Obudziłam się rankiem o 8. Uśmiech zagościł na mojej twarzy,
gdy tylko otworzyłam oczy. Spojrzałam na swój brzuch i pogładziłam go całą
ręką. Był już bardzo duży. W końcu to już 8 miesiąc. A ja mam dzisiaj 18 lat.
Tak się strasznie cieszę. Z jednej strony, dlatego, że gdy moje dziecko się
urodzi, ja będę pełnoletnia. Nie będę dzieckiem. A w moim przypadku, nawet taki
młody wiek, robi ze mnie kobietę, a nie nastolatkę. W życiu wiele przeżyłam i
nauczyłam się radzić sobie samej. Teraz już to tylko jest dopełnienie tego
wszystkiego. Wiem, że jestem dosyć młoda, a może i nawet za młoda na dziecko,
ale jestem w stanie sobie z tym poradzić. Wyzwanie które mnie czeka, odbieram
pozytywnie. A wiedząc, że w około mam osoby, które tylko mi z tym pomogę,
cieszę się jeszcze bardziej. Na razie nie wiem czy będzie to dziewczynka, czy
chłopiec, bo prosiła lekarza, by mi tego nie mówił. Chcę mieć niespodziankę,
dlatego już nie mogę się doczekać, by się dowiedzieć. Zobaczyć swoje dziecko.
Jeżeli odziedziczy urodę po tatusiu, będzie najpiękniejszym dzieckiem na
świecie.
Zwlekłam się z
łóżka i podeszłam do szafy. Szybko naciągnęłam na nogi jakieś dżinsy i luźną
koszulkę. Włosy związałam i zbiegłam na dół. Z kuchni leciał piękny zapach, już
nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć co tam się dzieje. Otworzyłam drzwi i
przekroczyłam próg kuchni. Był tam Niall i smażył coś na patelni. Podeszłam
bliżej, a on zorientował się, że przyszłam. Odwrócił się i złożył czuły
pocałunek moich ustach, a następnie na brzuchu. Uśmiechnęłam się do niego, na
co on odpowiedział:
-Wszystkiego najlepszego księżniczko
-Dziękuję –podziękowałam i pocałowałam go w policzek.
Zaciągnęłam się zapachem.
-Pięknie pachnie. Co to?
-Twoje śniadanko
-Już nie mogę się doczekać, żeby spróbować
Usiadłam na krześle przy stole i czekałam, aż mój chłopak
nałoży mi naleśnika na talerz. Nie czekałam za długo, a już postawił przede mną
świetnie przyrządzonego naleśnika. Uśmiechnęłam i ponownie podziękowałam. A
następnie zabrałam się za zjedzenie go.
-Pyszne, dziękuję –powiedziałam, gdy skończyłam jeść. Niall
tylko obdarzył mnie ciepłym uśmiechem i zabrał talerz. Następnie poprosił,
żebym poszła się przebrać w coś ładniejszego, bo zabiera mnie w pewne miejsce.
Wykonałam jego polecenie i szybko pobiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy czarne
dżinsy i kremową koszulę. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy rozpuściłam. NA nogi
naciągnęłam czarne buty na koturnie i zeszłam na dół. Dziwnie się chodzi z
takim wielkim brzuchem, ale już się przyzwyczaiłam. Niall stał w salonie i
nerwowo tuptał nogą. Uśmiechnęłam się, co odwzajemnił gdy tylko mnie zobaczył
-Coś się stało? Dlaczego się tak denerwujesz? –zapytała, bo
się o niego martwiłam
-Nie, nic nie jest. Czasem po prostu lubię tak porobić –posłał
mi uspokajający uśmiech i złapał za rękę. Poszedł w stronę drzwi, a ja za nim.
Wsiedliśmy do samochodu i Niall ruszył. Nie chciał mi powiedzieć dokąd
jedziemy, ale wiedziałam, że na pewno nie będzie to jakaś super restauracja czy
coś. Cieszyłam się, bo takiego czegoś miałam już dość. Gdy tylko w takim miejscu
się pojawiliśmy, fotoreporterzy też. Robili nam zdjęcia i mimo, że już się do
tego przyzwyczaiłam, dalej trochę mnie to drażniło. Każdy mój ruch był
fotografowany, czego nie znosiłam. Czułam się w takim miejscu jak w klatce w
zoo. Każdy się na ciebie patrzy, robi zdjęcia. ‘A ty robisz to co oni chcą.
Wiem, ze Niall jest romantykiem i będzie to coś lepszego, od każdej
restauracji.
Nagle samochód się
zatrzymał, a blondyn wysiadł jako pierwszy i otworzył mi drzwi. Podał rękę,
którą złapałam i wysiadłam tak jak on. Znajdowaliśmy się w jakimś lesie, lecz
jego korony nie były takie duże, by zasłaniać słońce. Obejrzałam się dookoła i
nagle poczułam mocne szarpnięcie. Niall ciągnął mnie za sobą, a ja nie byłam mu
dłużna. W pewnym momencie się zatrzymał a my znajdowaliśmy się na pięknej
zielonej polanie. Słońce świeciło w sam środek. Dookoła były drzewa, było tam
strasznie cicho, a jedyne głosy jakie słyszałam to albo nasze oddechy, albo
śpiewanie ptaków. Niall podszedł do jednego drzewa i dopiero wtedy
zorientowałam się, że stoi tam pięknie przyrządzony stół. Usiadłam razem z nim
i uśmiechnęłam się
-Tu jest pięknie. Jak znalazłeś to miejsce?
-Szczerze powiedziawszy, odkrył je mój dziadek. Kiedyś
zawsze ze mną tu przychodził, a po jego śmierci przychodziłem tu tylko gdy
czułem się źle i musiałem porozmyślać o swoim życiu. Dawno tu nie byłem, ale to
tylko dlatego, że będąc z tobą, nie miałem powodów, by odwiedzać to miejsce.
Przy tobie byłem szczęśliwy i dalej jestem. Teraz nosisz w sobie nasze dziecko
i nie mogę się doczekać, aż je zobaczę. Damy sobie radę jako rodzice Jestem tego
pewny. –na moich ustach pojawił się jeszcze większy uśmiech, a łzy zebrały się
w oczach. Nie pozwoliłam im jednak wylać się na moje policzki. Nigdy nie
usłyszałam od niego tak pięknych słów, a raczej od nikogo.
-Czuję się wyjątkowo. Dziękuję
-To dlatego, że jesteś wyjątkowa. –przybliżył się i
pocałował mnie w policzek. –A wiesz co jeszcze mój dziadek tu zrobił?
-Co?
-Oświadczył się mojej babci. Ona nigdy nie lubiła jakiś
wytwornych restauracji. Wolała coś zrobionego od serca. Mam nadzieję, ze z tobą
jest tak samo –uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
-Ze mną jest całkowicie tak samo.
-Dlatego mam nadzieję, że zgodzisz się też na to. –powiedział
i włożył rękę w kieszeń. Nagle wyciągnął z niej jakieś pudełeczko i klęknął.
-Klaudia, wyjdziesz za mnie? –zaczęłam płakać. Teraz już nie
mogłam tego powstrzymać. Zdecydowanie to były moje najlepsze urodziny z życiu i
nic ich nie pobije. Przez łzy wyłkałam jedno słowo „Tak” a blondyn przestał się
denerwować. Otworzył czarne pudełko i wyciągnął z niego piękny pierścionek. –Mogę?
–zapytał i wyciągnął w moją stronę rękę. Podałam mu swoją i nałożył na mój
palec pierścionek. Obejrzałam go i wtuliłam się w swojego narzeczonego.
-Nie płacz kochanie
-Jestem taka szczęśliwa
-Wiem to. Ja też. Teraz tylko musimy czekać na nasze
dzieciątko.
*miesiąc później*
Obudziłam się nagle w nocy, z powodu bólu. Brzuch strasznie
mnie bolał, więc złapałam się za niego. Dokładnie wiedziałam, ze dzisiaj mija
trzeci dzień po terminie, dlatego wiedziałam o co chodzi. Obudziłam Nialla i
powiedziałam o co chodzi. Zdenerwował się i raptem wskoczył w ubranie. Ja
zrobiłam to samo, jednak bardziej spokojnie. Wiadomo, że jest to moje pierwsze
dziecko i nie urodzi się po 10 minutach od bóli.
Kiedy już się ogarnęłam, kazałam wziąć Niallowi moją torbę,
która stała spakowana cztery dni. Już nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu
urodzę. A dzisiaj nadszedł ten dzień.
Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu. Niall z
piskiem opon ruszył do szpitala. Mówiłam mu, że prędzej nas zabije, zanim ja
urodzę, dlatego zwolnił. Cały czas był zdenerwowany, chyba nawet bardziej niż
ja. Śmiałam się z niego, ale nie zwracał na to uwagi.
*oczami Nialla*
Zabrali Klaudię na salę. A ja czekałem na korytarzu.
Chciałem żeby już urodziła. Nie mogłem się doczekać. Jednak wiedziałem, że jest
to dla niej coś trudnego, dlatego wiedziałem, że za szybko mogę jej nie
zobaczyć.
*trzy godziny później*
Siedziałem na tym korytarzu i nie wiedziałem co mam ze sobą
zrobić. Krzątałem się tam i pytałem cały czas ludzi ile to jeszcze może trwać.
Była tam kobieta, która już, urodziła, dlatego mówiła mi, że to trochę potrwa.
Jednak ja już nie mogłem.
Nagle z Sali wyszedł lekarz i uśmiechnął się do mnie. Ruchem
ręki pokazał, że mam wejść do środka. Zrobiłem to bardzo szybko i gdy tam się znalazłem
zobaczyłem Klaudię na łóżku z naszym dzieckiem na rękach. Spojrzała w moją
stronę, a ja zwolniłem tępa. Uśmiechnęła się i powiedziała:
-Masz synka
-Mamy synka –poprawiłem ją i pocałowałem w czoło. Spojrzałem
na nasze dziecko i uśmiechnąłem się. Był bardzo przystojnym chłopcem. Cieszyłem
się, że mogę go w końcu zobaczyć. W tamtej chwili byłem najszczęśliwszym ojcem
na świecie. Wziąłem małego na ręce
-Zrobisz nam zdjecie? –poprosiłem Klaudię, na co ona się
zaśmiała
-Serio masz tu aparat?
-Muszę jakoś uwiecznić ten moment. Mam go w kurtce.
Wyciągnij. –podałem jej ciuch i ustałem do zdjęcia.
Oddałem jej naszego synka, a ona położyła go koło siebie.
Wyciągnąłem z jej torby misia, którego tam wpakowałem kiedy nie widziała.
Położyłem go między jego małymi rączkami i sam zrobiłem mu zdjęcie. Które
wstawiłem na tt z podpiskiem „Mój mały synek, właśnie się urodził. Jako pierwsi
możecie go zobaczyć” I schowałem telefon do kieszeni.
*narrator*
Chłopiec został nazwany imieniem Liam, na cześć wujka,
dzięki któremu para się poznała.
Wzięli ślub w kwietniu, następnego roku. Teraz są szczęśliwą
rodziną, na zawsze.
_______________________________________
Dziękuję każdemu, który czytał to opowiadanie. Gdyby nie wasze komentarze, napewno bym tak daleko nie zaszła. Wszystko zawdzięczam osobom, które mnie motywowały. Bardzo wam dziękuję :* Teraz za dużo, wam nie napiszę, bo mam karę i rodzice nie wiedzą, że jestem, napisałam wam troche prędzej, wiec wiecie jak was kocham :* Teraz już to był ostatni wpis, dziękuję tym którzy czytali :) :*