. Przyszedłem po Ciebie, żebyś się ruszyła do wody, a nie tylko leżysz i flirtujesz z chłopakami.
-że co ja robię?
-Flirtujesz. Myślisz że nie widziałem –głupek, cały czas miał zadziorny uśmieszek, co źle wróżyło.
-Przepraszam bardzo, ale to on mnie opsypał piaskiem.
-Tak, tak. To idziesz do wody?
-Nie, daj mi spokój –powiedziałam i znowu się położyłam w celu opalania. Jednak Lou nie dał za wygraną. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię, w wyniku czego spadły mi okulary. Zaczęłam go bić i kopać mówiąc że ma mnie postawić. Jednak on nic. Był silny, wiec to pewnie go nie bolało.
Poszedł ze mną na most. Dość daleko od brzegu. Nie umiem pływać, więc znowu zaczęłam histeryzować żeby mnie zostawił. Jednak co on zrobił? Wrzucił mnie.
Wpadłam pod wodę i od razu poczułam że spadam w dół. Nie miałam gruntu, więc nic nie mogłam zrobić. Zaczęłam machać rękoma żeby jakoś się podnieść do góry, ale bez skutku. Ta chwila dłużyła mi się miłosiernie. Już myślałam że się utopię, gdy magle poczułam na swoim ciele czyjeś ręce. A już po chwili znalazłam się na moście. Leżałam i krztusiłam się jeszcze chwile wodą. Wtedy otworzyłam oczy i patrzałam na twarz osoby która mnie uratowała. Nie był to Lou. A Dawid. Skąd on się tu wziął?!
Usłyszałam też że cała reszta moich przyjaciół biegnie i krzyczy na Lou
-Coś ty zrobił pacanie?!
-Chciałeś żeby się utopiła?!
-Kochanie nic Ci nie jest? –podbiegł do nas Niall i odtrącił ode mnie Dawida, tak że to on znalazł się przy mnie.
-Nie, nic mi nie jest. –powiedziałam do blondyna –Dziękuję –teraz zwróciłam się do Dawida.
On się uśmiechnął i powiedział:
-Teraz jesteśmy kwita.
Wszyscy podejrzanie na niego spojrzeli, a on się speszył, więc wypalił:
-To ja już może pójdę. Mam nadzieję że do zobaczenia. –odwrócił się i poszedł
Dziewczyny od razu kucnęły koło mnie i zaczęły wypytywać skąd go znam, mówiły że jest przystojny i wgl. A chłopaki zazdrośnie się mu przyglądali
-Przepraszam Klaudia. –teraz koło mnie kucał Lou –nie wiedziałem że nie umiesz pływać. Przepraszam
-Mogłam się utopić. Następnym razem zastanów się zanim coś zrobisz.
-Czyli mi wybaczasz?
-No tak
-Dziękuję –rzucił mi się w ramiona.
-Dobra idziemy z tąd.
     Później już się wszyscy komapaliśmy, byliśmy też coś zjeść. Miło spędziliśmy czas. Od czasu do czasu widziałam jeszcze Dawida. Cały czas nam się przyglądał. I zauważył to chyba też Niall bo cały czas mnie przytulał itp. Zazdrośnik.
     O 16:47 wróciliśmy do domu. Wszyscy byli u nas, więc oglądaliśmy filmy. Siedzieli u nas do 20 i pojechali. Ja poszłam pod prysznic i spać.
No to jest następny J Mam nadzieję że się podoba J Pisałam go tak jakoś szybko, więc może nie jest do konca dopracowany. Za co przepraszam.
Ale mam jednak nadzieję że wam się podoba i skomentujecie ;c
Coś ostatnio opornie wam to idzie ;c
No ale dobra, nie wiem kiedy następny rozdział, nie spodziewajcie się go za wcześnie, bo muszę napisać na pierwszego bloga rozdział. A to trochę zejdzie. A ja już nie siedzę za często na laptopie, to wiecie… tym bardziej dłużej zejdzie.
      Do następnego :**

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 18.

-No to na nas chyba już czas –oznajmił Louis
-No tak, tak –powiedział z niechęcią Niall
Lou poszedł się ubierać, a blondyn się ze mną pożegnał i poszedł w jego ślady.
Kiedy wychodzili pomachałam im, po czym poszłam do kuchni w której siedział już Liam. Razem zjedliśmy kolację, rozmawialiśmy, było miło. Jednak ten miły wieczór przerwał nam dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć, a to co zobaczyłam kompletnie mnie zdziwiło. Stała tam Dan z uśmiechem od ucha do ucha i walizkami w rękach. To oznaczało jedno.
 -Mogę wejść? –dziewczyna w końcu spytała
 -Jeszcze się pytasz? Wchodź! –odpowiedziałam jej i obserwowałam każdy jej ruch. Walizki postawiła w kącie i podbiegła do Liama który stał za mną. Przywitali się, po czym Li wziął jej walizki i zaniósł na górę, a Dan rozszerzyła ręce, w które od razu wpadłam.
 -Tęskniłam –powiedziałam jak tylko się uwolniłam z uścisku.
 -Ja też. Dlatego jestem –zaśmiała się. Ja dalej patrzałam jak zahipnotyzowana. Nie mogłam do siebie dopuścić myśli że to dzieje się naprawdę. Przecież Li by mi powiedział, nie? Może miała to być niespodzianka? Jak tak, no to wyszło im.
 -To ja pójdę się rozpakować, zobaczymy się jutro. Dobranoc, mała –pożegnała się i pocałowała mnie w czoło. Odpowiedziałam jej „dobranoc” i zawołałam Małego, który na górę poszedł ze mną.
 Kiedy weszłam do pokoju od razu opadłam na łóżko. Dalej męczyło mnie to pytanie „Kiedy oni się zeszli?!” „Czemu Li mi nie powiedział?” No ale cieszę się. W końcu nasza „rodzina” w komplecie.
 Tak rozmyślałam i rozmyślałam że aż straciłam poczucie czasu i nim się obejrzałam minęło pół godziny. Szybko wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam tam szybki, orzeźwiający prysznic . Umyłam zęby i owinięta w ręcznik opuściłam pomieszczenie. W pokoju ubrałam czystą bieliznę i piżamkę i położyłam się spać. „Jutro pierwszy koncert na którym będę” –pomyślałam i z tą myślą usnęłam.
         Następny dzień
Obudziłam się zwarta i gotowa na koncert. Zeszłam z łóżka bez najmniejszych problemów i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam zestaw. Poszłam do łazienki, tam się w niego przebrałam, zrobiłam lekki makijaż i gotowa zeszłam na dół. Liam i Dan już krzątali się po kuchni. Przywitałam się, a oni odpowiedzieli w pośpiechu.
 -Co z wami? –zapytałam ze śmiechem, bo śmieszyło mnie to jak biegają po kuchni cali zestresowani. -Ja mam jeszcze próby, chłopaki zaraz będą a ja nie zjadłem śniadania i jestem nie ubrany
-To trzeba było wcześniej wstać, kochany –powiedziałam z uśmiechem na ustach, i tym razem spytałam Dan:
-A ty co się tak spieszysz?
 -My jedziemy z nimi, więc też się przygotuj –odpowiedziała mi jakoś mniej zestresowana. No więc zrobię jak każe. Zrobiłam sobie śniadanie, które już po 15 minutach miałam zjedzone. Poszłam jeszcze na górę i spakowałam do torby, przygotowane wcześniej rzeczy na koncert. Po czym zbiegłam na dół. Okazało się że chłopaki już przyjechali, więc nałożyłam na nogi buty i wyszłam z domu. Wsiadłam do wielkiej, czarnej limuzyny w której siedzieli po jednej stronie: Parrie, Zayn, Holly i Niall. Skąd ona się tu wzięła? Kto ją zaprosił? Do czego ona potrzebna? Byłam zła, strasznie zła, jednak nie dało się po mnie tego poznać. Przywitałam się z nimi i usiadłam na wolnym miejscu pomiędzy Louisem i Harrym. A na Nialla byłam zła, że pozwolił jej koło siebie usiąść i tym samym doprowadził że musiałam siedzieć naprzeciwko niego… Już po chwili dołączyła do nas Dan i Liam. Dan usiadła koło Zayna, a Liam poszedł do przodu, po czym Lou sobie zażartował:
-Nasz Daddy, przecież musi siedzieć z przodu, a co będzie z dzieciakami z tyłu, co nie Liam?
 -Zamknij się, bo zostaniesz w domu!
-O nie! Tylko nie to! –udawał przerażonego, co w jego wykonaniu wyglądało przekomicznie!
Wszyscy zaczeli się śmiać, a atmosfera się poprawiła. Wyluzowałam się i nie zwracałam uwagi na Nialla. Szczerze to już miałam gdzieś co robi, jeszcze z nią. Słuchałam jak Lou opowiada swoje „kawały” i różne historie. Wszyscy się śmieli, jednak nie dlatego że to było śmieszne, bo były to takie suchary! Śmieliśmy się z niego. Lou pewny siebie, mówi coś, i myśli że śmiejemy się z tego co powiedział, a my śmiejemy się z jego gracji opowiadania, tonu, zmiany głosu. To było coś! Muszę przyznać że Lou ma świetną osobowość, świetny humor. Nie przejmuje się docinkami tylko zmienia je w żart. Taki Lou mi się podoba. Bardzo go lubię. Jednak jak każdego. Każdy jest inny, wspaniały na swój sposób. A Niall jest najwspanialszy. Nie wiem co bym zrobiła gdyby go miało teraz zabraknąć. Mam nadzieję że ta jędza nic nie popsuje, a jeśli tak to chyba jej wydłubię oczy. W końcu dojechaliśmy na miejsca. Już myślałam że wybuchnę. Brzuch tak mnie bolał od śmiechu że nie mogłam wytrzymać. Ostatni raz jadę z Lou, a przede wszystkim ostatni raz koło niego siedzę. Cały czas wbijał mi w żebra swoje palce, co bolało i śmieszyło jednocześnie. Widać było że Niall jest trochę zazdrosny, no ale się tym nie przejmowałam. Ja mogłam być to on też. Tylko że nasza sytuacja jest strasznie inna, bo ja jestem zazdrosna o osobę do której on coś kiedyś czuł, a ta osoba do niego nadal czuje. A on? Zazdrosny o kolegę z zespołu, z którym na serio to pierwszy raz jakoś długo rozmawiam. Dopiero go poznaje i przede wszystkim on wie że ja tylko go kocham, a ja tej pewności nie mam.
-No wysiadajcie na co czekacie? –krzyknął Liam, który był już zna zewnątrz i patrzał przez otwartą szybę Wszyscy poderwali się z miejsca i opuścili duże auto (czyt. Limuzynę :P). Weszli do budynku pod którym zaparkowaliśmy i windą pojechaliśmy na ostatnie piętro. Podziwiałam widoki, kiedy chłopaki poszli na swoją próbę. Razem z Dan, Perrie i niestety Holly wyszłyśmy na wielki balkon, jak można wgl. tak to nazwać. To było ogromne. Jeszcze trochę a byś nieba dotknął. Podeszłam do barierki i oparłam na nią ręce, po czym spojrzałam w dół. Zobaczyłam szosę, na której jeździło pełno samochodów, a w szczególności żółtych, czyli taxówek. Nic nie było słychać. Była totalna cisza. Holly siedziała zesrana na krześle. Chyba ma lęk wysokości. A ja z dziewczynami w ciszy patrzałyśmy na to co dzieje się na dole. Nie było słychać dzwięków silnika, czy trąbienia samochodów, ponieważ byłyśmy za wysoko. Kiedy rozkoszowałam się tym pięknym widokiem, dziewczyny powiedziały że pójdą po coś do picia i jedzenia. Ja nie chciałam zostać z tą szmatą, więc poszłam z nimi. Zeszłyśmy niżej o jedno piętro i tam znalazłyśmy barek w którym kupiłyśmy kapuczino (nwm jak się to pisze, więc napisałam tak jak się czyta). I do tego jakieś opakowanie ciastek. Z tym poszłyśmy z powrotem tam gdzie byłyśmy i się dosiadłyśmy do Holly. Dziewczyny jej też kupiły, bo nie chciały być chamskie. Ona za to podziękowała i nadal cała się trzęsła. Minęło pół godziny. Dziewczyny powiedziały że chłopaki zaraz mają przerwę, więc przyjdą do nas. Cieszyłam się, bo w końcu zobaczę Nialla. I mam nadzieję że nie usiądzie koło niej… Minęło 10 minut i wpadli chłopacy, każdy siadał i było takie zamieszanie, że dopiero za chwile zauważyłam że on siedzi koło niej, a ta łapie go za ramię. Wściekłam się i powiedziałam:
-Przepraszam, idę do łazienki. –i opuściłam taras\balkon. Poszłam szukać łazienki. Nie zajęło mi to dużo czasu. Już po chwili byłam tam gdzie chciałam. Podeszłam do niskiej szafki, nad którą wisiało wielkie lustro. Oparłam się rękoma o blat i spojrzałam w odbicie. Chwile tak stałam zła. Musiałam się ochłodzić, więc odkręciłam kran i podstawiłam ręce. Na których znalazła się woda. Omyłam nią sobie twarz, a kiedy otworzyłam oczy zauważyłam za sobą Nialla. Wytarłam twarz papierem który stało obok i odwróciłam się do niego.
 -Czego chcesz? 
-Chciałem zapytać co się dzieje. Wiem że nie przyszłaś do toalety, żeby skorzystać….
-Dzisiaj, w limuzynie siedziałeś koło niej. Nawet się ze mną nie przywitałeś..
Przerwał mi:
-No bo ona się koło mnie usiadła, miałem ją wygonić?
 -No może i tak było, w co wątpię… no ale tutaj. Dlaczego usiadłeś koło niej?
 -Bo koło ciebie nie było krzesła.
 -To mogłeś przystawić..
-Nie wpadłem na to
-Weź przestań! Przecież musisz się z nią obmacywać, nie? A co tam, czy ja patrze czy nie, ważne że ona jest, nie?
 -Nie! Co ty wygadujesz?
 -Mówię to co widzę! Czy ona musi zepsuć nasz związek? Musi dojść do zerwania, żebyś zrozumiał co straciłeś?
 -Nie! Ja cię kocham! I nigdy nie przestanę!
 -Teraz tak mówisz!
-Dlaczego mi nie wierzysz?
 -Może nie dałeś mi powodów żebym mogła uwierzyć ?
 -To co ja mam zrobić?
 -Nie wiem… może idź do niej?
 -Ale ja nie chcę! Tylko ciebie kocham, nie rozumiesz, tego?
 -Nie, nie rozumiem!
 Spojrzał na mnie ostatni raz. Miał łzy w oczach. Odwrócił się i wyszedł. Byłam na siebie zla. Dlaczego to zrobiłam? Zaczęłam płakać. Usiadłam w rogu i schowałam twarz w dłonie. Łzy lały się o całej twarzy, a ja co chwilę je wycierałam rękoma. „Czemu tak na niego wyjechałaś skoro mówił że Cię kocha?! Dlaczego?! Jesteś głupia! To ty nie doceniasz tego co masz!” –karciłam się w myślach. Ale czy to ma sens? A może to jednak ja mam rację? No i co z tego że tak mówił? Ja też mogę to powiedzieć, ale to nie musi być prawda. Przecież ludzie, najlepiej kłamią. Gorzej jest z mówieniem prawdy! Może on też kłamał? Teraz to już chyba sama siebie chce oszukać! Wiem że Niall mnie kocha, i nic i nikt tego nie zmieni. Chciałam go przeprosić. Wybiegłam na korytarz. Siedział na samym końcu w rogu. Podbiegłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie.
 -Przepraszam –powiedziałam i go pocałowałam najlepiej jak umiałam, odwzajemnił ten pocałunek. Usiadłam na nic okrakiem i dalej kontynuowałam to co zaczęłam. Podobało mi się. Cieszyłam się że wybaczył mi. W końcu czułam że Niall jest tylko i wyłącznie dla MNIE.
 -Przepraszam –powiedziałam jeszcze kiedy już się oderwaliśmy od siebie 
-Ja też Cię przepraszam –uśmiechnął się, on jest taki słodki jak się uśmiecha…
-Idziemy? –zapytałam
 -Tak, tak, chodźmy –wstałam więc z niego, po czym podałam mu rękę i razem poszliśmy do reszty. Udawaliśmy że nic się nie stało. Niall usiadł na moim miejscu, a ja na jego kolanach. Holly była zła. A ja czułam się zaszczycona. Byłam dumna z siebie…
         O 17 zaczął się koncert. Ja z dziewczynami byłam z boku. Czekaliśmy i czekaliśmy i nagle wyskoczyli chłopacy. Zaczeli śpiewać. Cieszyłam się że mogę zobaczyć ich koncert na żywo. Bo w telewizji to nie to samo. Oczami Nialla Wyszliśmy na scenę, a ja szukałem Klaudii. Wiedziałem że ma być z boku, ale nie wiedziałem z którego. Zobaczyłem po lewej stronie kartkę z napisem „I love Niall” jednak byłem pewny że to nie ona. Ona by nie napisała mnie samego. I dobrze wiedziałem. Zauważyłem po chwili że zza kartki pojawia się twarz Holly. Byłem zły że robi takie coś i przychodzi z tym na koncert. Klaudia znowu będzie zła. A ja nie chcę kłótni.. Popatrzałem wiec w prawo i tam dostrzegłem biało- czerwona flagę na której był napis „I love 1D!” Wiedziałem że to Klaudia.
_________________________
 No to macie. xD Szkoda że nie ma 8 komentarzy, no ale jest chociaż 6 :D Proszę o komentowanie, bo lubię być mile zaskoczona tyloma komentarzami, naprawdę  Za każdy BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ! To daje mi straszną motywację! :**
 1 Kom = 1 motywacja  :**
 A jak się podoba rozdział? Do następnego :*

 (Niestety Janowicz przegrał :C Nie pokazał tym brytyjczykom kto tu rządzi :C Czytaliście co ci "mili" brytyjczycy pisali?  „Polak jak to polak, przyleciał żeby zarobić” Nie liczą się z tym, że on cieszy się z wygranej i chce wygrać, tylko sądzą że chce zarobić. Wkurzyli mnie :C )

  (A jeszcze wam napiszę o Polska - usa :) Boże jak się cieszę że wygrali! Szczerze się przyznam że jak zdobyli ostatni punkt w trie-breaku (czy jak to tam się pisze) to miałam zły w oczach. :D Chciałam się poryczeć, hhhaha xd serio xd Bardzo emocjujący mecz. :D XD

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 17.

Obudziłam się o świecie, a mianowicie była to ósma. Wyszłam spod cieplutkiej kołdry i poszłam na balkon. Od razu poranny wietrzyk oblał moją twarz, a ciepły dreszczyk przeszedł przez ciało. Przetarłam oczy, po czym uśmiechnęłam się sama do siebie. Ostatni raz zaciągnęłam się tym świeżym, porannym powietrzem i weszłam do środka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw która razem z kosmetyczką zabrałam do łazienki. Kiedy drzwi były już zamknięte na klucz, ściągnęłam piżamę i nałożyłam zamiast tego koszulę, dżinsy, vansy i marynarkę.<klik> Następnie zrobiłam lekki makijaż i gotowa wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół, do kuchni. Tam zrobiłam sobie tosty i powoli je jadłam. Rozkoszując się każdym jej kęsem. Nalałam sobie do kubka oranżady i wypiłam to, po czym poszłam do salonu. Włączyłam sobie TV, i zaczęłam ogl jakiś serial. Nudny był, więc postanowiłam włączyć laptopa. Tak też zrobiłam. Najpierw weszłam na tt, odpowiedziałam na pare wiadomości, przejrzałam go i zalogowałam się na fb. Tam oczywiście nie było nic ciekawego, no ale przejrzałam wszystko dokładnie. No cóż. Efekt nudy. Następnie weszłam na besty, to akurat lubię, więc oglądałam, czytałam, śmiałam się. Podsumowując fajne to jest. No i czas mi jakoś minął.
Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam –był to Zayn.
-Tak?
-Cześć. Mam prośbę. Pojedziesz ze mną po prezent dla Perrie?
-Tak, a kiedy?
-Najlepiej będzie, jak teraz już pojedziemy.
-No okej. Czekam. –powiedziałam ostatnie słowo i się rozłączył.
Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na stolik. Po czym pobiegłam na górę, do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam z powrotem. Zayn okazało się że już jest. Więc w biegu wzięłam butelkę wody i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu, witając się z nim. Otworzyłam wodę i napiłam się, po czym odłożyłam na półkę samochodu.
-To gdzie jedziemy?
-Do Doncaster.
-Czemu tak daleko? –zdziwiłam się, kiedy powiedział mi ze jedziemy aż do Doncaster, przecież to 3 godziny drogi.
-Ponieważ chcę jej kupić coś czego jeszcze nie ma. Tutaj już przejrzała wszystko i nie ma nic, czym mógłbym ją zaskoczyć.
-No chyba że tak –uśmiechnęłam się do niego. To takie słodkie, że bez żadnej okazji robi jej prezent i jedzie aż do Doncaster..
   Podróż minęła nam jakoś szybko, bo już po 2,5 godz znaleźliśmy się na miejscu. Zayn jechał szybko, no więc… Była to już 11:47, więc od razu poszliśmy do sklepu z ubraniami. Jakoś nie było nic specjalnego, więc wyszliśmy w mgnieniu oka. Szukaliśmy w następnych, podobnych sklepach i dopiero po 2 godzinach znaleźliśmy bardzo ładną sukienkę. Była koloru beżowego, przed kolanko, lekko falowana. Bardzo mi się spodobała i miałam nadzieję że Perrie też się spodoba.
Postanowiłam z Zaynem, że pójdziemy  coś zjeść, więc weszliśmy do pierwszej lepszej „restauracji”. Zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy niecierpliwie. W między czasie też zadzwonił Niall. Musiałam mu powiedzieć gdzie jestem, ale poprosiłam o dyskrecję. Nie chcę żeby ktokolwiek się dowiedział, bo może się wygadać…
    Po skończonym posiłku weszliśmy do sklepu jubelirskiego. Tam kupiliśmy piękny naszyjnik z pierścionkiem. A na koniec kupiliśmy specjalny papier, w który to wszystko zawinęliśmy i włożyliśmy do samochodu, na tylne siedzenie. Mianowicie zakupy uznałam za zakończone i udane.
Była już 15. Więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Dziękuję że ze mną pojechałaś, bez ciebie nie dał bym sobie rady.
-Nie ma za co. To czysta przyjemność. –posłałam mu ciepły uśmiech, na co on odpowiedział tym samym i na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie miałam z Zaynem prędzej jakiś dobrych kontaktów. Nie raz wymieniliśmy może dwa zdania, ale to tak wiecie… na szybko, z wszystkimi, tak bardziej też tyczyło się wszystkich a nie tylko niego. Więc teraz muszę przyznać, że relacje między nami nieco się poprawiły. Oczywiście cieszę się. Bo chcę poznać każdego, takiego jakim jest, a nie jakiego udaje. Nie rozmawiam z nimi za często, dlatego też w ich towarzystwie czuję się niepewnie. Wolę ich bardziej poznać i dzisiaj Zayn dał mi tę szansę. I muszę przyznać że Zayn nie jest tylko tym BadBoyem za jakiego idzie. Jest też bardzo czułym i miłym chłopakiem. To jest najważniejsze…
O 17:29 zajechaliśmy pod dom. Pożegnałam się z muzułmaninem i opuściłam jego auto. Po czym skierowałam się do domu. Drzwi były otwarte, więc Liam był w domu. Od razu przy drzwiach ściągnęłam buty oraz marynarkę i krzyknęłam na cały dom „Wróciłam”. Jednak nie dostałam odpowiedzi. Weszłam do kuchni, a tam przy stole w najlepsze rozmawiał sobie z Niallem.
-No cześć chłopaki. –przywitałam ich szerokim uśmiechem
-No cześć Klaudia –przywitali się tak samo, jednak Niall pocałował mnie jeszcze.
Usiadłam z nimi do stołu, a oni zaczeli wypytywać co robiliśmy, co kupiliśmy, gdzie byliśmy.
Na nic im nie odpowiedziałam, nie muszą wszystkiego wiedzieć. Więc żeby zmienić temat, zaproponowałam film. Zgodzili się bez wahania. Wiec przenieśliśmy się do salonu.
-Nakarmiłeś Małego? –spytałam Liama, ponieważ sama nic mu dzisiaj nie dałam.
-Tak, tak, nie bój się. Jest najedzony, ale karmę schowałem w inne miejsce, bo Niall widział skąd brałem
-No i co z tego? –oburzył się blondyn
-Jeszcze być mu zjadł i co wtedy?! –najpierw krzyknął, a potem zaczął się z tego tak  śmiać żę turlał się po podłodze Liam.
-Śmieszne wiesz…
-No bardzo!
-Dobra, dobra. Koniec. Jaki film oglądamy?
-Nie wiem, sama jakiś wybierz.
-No dobrze. No to weźmy ten –pokazałam na film o tytule „Powrót do domu”. Liam go włączył i w objęciach Niallla, oglądałam go.
Był to dramat, wiec pewnie dlatego go wybrałam. Lubię dramaty, ponieważ lubię sobie czasami na końcu popłakać. Nie wstydzę się tego, czy ktoś jest w pokoju, czy ktoś widzi jak ronię łzy, czy też nie. Mam to gdzieś. Bo właśnie takim zachowaniem udowadniam że mam uczucia i jestem człowiekiem.
Strasznie zadziwiają mnie ludzie którzy na takich właśnie scenach ja ktoś umiera, inni się śmieją. Znam takie osoby, bo właśnie znam je ze szkoły…
    Po skończonym filmie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Tak weszłam do pokoju, w którym był Niall. Oczywiście musiał trawić komplementy, jednak ja go wyrzuciłam się umyć. A sama ubrałam się w piżamkę, po czym położyłam się do łóżka. Nie musiałam długo czekać, a blondynek już ze mną był i wtulona w niego usnęłam.
     Następny dzień
Obudziłam się coś około 10. Przesunęłam ręką po miejscu koło mnie. Tak, Niall tam był. No ale cóż, nie dziwię się, nie dość że żarłok to jeszcze śpioch. Zgrabnym ruchem wygramoliłam się spod kołdry i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej zestaw, wzięłam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Teraz zaczęłam się zastanawiać po co ja tą kosmetyczkę biorę do pokoju, jak mogę zostawić w łazience. No ale dobra.
Ściągnęłam z siebie piżamę i ubrałam zieloną koszulę, beżowe spodnie, zielone vansy i katanę.<klik> Zrobiłam lekki makijaż i gotowa wyszłam z łazienki –zostawiłam tam kosmetyczkę. (hhahaa, musiałam to napisać)
Kiedy weszłam do pokoju, okazało się że Niall jeszcze śpi, więc ostatni raz na niego spojrzałam i zeszłam na dół. Zabrałam się za robienie naleśników. No i wtedy zszedł Niall
-Co to za piękny zapach? –powiedziała, zaciągając się nim.
-Robię naleśniki, chcesz?
-No ba! Oczywiście się chcę!
-To siadaj, zaraz będą.
Posłusznie usiadł do stołu, a ja położyłam na niego naleśniki i dżem. Od razu zabrał się za jedzenie, więc ja musiałam też się dosiąść bo by dla mnie nic nie zostało. Trzy jeszcze odłożyłam dla Liama. A resztę zjedliśmy my.
Po skończonym posiłku, wróciliśmy do mojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Niall włączył laptopa, a ja wtulona w jego barek, patrzałam co robi. Wszedł na tt, odpowiedział paru fankom i z niektórymi porozmawiał na skype. Nie widziałam jeszcze tak szczęśliwych dziewczyny, jak te z którymi blondynek rozmawiał.
Po godzinie wyłączył laptopa i odwrócił się twarzą do mnie. Niechcący powiedziałam po polsku
-Kocham Cię
Niall jednak się uśmiechnął i to samo powiedział jednak po angielsku.
-Może pójdziemy na spacer? –zaproponował blondyn, na co ja tylko kiwnęłam głową na tak. Więc obydwoje wstaliśmy ze swojego miejsca i zeszliśmy na dół. Liamowi oznajmiliśmy że wychodzimy i opuściliśmy dom. Niall złączył nasze palce i poszliśmy w stronę centrum.
Kiedy już się tam znaleźliśmy, była chyba 15. Niall już zrobił się głodny, więc poszliśmy do restauracji. A po posiłku, postanowiliśmy że pójdziemy do kina. I tak też zrobiliśmy. Wybraliśmy jakiś film pod tytułem „Uninvited Guests”. Był bardzo ciekawy, to muszę przyznać. Skończył się po 1:50 minutach, więc około 18. Teraz już postanowiliśmy wrócić do domu.
    Otworzyliśmy drzwi, a głośne rozmowy słychać były w kuchni. Miałam nadzieję że nie ma tam jej. I na całe szczęście był tam tylko Li i Lou.
-Cześć chłopaki –przywitałam się z nimi, na co oni też odpowiedzieli
-Cześć.
Niall z nimi został, a ja poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na tt, fb i przejrzałam besty. Wtedy wpadli oni. Niall i Lou usiedli koło mnie, wiec wzięłam aparat i zrobiłam nam zdjęcie. Dawno nic nie dodałam na tt, więc od razu zawitało u mnie.
 ____________________________________
No i jest następny :) 
Ale mało kom było pod ostatnim, więc teraz:
               8 KOM = Nowy ROZDZIAŁA!