wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 19.


No to tak: Koncert w końcu się skończył. I ja z dziewczynami siedziałam już w limuzynie, a chłopaki rozdawali jeszcze autografy i robili sobie zdjęcia z fanami. Miałyśmy dużo miejsca, więc każda z nas leżała. Byłyśmy wykończone.
Po 30 minutach przyszli chłopacy. Wpadli do tego samochodu, jak jakieś słonie. Każdy, ciężko wzdychając, opadł na siedzenie.
-Jestem wykończony –oczywiście musiał coś powiedzieć, bo by nie przeżył Lou.
-Nie tylko ty –skomentowałam i wtedy już każdy był cicho. Szybko dojechaliśmy do domu. Najpierw do naszego (mój, Liama i Dan). Pożegnaliśmy się ze „wszystkimi”. Myślę że wiecie z kim nie żegnałam się. I opuściliśmy limuzynę. Od razu po przekroczeniu progu, zrzuciłam z nóg buty i poszłam na górę. Weszłam do swojej łazienki i napuściłam do wanny wody. Ściągnęłam ubrania i rzuciłam je gdzieś w kąt, po czym weszłam do wody. Cały ten pot zmyłam z siebie, co dało mi wielką ulgę. Leżałam w wannie prawie zasypiając, więc kiedy już byłam dokładnie umyta, wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem i opuściłam łazienkę.
W pokoju założyłam czystą bieliznę i piżamkę, po czym położyłam się do łóżka. Jednak coś nie dawało mi spać. Tak- byłam głodna. Więc z powrotem musiałam opuścić łóżko. A tak wygodnie się leżało.
   Zeszłam na dół. Nikogo tam nie zastałam. Było ciemno. Więc zapaliłam światło w kuchni i podeszłam do lodówki. Stałam chyba z trzy minuty i zastanawiałam się co mam wziąć. Tak, było tego pełno. Nie to co u mnie w domu. Albo nie było niczego, albo piwo…
W końcu zdecydowałam się na jakiegoś hamburgera. Oczywiście musiałam go podgrzać bo był zimny. Już po minucie siedziałam i jadłam.
Kiedy skończyłam, znowu podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej batona i poszłam na górę. Położyłam się do łóżka, zjadłam to co miałam. Papierek odłożyłam na szafkę i wyłączyłam lampkę.
                Następny dzień
-Wstawaj, wstawaj –poczułam, że ktoś mnie sztura i mówi coś do mnie. Kiedy już się lekko obudziłam, wiedziałam że to Dan mnie budzi.
-Co jest? –zapytałam, kiedy już siedziałam z otwartymi oczami
-Jedziemy nad morze. Szykuj się. Masz godzinkę. –powiedziała i opuściła pokój.
Wtedy dopiero wszystko do mnie dotarło. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegar. Była 9.
„Pewnie chcą jechać na cały dzień” –pomyślałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna, by sprawdzić jaka jest pogoda, co było niepotrzebne, bo skoro jedziemy nad morze to musi być ładnie.
Wróciłam, więc do szafy i zaczęłam w niej szukać, czegoś odpowiedniego. W końcu znalazłam krótką bluzkę w paski. Co prawda odkrywała mi brzuch, ale jedziemy nad morze, to i tak ją ściągnę i będę na staniku… Do tego wzięłam też czarne szorty i balerinki. Do torebki, schowałam parę drobiazgów i przewiesiłam ją przez ramię. A na nos założyłam czarne okulary. <kilk>
W łazience zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w niechlujnego koka. Gotowa zeszłam na dół.
-Cześć –przywitałam się z Liamem, który siedział w kuchni i się objadał.
-Cześć, cześć –odpowiedział z pełną buzią
-Po pierwsze nie mówi się z pełną buzią, a po drugie nie objadaj się, bo jak będziesz się kompał to dostaniesz Skórczu. –zaśmiałam się
-No i co z tego? Jestem głodny. –ja tylko pokiwałam głową i sama podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej tego samego batona co wczoraj i go zjadłam.
-No i kto to mówi? –powiedział Liam, patrząc na mnie, jak jem.
-Ja jem tylko batona, a ty?
-A tam!
-No widzisz –rzuciłam i wyszłam z kuchni. Poszłam do salonu. Zastałam tam Danielle.
-O której będą chłopaki?
-Za pół godziny –uśmiechnęła się i poklepała miejsce koło siebie. Usiadłam koło niej i zaczęłam oglądać jakiś film. Jednak przypomniało mi się, że skoro jedziemy tam na cały, lub chociaż pół dnia, no to musimy mieć ze sobą jakieś jedzenie, prawda?
Poszłam więc do kuchni i wzięłam się za robienie kanapek. Liam bacznie przyglądał się temu co robię. A kiedy skończyłam powiedział:
-Właśnie miałem robić kanapki, ale mnie wyprzedziłaś, dziękuję –poklepał mnie po ramieniu, ze  śmiechem
-O ty! Wykorzystałeś mnie! –odwróciłam się i zdążyłam walnąć go w barek. Odwrócił się i z uśmieszkiem powiedział:
-Wojna dopiero się zaczęła. –podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać, tak że nie mogłam złapać oddechu.
-Liam przestań! –mówiłam przez łzy, od tego śmiechu.
Jednak on nie przestawał. Na szczęście do kuchni wszedł Niall. Nie wiadomo skąd, no ale pewnie już przyjechali
-Co tu się dzieje? –zapytał zdziwiony
-Pomóż –powiedziałam, a ten od razu podszedł do mnie i odciągnął mnie od Li. Tak że wylądowałam w jego ramionach.
-Dziękuję, mój Książe. –powiedziałam i go pocałowałam
-No dobra, gołąbeczki, jedziemy już! –krzyknął nam do ucha Liam i wyszedł. Odkleiłam się od blondyna, wzięłam przygotowane wcześniej kanapki i wyszłam na zewnątrz. Dan zakluczyła dom, a ja wsiadłam do jednego z samochodów. Tak, były dwa. Bo inaczej byśmy się nie pomieścili, a limuzyną przecież nie pojedziemy. A więc w tym byłam ja, Louis, Harry i z przodu Perrie, a za kierownicą Niall. A w drugim za kierownicą jeden z ochroniarzy, no bo musiał chociaż jeden jechać. Koło niego Liam, a z tyłu Dan, Zayn i Holly. Tak więc dobrze wybrałam wsiadając do pierwszego.
      Po 20 minutach znaleźliśmy się na plaży. Podróż była wyczerpująca bo Lou ciągle coś gadał, pytał się, o byle jakie rzeczy. To było wkurzające, no ale trzeba mu wybaczyć. Jest najstarszy a zachowuje się jak dziecko. Cały Louis.
Kiedy wyszłam z samochodu od razu usłyszałam szum fal. Tak, po prostu muzyka dla moich uszu. Pomogłam wygrzebać się z samochodu Louisowi, bo jak to on powiedział: Jestem przyklejony do siedzenia. Ciekawe tylko skąd u niego pot, skoro mamy klime? Następna zagadka nie do rozwiązania.
Niall zakluczył samochód i podszedł do mnie. Nasze palce złączył z jedną całość i tak zeszliśmy z parkingu na plażę, na której było pełno ludzi. Miałam tylko jedną obawę: fanki. Chłopaki przyjechali tutaj odpocząć, a na tyle ludzi na pewno znajdzie się jakaś. A zapewne parę. Jednak kiedy rozłożyliśmy ręczniki oraz koc nikogo jeszcze nie było. Ludzie jakoś nie specjalnie zwracali na nas uwagę. Więc jest dobrze. Na kocu wszyscy usiedliśmy, ponieważ ręczniki są do wytarcia się, po wyjściu z wody. A na razie nikt jeszcze nie poszedł.
    Oczywiście Niall już wziął się za jedzenie, więc obawiałam się że nie starczy nam na później. No ale na szczęście na plaży była też jakaś knajpka, więc jest dobrze.
-Pyszne kanapki –mówił tak jak Liam dzisiaj, czyli z pełną buzią
-Nie mówi się z pełną buzią kochanie i dziękuję.
-Idziemy się kompać? –zapytał Lou
-To ty idź.
-Ale nie chcę sam. –zrobił smutną buźkę.
-dobra ja idę –oznajmił Zayn i poszli, a zaraz za nimi Holly, Harry, Dan i Perrie. Zostałam sama z Niallem.
-Ty nie idziesz? –zapytał się mnie
-Nie, ja się poopalam –powiedziałam i ściągnęłam bluzkę oraz szorty, i zostałam na stroju. Okulary założyłam i się położyłam. –a ty nie idziesz?
-Nie, ja jem. –zaśmiał się, a ja już nic nie powiedziałam, tylko się położyłam i zaczęłam opalanie.
Po jakiś 10 minutach oznajmił że też idzie, no i poszedł. Zostałam sama.
Leżałam, leżałam, aż nagle poczułam na swojej twarzy piasek. No właśnie. Szybko się podniosłam i ściągnęłam okulary. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który przebiegał koło mnie.
-Mógłbyś trochę uważać, co ? –podniosłam głos
-Co się stało ? –zapytał zdziwiony, odwracając się
-Opsypałeś mi twarz piaskiem.
-Przepraszam. Nie wiedziałem że tak poleci.  Spieszyłem się. Przepraszam.
-No dobra już –powiedziałam i zaczęłam się otrzepywać
-Może mógłbym coś dla ciebie zrobić? Może pójdziemy coś zjeść?
-Nie, jestem z przyjaciółmi, nie trzeba.
-No okej. –powiedział i chciał już iść
-Przepraszam, a mógłbyś mi posmarować plecy? Bo zapomniałam, a wszyscy są w wodzie.
-Okej.
Podałam mu to co trzeba i zrobił to o co prosiłam.
-Dziękuję
-Nie ma za co. Dawid jestem –podał mi rękę
-A ja Klaudia. Jesteś z Polski? –zdziwiłam się, no bo miał polskie imię.
-Tak, jestem z Polski, mieszkam w Gorzowie Wielkopolskim. –powiedział to po Polsku
-To fajnie. Ja też. –zaśmiałam się
-No dobra, to ja lecę. Jeżeli będziesz potrzebowała pomocy to mnie poszukaj.
-Raczej nie, ale dzięki –powiedziałam a on poszedł
Wtedy spojrzałam na wodę w której byli moi przyjaciele. Zorientowałam się że Niall nam się przygląda. Założyłam jednak okulary i się położyłam z nadzieją że nie widział jak Dawid smaruje mi plecy.
    Minęło zaledwie 5 minut, a poczułam na swojej skórze wodę. Znowu się podniosłam i dostrzegłam Louisa.
-Jesteś nie normalny? Ja jestem gorąca od słońca, a ty mokry i mi tu stoisz nad ciałem.
-No przepraszam. Przyszedłem po Ciebie, żebyś się ruszyła do wody, a nie tylko leżysz i flirtujesz z chłopakami.
-że co ja robię?
-Flirtujesz. Myślisz że nie widziałem –głupek, cały czas miał zadziorny uśmieszek, co źle wróżyło.
-Przepraszam bardzo, ale to on mnie opsypał piaskiem.
-Tak, tak. To idziesz do wody?
-Nie, daj mi spokój –powiedziałam i znowu się położyłam w celu opalania. Jednak Lou nie dał za wygraną. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię, w wyniku czego spadły mi okulary. Zaczęłam go bić i kopać mówiąc że ma mnie postawić. Jednak on nic. Był silny, wiec to pewnie go nie bolało.
Poszedł ze mną na most. Dość daleko od brzegu. Nie umiem pływać, więc znowu zaczęłam histeryzować żeby mnie zostawił. Jednak co on zrobił? Wrzucił mnie.
Wpadłam pod wodę i od razu poczułam że spadam w dół. Nie miałam gruntu, więc nic nie mogłam zrobić. Zaczęłam machać rękoma żeby jakoś się podnieść do góry, ale bez skutku. Ta chwila dłużyła mi się miłosiernie. Już myślałam że się utopię, gdy magle poczułam na swoim ciele czyjeś ręce. A już po chwili znalazłam się na moście. Leżałam i krztusiłam się jeszcze chwile wodą. Wtedy otworzyłam oczy i patrzałam na twarz osoby która mnie uratowała. Nie był to Lou. A Dawid. Skąd on się tu wziął?!
Usłyszałam też że cała reszta moich przyjaciół biegnie i krzyczy na Lou
-Coś ty zrobił pacanie?!
-Chciałeś żeby się utopiła?!
-Kochanie nic Ci nie jest? –podbiegł do nas Niall i odtrącił ode mnie Dawida, tak że to on znalazł się przy mnie.
-Nie, nic mi nie jest. –powiedziałam do blondyna –Dziękuję –teraz zwróciłam się do Dawida.
On się uśmiechnął i powiedział:
-Teraz jesteśmy kwita.
Wszyscy podejrzanie na niego spojrzeli, a on się speszył, więc wypalił:
-To ja już może pójdę. Mam nadzieję że do zobaczenia. –odwrócił się i poszedł
Dziewczyny od razu kucnęły koło mnie i zaczęły wypytywać skąd go znam, mówiły że jest przystojny i wgl. A chłopaki zazdrośnie się mu przyglądali
-Przepraszam Klaudia. –teraz koło mnie kucał Lou –nie wiedziałem że nie umiesz pływać. Przepraszam
-Mogłam się utopić. Następnym razem zastanów się zanim coś zrobisz.
-Czyli mi wybaczasz?
-No tak
-Dziękuję –rzucił mi się w ramiona.
-Dobra idziemy z tąd.
     Później już się wszyscy komapaliśmy, byliśmy też coś zjeść. Miło spędziliśmy czas. Od czasu do czasu widziałam jeszcze Dawida. Cały czas nam się przyglądał. I zauważył to chyba też Niall bo cały czas mnie przytulał itp. Zazdrośnik.
     O 16:47 wróciliśmy do domu. Wszyscy byli u nas, więc oglądaliśmy filmy. Siedzieli u nas do 20 i pojechali. Ja poszłam pod prysznic i spać.
No to jest następny J Mam nadzieję że się podoba J Pisałam go tak jakoś szybko, więc może nie jest do konca dopracowany. Za co przepraszam.
Ale mam jednak nadzieję że wam się podoba i skomentujecie ;c
Coś ostatnio opornie wam to idzie ;c
No ale dobra, nie wiem kiedy następny rozdział, nie spodziewajcie się go za wcześnie, bo muszę napisać na pierwszego bloga rozdział. A to trochę zejdzie. A ja już nie siedzę za często na laptopie, to wiecie… tym bardziej dłużej zejdzie.
      Do następnego :**

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział.
    Niall zazdrośnik! Przynejmniej Holly się nie kleiła do Horana. Dawid wydaje mi się spoko, ale może przeszkadzać Niallowi i Klaudii.
    Czekam na następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Pojawienie się Dawida pewnie przyniesie kłopoty ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Niall zazdrośnik . Hhahaha .
    Ten Dawid spoko . ^^
    Czekam na next'a.
    xoxo Luce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham *u* i Ciebie i rozdział i całego bloga xD ; *
    i on niby nie jest dopracowany ?! Jest świetny ; ))
    czekam na nn i zapraszam do mnie ; )

    OdpowiedzUsuń