czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 21.

Znaleźliśmy się pod nie wielkim budynkiem. Pomalowanym na biało. Nie był jakoś specjalnie ładny, od razu można rozpoznać, że to Polski szpital. Stałam przed nim i wpatrywałam się w każdy najmniejszy szczegół. Bałam się tam wejść. Był dość mocny wiatr, który oblewał moją twarz, przez co przechodził mnie dreszcz. Po raz pierwszy od bardzo dawna tak źle się czułam. Niby chciałam wejść, a niby nie. Sama już nie wiedziałam co mam robić. Jednak chcę być silna. Przełknęłam ślinę, a Niall złapał mnie za rękę. Pociągnęłam go w stronę drzwi.
W środku wyglądał tak samo przerażająco jak z zewnątrz. Wszystkie ściany pomalowane na biało, pod którymi stały zielone krzesełka. Długi korytarz, a na jego samym początku mały „stolik”, „lada”, nie wiem jak to się nazywa :D
Podeszłam do kobiety która tam siedziała, i zapytałam o ojca. Od razu powiedziała mi pod którą salą leży, więc tam się udaliśmy. Szliśmy cały czas w ciszy. Niall nic nie mówił, tylko cały czas rozglądał się na różne strony. Ja natomiast, nie mogłam sobie wyobrazić jak to nasze spotkanie będzie wyglądało. Co ja im powiem? Jestem strasznie ciekawa, czy mama coś piła. Jak ona na mnie zaaraguje. Miałam mętlik w głowie, nic nie mogłam stosownego ułożyć. Czekałam tylko aż ją zobaczę.
W końcu stanęliśmy przy tych drzwiach, z numerem 11. Spojrzałam na Nialla, a on mnie przytulił i obiecał że wszystko będzie dobrze, mówił że jest ze mną i nie mam się czego bać. Muszę przyznać że to mi pomogło. Nie wiem jak bym dała sobie radę, tu sama. Na pewno bym się poddała i uciekła stąd. Ale na szczęście jest ze mną Niall, wspiera mnie i ja to czuję. Czuję że przy nim jestem silniejsza. Wspaniałe uczucie mieć kogoś takiego u boku.
Wzięłam ostatni głęboki wdech i złapałam za klamkę. Serce zaczęło bić mi szybciej, kiedy zobaczyłam go leżącego w tym szpitalnym łóżku i ją siedzącą obok. Chciałam się wycofać, ale Niall mi na to nie pozwolił. Podeszłam bliżej i wtedy „mama” zorientowała się że weszliśmy tu. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Nie wiedziałam co mam robić. Patrzałam na nią, obserwowałam każdy jej ruch, dokładnie. Wstałam z krzesła i podeszłam do mnie, a ja natychmiast mocniej ścisnęłam rękę Nialla.
-Świetnie że cię widzę, stęskniłam się, tata na pewno bardzo się ucieszy. –mówiła to cały czas z uśmiechem na ustach. Sama nie wiem czy mnie to drażniło. Nie wiedziałam też do końca czy jest to szczery uśmiech…
-Przyjechałam tu, ponieważ taka jest moja rola. Coś się dzieję z ojcem, nie chce być jak większość tej dzisiejszej młodzieży. Ja mam uczucia, i chcę też sprawdzić co z waszymi. Czy nadal jest tak jak było. Czy może przemyśleliście to co zrobiliście źle. Chcecie się poprawić i naprawić swoje błędy. Jeżeli nie, to powiedz, bo w takim razie nic tu po mnie. Nie mam zamiaru przechodzić tego koszmaru po raz drugi. Ułożyłam sobie jakoś życie z osobami które naprawdę kocham i wiem że one kochają mnie.
-Możemy porozmawiać? –teraz nie cieszyła się tak jak na początku, miałam nadzieję że w końcu coś do niej dotarło. Mi też jest ciężko żyć bez nich, może i skrzywdzili mnie, ale to cały czas moi rodzice, którzy mnie wychowali. Przecież ten koszmar zaczął się nie od moich narodzin, a tylko pare lat temu. Jednak może AŻ pare lat temu?
-Przecież rozmawiamy
-Ale na osobności, w cztery oczy. Proszę.
Spojrzałam na Nialla, w jego oczach widziałam że zachęca mnie, prosi bym poszła. Więc tak też zrobiłam. Wyszłam na korytarz i weszłam do łazienki która była naprzeciwko, matka szła cały czas za mną.
-To o czym chcesz pogadać?
-Słuchaj…wiem że cię skrzywdziliśmy, cały czas piliśmy, wykorzystywaliśmy, byliśmy. Ale koniec z tym. Wiemy że zrobiliśmy błąd że w ogóle zaczęliśmy z tym, ale się uzależniliśmy. Nie mogliśmy przestać. To było silniejsze od nas. Jednak przestaliśmy. Zrozumieliśmy co robiliśmy źle
-żle? To było okropne! Jak mogliście tak traktować własne dziecko?! Nawet nie wiecie jak ja wtedy potrzebowałam waszego wsparcia! Ale dla was liczył się tylko alkohol!
-Wiemy o tym, przepraszam bardzo, ale my naprawdę robiliśmy to pod wpływem alkoholu i nawet nie wiem co robiliśmy. Teraz dopiero przejrzeliśmy na oczy, kochamy Cię. Chcemy żebyś nam wybaczyła. Proszę.
-Myślicie że tak łatwo wam wybaczę?
-A co mamy zrobić żebyś nam wybaczyła?
-Pozwólcie mi zamieszkać z Liamem. W Anglii.
-Ale…
-żadnych ale, albo robicie to o co was proszę, albo oddajcie mnie do adopcji. Nie chcę z wami mieszkać. I jeżeli mam być szczera, to powiem w prost że brzydzę się wami. Wy nie wiecie cor obiliście, ale ja tak, dokładnie pamiętam wszystko te świńskie sytuacje. Nie mogę wam teraz od tak odpuścić.
-Może wróćmy już co?
-A powiedz mi jeszcze, co z nim?
-Ma raka. Nie wiemy czy lekarzom udała się to jakoś powstrzymać, jeżeli nie, to umrze.
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z tej łazienki i wróciłam do Sali w której był Niall. Spojrzałam na ojca. Ale ja już nic nie czuję. Nie czuję do nich złości, nienawiści, a tym bardziej miłości. Dla mnie oni to jak jakaś dalsza rodzina. Z którą się nie widuję. Szanuję ich, bo w końcu są gdzieś tam w moim sercu, są częścią moje nieszczęsnego życia, ale tak naprawdę to nie mam ochoty z nimi gadać, czy coś….
Podeszłam do Nialla i poprosiłam żeby mnie stąd zabrał. Więc „pożegnałam się z matką i powiedziałam że przyjdę jutro” po czym wyszłam z Sali.
     W końcu znaleźliśmy się w hotelu. Opadłam ciężko na łóżko i wzdychnęłam,
- I jak? –w końcu zapytał Niall
-Normalnie. Przeprosiła mnie, można powiedzieć że przyjęłam jej przeprosiny, bo i tak chcę stąd wyjechać. Jaz nimi nie zostanę. Wracam do Londynu.
-To świetnie –powiedział z uśmiechem i rzucił się na łózko, lądując koło mnie.
-Świetne to łóżko, nie? –zmieniłam temat, bo nie chcę już o nich rozmawiać.
-Jestem głodny idziemy coś zjeść?
-Tak, pewnie na dole coś mają. Albo zamów coś. –złapał szybko za telefon, ale po chwili przypomniał sobie że nie umie po Polsku. Zaśmiałam się i przejęłam od niego komórkę. Zamówiłam coś do jedzenia, które raz dwa nam przynieśli. Niall cieszył się jak dziecko, bo powiedział, że dawno nic nie jadł.
    O 18 poszłam wziąć prysznic, bo byłam przemęczona całym tym dniem. Raz dwa się umyłam, a zarazem odprężyłam i już po 15 minutach leżałam w łóżku, i poszedł Niall.
Wtuliłam się w kołdrę i leżałam czekając na blondyna. Nie musiałam czekać długo, bo raz dwa i znalazł się koło mnie. Odpalił laptopa i włączył tt. Jednak jakieś fanki się dowiedziały że jest w Polsce, bo był straszny spam. Wszyscy się go o to pytali. Napisał tylko krótkiego tweeta że jest zmęczony i idzie spać. I wyłączył laptopa. Wtuliłam się w jego ciepły tors i tak usnęłam.
_______________________________
Nie było tych 6 kom, ale już wam wstawiłam ten rozdział, bo napisałam go jakieś pare dni temu -.-
Proszę naprawdę żebyście docenili to i może tym razem będzie więcej.. 

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Oby rodzice Klaudii przystali na jej propozycję. Ona musi mieszkać w Londynie z Liasiem i Dan oraz wyjść za Nialla, mieć z nim gromadkę dzieci itd. itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Dobrze, że Niall był z dziewczyną w tych trudnych dla niej momentach ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ta "lada" i "krzesła" to się nazywa RECEPCJA głuptasie haha xd A rozdział świetny *.* /Ewela xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział czekam na next... i co z tą Holly? wkurzyła się :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny *u* Kocham to, no ! xD <33 i Ciebie xD
    Zapraszam do mnie
    Oczywiście czekam na next : *

    OdpowiedzUsuń