sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 11.

Obudziłam się jakoś po 9. Słonce które wpadało przez okno, i oświetlało całą moją twarz, pomagało mi wstać. Czułam jakbym była nowonarodzona. Cała wczorajsza sytuacja jakoś nie zaprzątała mi głowy. Oczywiście było to gdzieś zapisane w głębi duszy…ale było bardzo skryte. Dostępne tylko dla mnie.
Ocierają ostatni raz oczy, udałam się do szafy. Otworzyłam wielkie drzwi garderoby, i zaczęłam się zastanawiać co na siebie włożyć. Po chwili namysłu, wygrzebałam białą bluzkę w czarne paski, jeansowe spodenki i białe trampki <klik>Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki. Tam ubrałam strój i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki, i podeszłam do okna, wydawało się że słońce świeci jeszcze bardziej. Z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół. Chłopaki dzisiaj mieli jakieś próby czy coś, więc byłam sama. Zrobiłam obie naleśniki, więc trochę to potrwało. Gdy już skonsumowałam posiłek i napisałam się soczku. Wyszłam z domu. Strasznie mi się nudziło. Czułam się samotna. Postanowiłam że odwiedzę schronisko. Nigdy nie lubiłam ludzi, którzy kupują sobie psa, bo jest mały i śliczny. A gdy już się starzeje togo pozostawiają. Nie oddadzą nawet do schroniska. Nieraz pozostawią na drodze. Wtedy są zdani tylko na siebie. Gdy tak rozmyślałam, nim się spostrzegłam byłam już w namierzonym celu. Weszłam do środka, i ujrzałam pełno psów, w klatkach.  Pochodziłam i pogłaskałam jak tylko mogła włożyć rękę. Moją uwagę jednak przykuł, mały biały piesek, skulony gdzieś w kącie. Bał się. Pewnie nie był tu za długo. Poszukałam tego tam „pracownika” i poprosiłam by mi otworzył klatkę. Zrobił to bez najmniejszych wątpliwości. Wzięłam małego  na ręce. Cały się trzónsł. Pogłaskałam go i wtuliłam w siebie. Mały podniósł główkę i spojrzał na mnie swoimi ślepiami. Uśmiechnęłam się, i wtedy wiedziałam że go chcę. Że muszę mu pomóc. Podeszłam więc do tego całego szefa i powiedziałam że chcę go kupić. On jednak dał mi go za darmo. Więc szczęśliwa wyszłam z małym z tego nie miłego dla niego miejsca. Trochę się ożywił. Zaczął szczekać, jednak jakby chciał podziękować. Weszłam z nim do pierwszego lepszego sklepu z rzeczami dla zwierząt. Kupił mu smycz, miseczkę do jedzenia i picia, dwie zabawki, no i oczywiście jedzenie. Reszty bym już nie zmieściła, więc poszłam z nim do domu. Mały bardzo się cieszył, szalał, gryzł smycz i różne takie. A widok tego małego, szczęśliwego szczeniaczka, sprawiał że ja tez byłam szczęśliwa. Gdy doszłam z nim do domu, odłożyłam kupione rzeczy w kuchni na blacie, i z powrotem wyszłam na dwór. Było bardzo ciepło, więc nie chciałam siedzieć w domu. Szliśmy po woli, rozkoszując się pięknym słońcem.
Doszliśmy do parku. Tam usiadłam na ławkę, i puściłam małego, by sobie pobiegał. Zaczęłam się zastanawiać jak go nazwać. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Postanowiłam że będzie po prostu „mały”. Gdy tam siedziałam i podziwiałam mojego nowego pieska, dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Był wysoki, bardzo umięśniony, też przyszedł ze swoim psem. Nie był o wiele większy od małego. Zaczęli się bawić. A ja z tym chłopakiem się zaśmialiśmy.
-Cześć. Jestem Matt. –przedstawił się, podając rękę.
-Klaudia. –uścisnęłam jego dłoń, i posłałam ciepły uśmiech.
-Chyba nie jesteś stąd, Prawda?
-Nie, jestem z Polski.
-Aha. A ten malec to twój piesek? –zapytał, patrząc na małego.
-Tak, mój, wabi się „Mały”. –chłopak się zaśmiał.
-Dlaczego mały?
-Bo jest mały, no i nic innego nie przychodziło mi do głowy.  –po chwili dopowiedziałam. –Ja już muszę lecieć. Miło było poznać.
-Mi też, bardzo miło. I do zobaczenia. –posłał ciepły uśmiech. A ja zawołała  Małego do siebie, po czym ubrałam mu smycz.
-Klaudia? –usłyszałam jeszcze głos Matta za sobą. Odwróciłam się i zapytałam:
-Słucham?
-Masz chłopaka. –trochę się speszył, a ja puściłam buraka.
-Niestety. –chłopak posmutniał, ale znowu się pożegnał, słowami „Do zobaczenia”.
Gdy przeszłam już kawałek, zauważyłam chłopaków. Stali i o czymś rozmawiali. Jednak nie było z nimi Nialla. Nie zauważyli mnie, a gdy podeszłam do nich, usłyszałam jak rozmawiają:
-To trochę źle że przyjeżdża. –powiedział Liam.
-No tak, to może źle wpłynąć na ich związek. –posmutniał Liam.
-Miejmy nadzieję że nic się nie zmieni, pomiędzy nimi. –zakończył Louis. A ja podeszłam bliżej, i zakończyłam tą bardzo interesującą rozmowę.
----------------------------------------------------
No to jest następny! Mam nadzieję że się podoba :D I liczę na więcej kom :D Dacie rade pod tym rozdziałem dać 7 kom? Wiem że dacie radę, bo już nie raz było tak, że była wymagana ilość kom :D Więc naprawdę było by mi nie zmiernie miło. A jak będzie to 7, to postaram się następny napisać dłuższy. J <33

3 komentarze:

  1. Świetny . ^^
    Ciekawe, kto przyjedzie. Może była Niall'a ? Albo co . Nw i jestem megaa ciekawa. *.*
    Pisz szybkoo . Czekam na next'a.
    xoxo .:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity *u* kocham ciebie i twoje blogi xD zapraszam do mnie :
    1d-my-life-opowiadanie.blogspot.com
    horan-and-smith.blogspot.com
    cause-you-were-mine-for-the-summer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń