sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 20.


Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegar. Była 9:03. Przetarłam oczy i spojrzałam w stronę okna. Słońce świeciło, czyli była  ładna pogoda. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakiś zestaw. Po czym poszłam do łazienki żeby się w niego przebrać. <klik>Oczywiście zrobiłam też makijaż i uczesałam włosy. Gotowa zeszłam na dół. Liam i Dan siedzieli w salonie i coś oglądali w TV. Przywitałam się z nimi i sama poszłam do kuchni, żeby coś zjeść.
Zrobiłam sobie szybkie „danie”, czyli płatki z mlekiem. Po 10 minutach już miałam zjedzone. Kiedy wkładałam brudne naczynia do zmywarki, wszedł do kuchni Li. Nie miał jakiejś zadowalającej miny, więc trochę się obawiałam.
-Coś się stało?
-Bo wiesz, wujek, to znaczy, twój tata jest w szpitalu. Dzwoniła twoja mama do mojej. Oni wiedzą że jesteś z nami, bo nikt inny by cię nie wziął. Nie chcą cię z tąd zabierać, bo wiedzą że tu masz lepiej.
-Czy mama była pijana kiedy dzwoniła do twojej? –zapytałam, bo to jest dziwne, żeby ona się o mnie martwiła i chciała dla mnie tego co najlepsze, a co dopiero tata.
-Nie wiem, ale mam pytanie, chcesz wrócić do Polski? Lekarze prawdopodobnie nie dają twojemu ojcu dużo dni życia, sama wiesz z jakich powodów. –No tak jak ciągle pił…
-Tak, chcę, nawet dzisiaj. Ale…-zawahałam się, ale nie chce tam już zostać na zawsze- czy będę mogła tu wrócić –Liam się zaśmiał i odpowiedział:
-Oczywiście że możesz..
-Dziękuję –przytuliłam go i weszła Dan.
-Jak chcesz mogę lecieć z tobą.
-Nie, dam sobie radę, ale gdybyście mogli, to załatwicie mi samolot? I w jakim szpitalu leży tata?
-My się tym zajmiemy, a ty idź się spakować. Nie bierz wszystkich ciuchów, bo jeszcze tutaj wrócisz, mamy nadzieję że nie będziesz tam długo. –powiedziała Dan, a ja zrobiłam tak jak kazała i poszłam się spakować.
Sięgnęłam największą walizkę jaka była w pokoju i wpakowałam w nią 1/3 moich ciuchów, no bo po co mi więcej? Jadę tam zobaczyć co z ojcem, a nie żeby zostać na zawsze…. W wolne miejsca wsadziłam moje potrzebne rzeczy z łazienki. M.in. szczoteczka, i takie tam. Raz dwa i byłam spakowana. Zeszłam na dół i walizkę postawiłam przy drzwiach, po czym poszłam do kuchni. Liam rozmawiał przez telefon, a Dan trzymała jakąś kartkę w ręce. Podała mi ją i powiedziała że w tym szpitalu leży tata. Przeczytałam ją. Wiedziałam gdzie to jest. Blisko mojego domu.
Kiedy Li skończył rozmawiać, powiedział że taxówka zaraz będzie. Więc zaczęliśmy się ubierać. Ja tylko buty i byłam gotowa.
-A, czy mogę się pożegnać z Niallem?
-Jedziemy na lotnisko. My wszystko załatwiliśmy
-Ale..
-Żadnych ale, my wszystko załatwiliśmy – i co ja mogłam zrobić? Chciałam się z nim pożegnać, przecież nie wiem na ile tam wyjeżdżam. Nie wiem kiedy wrócę, kiedy się spotkamy. Nie mam pojęcia. Obawiam się, sami wiecie z jakich powodów, ale ufam blondynowi i wiem, a raczej wierzę że nic głupiego nie zrobi..
    Tak jak mówili, taxówka przyjechała po 5 minutach. Zapakowaliśmy moją walizkę i weszliśmy do samochodu. Były trochę korki, więc nie za szybko tam dotarliśmy. No ale jakoś daliśmy radę, żeby się wyrobić w pół godziny. Myślałam ze więcej czasu nam to zajmie.
   Razem weszliśmy na lotnisko. Liam poszedł do tej tam całej kasy, czy czegoś i odebrał bilety. Czekaliśmy jeszcze 25 minut i miał być samolot. Czas dłużył mi się i dłużył. Cały czas myślałam o Niallerze.
I w pewnym momencie odwróciłam się i go zobaczyłam. Szedł w naszą stronę. Czułam się jakbym widziała go po raz pierwszy od jakiś 10 lat. Naprawdę. Jego widok strasznie mnie ucieszył. Szybko wstałam z miejsca i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję, przez co zgubił walizkę którą trzymał w ręce.
-Cieszę się że Cię widzę. –wyszeptałam mu na ucho. Czułam że się uśmiecha. –A po co ci te walizki?
-Lecę z tobą.
-Naprawdę? –odchyliłam się trochę żeby spojrzeć mu w oczy, a kiedy potwierdził że leci ze mną do Polski pocałowałam go.
    Czekaliśmy jeszcze 10 minut i poszliśmy na odprawę. A później do samolotu. Kiedy już się w nim znaleźliśmy i zajęliśmy miejsca, oczywiście Niall wyciągnął jedzenie. A ja nałożyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Nie wiem czemu ale w samolocie zawsze śpię, i tak było też tym razem. Po 10 minutach lotu, spałam.
      Obudziła mnie stewardessa, która mówiła że zaraz lądujemy w Polsce, więc mamy zapiąć pasy. Obudziłam Nialla który też spał i powiedziałam co ma zrobić.
    Natomiast po 10 minutach już byliśmy na miejscu i wychodziliśmy z samolotu. Po czym odebraliśmy swoje bagaże, a ja zamówiłam taxówkę, ponieważ Niall nie znał polskiego.
     Samochód zatrzymał się pod moi domem. Strasznie się bałam tego co zobaczę w środku. Ten zapach, a raczej smród roznosi się pewnie po całym domu, który jest cały poobrzucany ciuchami i butelkami.
Niall wziął nasze walizki, a ja podeszłam do drzwi by je otworzyć. I było tak jak podejrzewałam. Gdy tylko przekroczyłam próg, smród doszedł do mojego nosa, a oczy zaczęły mię piec. Już dawno nie czułam tego zapachu, więc teraz uroniłam parę łez. Niall stał zaraz za mną. A kiedy zobaczył ten dom, najwyraźniej się przestraszył. Pewnie nigdy nie widział tak zaniedbanego domu jak ten. Złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę, poczym wyprowadził z domu. Kazał mi go zakluczyć, więc zrobiłam tak jak kazał. Następnie powiedział że mam zadzwonić po taxówkę. To też zrobiłam. Kiedy już przyjechała wpakował nasze rzeczy do auta i usiadł koło kierowcy, a ja z tylu. Jak się okazało facet mówił po angielsku, więc Niall się z  nim dogadał. Kazał nas zawieść do najbliższego hotelu. I tak też się stało. Po 10 minutach staliśmy przed wielkim budynkiem. Cieszę się że Niall mnie z tamtąd zabrał. On jest moim bohaterem.
    W końcu byliśmy w pokoju. Wielkim pokoju. Nawet chłopaki nie mają takich wielkich. No ale się nie dziwię, ponieważ Niall zabrał nas do najdroższego jaki tylko mógł być. Pięciogwiazdkowy.
-Dziękuję –powiedziałam i usiadłam na wielkim łóżku. Niall spojrzał na mnie i spytał:
-Za co?
-za to że przyleciałeś tutaj ze mną i nie pozwoliłeś zostać w tamtym domu. Nawet nie wiesz, jakie złe wspomnienia mi przyniósł.
-Robię wszystko dla twojego dobra. Kocham Cię po prostu.
Wstałam i go przytuliłam a zaraz z uśmiechem na twarzy zapytałam:
-A jak ci się podoba Polska? Nigdy tu nie byłeś, nawet nie wiesz co to będzie, jak wasze fanki się dowiedzą że właśnie tutaj się znajdujesz.
-Polska, to wspaniałe państwo. Piękne dziewczyny, jedną mam przed sobą. –powiedział i mnie pocałował. Poczułam że mam motylki w brzuchu. Niall jest taki słodki, że każde wypowiedziane przez niego słowo, przyprawia mnie o dreszcze. Nawet nie sądziłam że może mnie w życiu spotkać coś tak wspaniałego, jak blondyn. Dziękuję życiu za to że tak właśnie się potoczyło i go poznałam. Nie sądziłam że moje Zycie może nabrać kolorów, może być piękne…. Myliłam się, teraz wiem że nawet mnie może spotkać coś dobrego. Ale że Az tak dobrego, to nie sądziłam….
-To chcesz jechać do tego szpitala?
Przełknęłam ślinę, bo trochę się obawiałam tego „spotkania”. Zobaczę rodziców, po ucieczce z domu. Tak naprawdę nie powinnam przejąć się nimi. Dlaczego? Dlatego że zrobili mi z życia piekło. Przez nich wiele wycierpiałam. Stałam się strasznie samodzielna. Zamknęłam się w sobie. Nie było dnia, żebym nie płakała. W szkole nikt mnie nie lubił, dlatego czemu polubił mnie Niall? Może dlatego że nie znał mojej sytuacji, nie wiedział jakich mam rodziców, co się ze mną działo zanim go poznałam, w jakich warunkach żyłam. A może po prostu dlatego że on jest wspaniałym człowiekiem, nie patrzy na to jak ktoś wygląda, jak się ubiera. Tylko patrzy na charakter, na duszę. On nie jest osobą, która zakochuje się w pierwszej, ładniejszej dziewczynie. Widać to przecież po tym że przez wiele czasu nie miał dziewczyny. A codziennie widział inne, ładne dziewczyny. Jednak żadną się nie zainteresował. Bo nie oceniał je po wyglądzie. O ta jest ładna, więc musi być fajna, zabawna, troskliwa itp. On czekał na tą jedyną. I teraz wierzę że to właśnie ja nią jestem. Z tą świadomością życie jest o wiele lepsze. Niall jest moim pierwszym i chcę żeby był moim ostatnim chłopakiem. Moim na zawsze…
-To jak?
-Tak, jedziemy.
Zamówiliśmy taksówkę, podałam adres kierowcy i pojechaliśmy do tego szpitala.
No to jest następny rozdział. :D Chyba nie musieliście dlugo czekać, prawda? J
Mam nadzieję że wam się podoba :D
Niestety ostatnio znowu zabrakło komentarzy, 3 czy tam 4 to nie jest nic wielkiego na tyle wejść, naprawdę. ;c Cieszę się że w ogóle wchodzicie, bo to jest już coś, ale moglibyście też zostawić po sobie komentarz, moje życie też było by lepsze. Ja się strasznie staram żeby te rozdziały na tym blogu były jak najlepsze. Na tamtym już się tak nie staram, ale to tylko i wyłącznie wina właśnie czytelników. Tak z dnia na dzień każdy przestał komentować. To smutne najpierw napisać jak najlepiej się umie rozdział, apotem dostać wymuszony komentarz. Ja tez nie lubię pisać że ileś tam kom, nowy rozdział, bo wolę jak sami to napiszecie, bo doceniacie to co dla WAS robię ;c
Ale jeżeli nie sami, no to ja musze ;c
6 kom = nowy rozdział
I proszę żebyście nie pisali z anonima 3 kom, b je usunę, ja wiem kiedy ktoś tak oszukuje, więc proszę tego nie robić. Może na tym blogu nikt tak nie zrobił, ale na tamtym owszem :D
Więc komentujcie, negatywnie, pozytywnie, nie ważne jak, ale komentujcie xd Proszę :**
           Do następnego :*

3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba. Fajnie, że Niall poleciał z dziewczyną, ona potrzebuje wsparcia. Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. ^^
    Ale się cieszę , że Niall poleciał z Klaudią. To takie kochane. *.*
    Ciekawe , jak bd na spotkaniu z rodzicami .
    Supcio , że tak szybko dodałaś rozdział.
    Życzę weny . Czekam na next'a.
    xoxo Luce. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award
    1d-my-life-opowiadanie.blogspot.com
    maja-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń